Tarantula, dziecko w sortowni bagażu i zabójcza pęseta. Co naprawdę dzieje się na naszych lotniskach?!
Sebastian Mikosz słusznie zwraca uwagę na to, że od ataków z 11 września nacisk na wszelkie formy kontroli jest jeszcze większy, a restrykcyjne procedury bezpieczeństwa są niezwykle uciążliwe i coraz mniej zrozumiałe: „Każdego z założenia traktuje się jak potencjalnego terrorystę lub osobę, która świadomie może być wykorzystana przez terrorystów do pomocy.[…]
Ta metoda sprawia, że terrorystom udaje się zrealizować najważniejszy cel ich działań: wszyscy boją się wszystkich, szczególnie kiedy wsiadają do samolotu” – twierdzi były prezes PLL LOT. Oczywiście, poddawanie pasażerów kontroli bezpieczeństwa jest normalne i zasadne. Nikogo chyba nie dziwi obecność urządzeń wykrywających broń, noże czy materiały wybuchowe.
Ale coraz częściej kontrola bezpieczeństwa przyjmuje dziwny kształt. Zdaniem Mikosza, „nieakceptowalne jest, aby dwa albo nawet trzy próby zamachów, sprawiały, że trzy miliardy (!!!) podróżujących pasażerów będzie poddawanych zupełnie absurdalnym regułom”.