Tanya Valko: Niektórym celebrytom niedługo będziemy musieli pampersy nałożyć
Czy operacje plastyczne stały się już czymś zupełnie normalnym i powszechnie akceptowanym? Jakie są blaski i cienie tego rodzaju zabiegów? Dlaczego coraz częściej decydują się na nie także mężczyźni? Czy niektórzy celebryci przesadzają z operacjami tak bardzo, że rzeczywiście niektórzy z nich będą wkrótce musieli nosić pampersy? Czy dzieci również powinny być poddawane operacjom plastycznym?
Medycyna estetyczna to jedna z najszybciej rozwijających się branż w Polsce. Coraz więcej Polek przyznaje się do operacji plastycznych (okazuje się, że aż 40% wszystkich pożyczek pieniędzy na leczenie własne zaciągamy właśnie na operacje plastyczne!). Mimo wszystko jest to wciąż temat tabu. Jak Pani uważa, dlaczego tak się dzieje?
Tanya Valko: Ponieważ jest to temat wstydliwy. Może się to wiąże z naszą wiarą? Mamy wrażenie, że jest to jakaś pycha, że chcemy ładnie wyglądać? Że skoro pan Bóg nas tak stworzył, to powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy. Też uważam, że zdrowie jest najważniejsze, ale skoro nastąpił taki postęp i możemy sobie troszeczkę poprawić urodę, to czemu nie? Ludzie mają niesamowite kompleksy – i to młodzi ludzie! Uważają, że mają za duży nos czy odstające uszy. Wiec czemu nie zrobić sobie operacji plastycznej nosa, nie poprawić tych uszu, jeżeli wygląda się jak „nietoperek”? Jeśli kogoś stać, to niech to zrobi. Przesadą natomiast jest, że aby wstrzyknąć sobie botoks, bierzemy pożyczki czy zadłużamy rodzinę. Na świecie operacje plastyczne nie są żadnym tematem tabu. Teraz jest tak, że nie tylko kobiety poddają się takim zabiegom. Nawet patrząc na celebrytów, widzimy, że i panowie młodnieją z dnia na dzień, rysy się im zmieniają, łysinka niknie. O niektórych mówi się nawet, że niedługo trzeba im będzie pampersy
nałożyć (śmiech). Nigdzie na świecie operacje plastyczne czy nawet zabiegi medycyny estetycznej nie są tanie, ale można znaleźć jeszcze miejsca konkurencyjne cenowo. Na przykład do Indonezji, w której teraz mieszkam, przyjeżdża sporo osób z Australii, ponieważ bilety lotnicze są niedrogie, a „upiększanie” tanie jak australijskie bułeczki. Ludzie lecą na wakacje, a przy okazji robią sobie zabiegi.
Kilka lat mieszkała Pani w Arabii Saudyjskiej. Czy tam operacje plastyczne to także temat tabu? Jak wygląda stosunek do ciała tamtejszych kobiet?
Tanya Valko: Kobiety w Arabii Saudyjskiej są całkowicie zasłonięte, widoczne są tylko oczy, ale nie oznacza to, że nie chcą się podobać i że nigdy nie odsłaniają twarzy. Na przyjęcia „za zamkniętymi drzwiami” ubierają najnowsze kreacje, malują się i zachowują jak każda jedna kobieta. Arabki notorycznie poprawiają sobie nosy, bo to one stanowią ich największy kompleks. Są też zakupoholiczkami. Potrzebują ciuchów na babskie spotkania, których w krajach arabskich organizuje się mnóstwo: herbatki poranne, lunche, chrzciny, czy wesela. Na wesela zamawiają sobie suknie od najlepszych projektantów z Paryża, do tego obowiązkowa jest ogromnych rozmiarów biżuteria. I pokazują to przede wszystkim innymi koleżankom czy krewniaczkom. Po co kobieta ładnie się ubiera i kupuje rewelacyjną biżuterię? Po to, aby zagrać innej na nosie.
W Arabii Saudyjskiej nie ma kin, filharmonii, teatrów - taka uciecha jest niedozwolona. A że Saudyjczycy mają pieniądze, to tworzą sobie prywatne studia filmowe w domu. Choć to zabronione, to spotykają się w koedukacyjnym gronie na mocno zakrapianych imprezach, młodzież organizuje dyskoteki. Właśnie na takich przyjęciach saudyjskie kobiety chcą fajnie wyglądać.
W krajach arabskich pierwszego męża wybiera dla dziewczyny ojciec, brat, kuzyn, czyli męski opiekun (mahram). Zdarzają się takie przypadki, że kobiety, mając zaledwie 25-27 lat i posiadając już z 5 czy 6 dzieci, poddają się operacjom plastycznym narządów rodnych (nie jest to bynajmniej rekonstrukcja błony dziewiczej, co zdarza się czasami, gdy wychodzą za mąż, lecz odbudowa i zabiegi lecznicze). Zdarza się coraz częściej, że kiedy kobieta się wykształci, będzie zarabiała pieniądze, wyjedzie za granicę i zobaczy, że są na świecie związki, w których ludzie się kochają, to odchodzi od męża i drugiego wybiera już sama. W Arabii Saudyjskiej jest bardzo dużo rozwodów. Zaczynając nowe życie, kobiety chcą się odmłodzić. Czasem robią wszystko na raz: lifting, korektę biustu, liposukcję… A na co dzień chodzą z zasłoniętą twarzą. Taki paradoks. Moim zdaniem jest to hipokryzja.
Anoreksja, korekta brzucha, nosa, liposukcja, lifting twarzy, korekta wady wzroku – w książce poruszyła Pani większość zagadnień, z jakimi możemy się spotkać, decydując się na ingerowanie we własną urodę i zdrowie. Jak Pani myśli, czy zmieniając swój wygląd, można zmienić swoje życie?
Tanya Valko:Na pewno. Jeżeli operacja się uda, to taka osoba jest naprawdę szczęśliwa. Do tej pory patrzyła w lustro i przeklinała to czy tamto w swoim wyglądzie. Po operacji wstaje rano i od razu jest zadowolona. Dla takich osób jest to pewien imperatyw, dodaje im to ekstra energii.
Ludzie w moim wieku, 40 i 40+, nadal mają młodą duszę, ale niestety nieubłagane prawo grawitacji powoduje, że wszystko opada, obwisa, robią się zmarszczki i „opakowanie” robi się coraz bardziej stare. Nie pomoże tu dobre samopoczucie, dbanie o zdrowie czy kochający partner. Oczywiście można się pogodzić z takim stanem rzeczy. Jest mnóstwo kobiet, które są otyłe z własnej winy, zaniedbane, z brakami w uzębieniu i w ogóle się tym nie przejmują. Takie w każdym razie próbują robić wrażenie. Jednak ja się zastanawiam, czy taka postawa nie jest na pokaz. Czy nie myślą czasami: „coś bym zmieniła” albo „też bym chciała zgrabnie czy młodo wyglądać”? Nie wierzę w totalną beztroskę, to jest wbrew ludzkiej naturze.
Czytając „Zrób mnie młodszą, zrób mnie piękną”, można odnieść wrażenie, że pragnie Pani zerwać z mylną opinią, że operacje plastyczne są lekkie, łatwe i przyjemne. Pod koniec książki umieściła Pani nawet słowniczek medyczny, szczegółowo opisujący każdy zabieg. Jakby Pani mówiła: „Róbcie operacje, ale musicie wiedzieć, że…”. Czy ta książka ma pełnić funkcję edukacyjną?
Tanya Valko:Jak wszystkie moje książki. Za każdym razem staram się wiernie i rzeczowo przedstawić historyczne wydarzenia, fakty czy ogólne tendencje w danym kraju. Moje powieści przedstawiają autentyczne, prawdziwe historie. Po prostu w otoczce fikcji literackiej łatwiej się przyswaja wiadomości, bo łatwiej się czyta i więcej ludzi sięgnie po taką lekturę. W ten sposób więcej czytelników dowie się np. jak się żyje w krajach arabskich, jak wygląda prawdziwy islam, co to jest prawo szariatu. Niejednokrotnie czytelniczki mi dziękują. Mówią, że poprzez moje powieści poznają kulturę arabską, kraje Orientu i codzienne życie w odległych krajach.
W najnowszej mojej powieści „Zrób mnie młodszą, zrób mnie piękną” chciałam pokazać całą prawdę o tym, że nie zawsze po zabiegu czy operacji jest tak różowo i cudownie. Rzadko która klinika, prawdę powiedziawszy prawie żadna, umieszcza informacje o skutkach ubocznych. Oczywiście, że obecnie operacje plastyczne udają się w 99 procentach, ale jedna na milion może się nie powieść. Trzeba mieć tę świadomość, zwłaszcza gdy poddajemy się poważnym operacjom plastycznym pod narkozą. Zawsze jest to pewne niebezpieczeństwo. W tym wypadku należy się zastanowić, czy ja tego naprawdę potrzebuję. Sama jestem prototypem Anki [postać z książki – przyp. red.], bohaterki, która poddała się operacji abdominoplastyki i nie do końca była z tego zadowolona, a rekonwalescencja przebiegała prawie pół roku.
Kiedy pojawił się w mojej głowie pomysł książki o tej tematyce wręcz namawiano mnie do napisania poradnika, ale ja nie jestem lekarzem ani nawet biologiem. Poradniki powinni pisać specjaliści w konkretnej dziedzinie. Ja zaś postudiowałam, wyszkoliłam się, zrobiłam notatki, poza tym mam doświadczenia swoje własne i moich przyjaciół. Poczułam, że mogę napisać powieść, która, choć jest fikcją, to przedstawia wydarzenia, które naprawdę miały miejsce. Wszystkie zabiegi, które opisuję, są to zabiegi, o których albo słyszałam, albo sama je przeżyłam.
Co Pani myśli o operacjach plastycznych wykonywanych dzieciom?
Tanya Valko:Uważam, że operacjom plastycznym powinien poddawać się człowiek, którego rozwój fizyczny już został ukończony, powiedzmy po ukończeniu 18- lub nawet 21-ego roku życia. Tak samo jak laserowej korekty wzroku nie robi się 14-latce, która jeszcze rośnie. Rozumiem operacje np. rozdzielenia bliźniaków syjamskich, bo zespolone mają trudności z przeżyciem. Dzieciom operuje się zajęczą wargę, bo to jest wada genetyczna, krzywą przegrodę w nosie, bo z tym się wiążą infekcje, choroby, utrudnione oddychanie, chrapanie. Ale większość operacji korekcyjnych jednak przeprowadza się na ludziach dorosłych.
Pani książka to zachęta czy ostrzeżenie?
Tanya Valko:Przede wszystkim chcę powiedzieć: „Mówmy o tym, opowiadajmy sobie, odkrywajmy karty…”. Tu nie ma nic do ukrycia, to nie jest nic złego. Przesłanie mojej książki to: „Poprawiajmy urodę, cieszmy się życiem, łapmy każdy dzień, ale najważniejsze jest zdrowie. I postarajmy się robić wszystko tak, aby temu zdrowiu nie zaszkodzić”.
Rozmawiała Anita Kwaśnik, WP.PL.