Nie trzeba przesadnie się interesować polską literaturą, aby spotkać się z nazwiskiem Mrożek. Godna pozazdroszczenia rozpoznawalność jak na kogoś, kto nie uważał siebie za pisarza, a jedynie za osobę, która czasami pisze. Z tego „czasami” ułożyło się niemała ilość dzieł zebranych obejmujących nie tyko opowiadania i sztuki teatralne, lecz również powieści, artykuły prasowe, eseje, recenzje, satyry oraz inne utwory, z których wyborem mamy do czynienia w niniejszym tomie. Zacznijmy, więc wyliczankę ponownie zdradzając jego treść obejmującą przeróżne gatunki i rodzaje literackie: dramaty (Tango, Emigranci), opowiadania (Nauczyciele, Nos, We młynie, we młynie, mój dobry panie), artykuły prasowe (Pisarz, żaba, alchemik), fragmenty korespondencji z Janem Błońskim i Wojciecha Skalmowskim), a także zapiski osobiste (Dziennik powrotu). Wyżej wymienione teksty wybrane przeplatanie są fotografiami oraz dowcipnymi rysunkami ich autora.
Łatwo powiedzieć, że mamy do czynienia z antologią wybitnego pisarza, którego obecności w literaturze polskiej dwudziestego wieku nie sposób przekreślić. Nie tak trudno również podpowiedzieć, że ładnie wydana, zawierająca interesująca tekst wprowadzający (Tadeusz Nyczek, Tango z Mrożkiem) księga poprowadzi po tym, co w twórczości autora Indyka najcenniejsze, zaoszczędzając czas i wysiłek tym, którzy nie mają ochoty na przebieranie w dziełach zebranych. Podobno samo dobieranie tekstów jest sztuką. Tadeusz Nyczek odpowiedzialny za dobór treści nie poprzestał na chronologii, którą potraktował swobodnie, ani na popularności poszczególnych tekstów (gdzieś zapodziały się znane mi jeszcze ze szkoły utwory, takie jak Słoń czy Wesele w Atomicach). Nyczek postanowił opowiedzieć o samym Mrożku przy pomocy jego tekstów, tworząc swoisty biograficzny collage, z którego wyłania się podstawowa problematyka utworów tego niezwykle płodnego autora, którego językiem swojego czasu mówiła „cała Polska”, chociaż bardziej
rozsądnie brzmi stwierdzenie odwrotne. To właśnie Mrożek mówił językiem dylematów i paradoksów PRL-u, co uczyniło jego twórczość swego czasu niezwykle popularną.
Jej powodzenie zdawało się od lat dziewięćdziesiątych gasnąć. Według mojego rozeznania najczęściej wystawianego w ubiegłym wieku polskiego dramaturga dopadł stan zwany literackim czyśćcem. Wiem, że nie odkryję Ameryki twierdząc, iż celem omawianej publikacji nie jest tylko przypomnienie najjaśniejszych przebłysków talentu Mrożka, ani przybliżenie jego sylwetki, lecz również swoista chęć zaprowadzenia autora Pieszo do literackiego nieba. Tango z samym sobą? Zabawa z własną biografią, na którą skazany jest niemalże każdy, nawet najbardziej starający się zachować prywatność adept literatury? Na pewno też, lecz również swoista wyprawa rozpoczęta na ziemskim padole lub w czyśćcu. Innymi słowy, niezbyt przyzwoitym pląsem do nieba.