Z książkami Robinsona jest dokładnie tak, jak to kiedyś napisano na ich temat w zagranicznej prasie – potrafi on obdarować stworzonych przez siebie bohaterów taką osobowością, że czytelnik podczas lektury angażuje się w ich losy i potrafi naprawdę wczuć się w powieściową akcję. Oprócz tego na każdej stronie widać sprawność autora w tworzeniu, łatwość w kreowaniu skomplikowanych, nieprzewidywalnych wątków, które potrafią czytelnika i bawić, i przerażać – w równym stopniu, pozostając niezmiennie interesującymi od pierwszej do ostatniej strony. W tej pozycji mamy dwa morderstwa i dwoje funkcjonariuszy, którzy powoli zaczynają wpadać na trop sprawców, odkrywając coraz bardziej przerażające elementy śledczej układanki. Bohaterowie będą musieli odpowiedzieć na pytanie, czy coś łączy zamordowaną sparaliżowaną kobietę w średnim wieku znalezioną na jednym z nadmorskich klifów i nastolatkę, której zwłoki odkryto w centrum jednego z małych miasteczek. Pojawi się wielu podejrzanych, kilka przypuszczeń, na światło
dzienne wyjdą tajemnice sprzed lat, ujawni się element zemsty, chęć odpłacenia za dawno doznane zło i opis niekiedy żmudnych policyjnych czynności, w które dwójka funkcjonariuszy angażuje się bez reszty mimo niepewności co do rezultatu ich ciężkiej i niekiedy niewdzięcznej pracy.
Pomysłem autora na uniknięcie stereotypów czy schematów obecnych w powieściach kryminalnych jest właśnie ta dwoistość – dwa odrębne śledztwa, dwoje głównych bohaterów – tak samo dobrze nakreślonych, jednak różniących się od siebie, przez co odmienne są także części odnoszące się do ich pracy i życia. Dodatkowo autor bawi się wątkami, łączy je nieoczekiwanie i przeplata, przenosi czytelnika w przeszłość, zaskakuje nowymi rozwiązaniami i rzuca nowe podejrzenia na coraz inne postaci nie pozwalając się nudzić ani przez chwilę podczas lektury.