Pewnego dnia do profesora Piotra Oszczanowskiego, dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu, zadzwonił prawnik z Kanady i poinformował, że jego klientka zapisała instytucji część majątku. Nikt nie kojarzył kobiety. Jaką mogłaby mieć motywację dla tak szlachetnego gestu? Rozpoczęło się śledztwo.