Trwa ładowanie...

Sznuk miał wylecieć z "1 z 10". Następca nagrał jeden odcinek

"Jeden z dziesięciu" to prawdziwy fenomen w polskiej telewizji. Teleturniej nie schodzi z anteny od 27 lat i ma wierną publikę, która ceni go m.in. za osobę prowadzącego. Tadeusz Sznuk cieszy się ogromnym uznaniem widzów i trudno sobie bez niego wyobrazić "Jeden z dziesięciu". W długiej historii programu zdarzały się jednak momenty, gdy produkcja chciała zastąpić Sznuka kimś innym. Jeden z takich kandydatów nakręcił nawet cały odcinek.

Tadeusz Sznuk prowadzi "Jeden z dziesięciu" od samego początku, czyli od 1994 r.Tadeusz Sznuk prowadzi "Jeden z dziesięciu" od samego początku, czyli od 1994 r.Źródło: TVP VOD
d3s8fl1
d3s8fl1

"Przez wiele miesięcy rozmawiałem z prowadzącymi najbardziej znane teleturnieje. Było mi łatwiej, bo większość z nich znam osobiście. Sam też przez długie lata pracowałem w telewizji, prowadząc różne programy, więc wiem, o co warto zapytać" – tłumaczy we wstępie swojej książki Roman Czejarek. Dziennikarz, publicysta, prezenter, który przed laty prowadził "Pytanie na śniadanie", "Kawę czy herbatę", a także zapomniane teleturnieje – "Tele Millenium" i "Gilotyna".

Dzięki uprzejmości wyd. Słowne publikujemy fragment książki Romana Czejarka "Kultowe teleturnieje", w której autor opisuje m.in. kulisy "Jeden z dziesięciu" i okoliczności, w jakich Tadeusz Sznuk mógł stracić posadę prowadzącego.

"Jeden z dziesięciu" mimo wielkiej popularności i świetnego prowadzącego już kilka razy był na medialnym zakręcie. Co pewien czas, zwykle przy kolejnych zmianach prezesów i dyrektorów na Woronicza, pojawiały się pomysły, by albo teleturniej zakończyć, albo poważnie zreformować. Jedną z pilnie utrzymywanych tajemnic jest to, że w wielkim sekrecie przeprowadzono próby z innymi prowadzącymi.

"Wiem, że nagrano przynajmniej jeden pilotażowy odcinek z inną osobą – zdradza Sznuk. – Taka tajemnica zbyt długo mimo wszystko się nie utrzyma. Zawsze prędzej czy później ktoś coś powie. Ale nie wiem, kto to był". Wygląda na to, że po obejrzeniu programu z nowym prowadzącym na szczęście nie znalazł się nikt odważny, by podjąć decyzję o pożegnaniu Tadeusza. Zmieniano więc tylko regularnie scenografię, unowocześniano czołówkę oraz grafikę.

Te programy kochała Polska. Zniknęły z anteny TVP

Program zmienił za to z dnia na dzień kanał nadawania. Po 23 latach emisji w TVP2 od 15 stycznia 2018 r. "Jeden z dziesięciu" jest emitowany w TVP1. Co wyjątkowe, nie zmieniły się ani dni nadawania (poniedziałek–piątek), ani godzina (18.55), jedynie kanał w ramach tej samej Telewizji Polskiej. Zmiana była anonsowana w głównym wydaniu "Wiadomości". Prowadząca Danuta Holecka wyjaśniła, że zrobiono to na prośbę widzów serialu "Korona królów".

d3s8fl1

"Dzięki temu mamy w TVP1 spójną i pełną ofertę od 'Teleexpressu' do 'Wiadomości', a publiczność nie musi szukać swoich ukochanych pozycji na innych kanałach – tłumaczył prezes TVP Jacek Kurski. – Jednocześnie wzmocniliśmy TVP2 o inny codzienny teleturniej i siedem razy w tygodniu nadajemy 'Koło Fortuny' dedykowane klasycznej widowni Dwójki. Krótko mówiąc, mamy win - win, coś zyskała Dwójka, zyskuje też Jedynka".

Medialny rynek postrzegał tę zamianę trochę inaczej. Dopatrywano się w niej drugiego dna i sprytnej walki "Wiadomości" Telewizji Polskiej z "Faktami" TVN. Przeniesienie Sznuka do Jedynki miało w założeniu odebrać widzów "Faktom", a potem przytrzymać ich w TVP1 przed "Wiadomościami", zwłaszcza że po teleturnieju nie było tam bloku reklamowego prowokującego zawsze do zabawy z pilotem.

Istniało też ryzyko, że teleturniej zniknie z anteny z zupełnie innego powodu. W 2005 r. niespodziewanie nazwisko Tadeusza znalazło się na słynnej liście Wildsteina. Była to rzekoma lista agentów Służby Bezpieczeństwa wyniesiona potajemnie z Instytutu Pamięci Narodowej i opublikowana. Nie pomogły tłumaczenia, że Sznuk nigdy nie należał do PZPR, nigdy nie był też żadnym agentem, że to jakaś piramidalna pomyłka, którą powinno się spokojnie, lecz jak najszybciej wyjaśnić. Niestety, chwilę później stery w Polskim Radiu objął prezes Krzysztof Czabański, a jego zastępcą został polujący na "gomułkowskie złogi" Jerzy Targalski.

Sznuk miał wtedy poważne kłopoty i zniknął z Jedynki. Nowi szefowie radia zabrali się za porządki, za cel obierając na jakiś czas nawet sygnał "Lata z Radiem", z którego w dość nieudolny sposób wycięto głos Tadeusza. Sznuk nie był jedyną ofiarą zmian (w gronie piętnowanych znalazła się np. również Maria Szabłowska), ale z pewnością najbardziej znaną i dla słuchaczy symboliczną. Cudem dramatyczne zamieszanie w Polskim Radiu nie przeniosło się na Telewizję Polską i teleturniej "Jeden z dziesięciu" był cały czas emitowany.

Tadeusz Sznuk z Telekamerą w 2013 r. AKPA
Tadeusz Sznuk z Telekamerą w 2013 r.Źródło: AKPA, fot: AKPA

"Pamiętam, jak w czasie stanu wojennego próbował mnie przesłuchiwać jakiś major czy kapitan SB – wspomina Sznuk. – Rozważano, czy mogę wrócić do pracy w radiu, bo po 13 grudnia 1981 r. wszyscy byliśmy zawieszeni. Oficer mówił coś o kontrrewolucji i zamachu czy też prowokacji przygotowywanej rzekomo na Polskie Radio. Brzmiało to kompletnie niewiarygodnie. Mnie pytano o kontakty z zagranicą. SB dobrze wiedziała, że jest tam moja siostra. Kiedy uparcie powtarzałem, że innych kontaktów z Zachodem nie mam, oficer wyraźnie się zdenerwował. 'Pan nie mówi mi prawdy! – wołał. – Jest pan pilotem, więc na tych zagranicznych wycieczkach musi pan mieć wiele kontaktów z obcokrajowcami! 'Wtedy zrozumiałem, że myli pilota samolotów z pilotem wycieczek. A licencję pilota samolotów rzeczywiście miałem" – dodaje Tadeusz.

d3s8fl1

Sprawa trafiła do sądu, bo Sznuk pozwał ówczesnego prezesa IPN. Przedziwne polskie prawo uniemożliwiało wtedy Tadeuszowi wgląd do dokumentów tej instytucji. Mogli to robić szkalujący go ludzie, ale nie on sam. Na szczęście znalazł dobrego prawnika, ostatecznie przejrzał dokumenty i w kolejnych instancjach sądowych wygrywał raz za razem. Po dwóch latach i kilku wyrokach Sznuk doczekał się długo oczekiwanych przeprosin za niesłuszne oskarżenia. Niestety, małym drukiem na sto sześćdziesiątej którejś stronie dostępnego tylko ograniczonemu gronu osób "Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej".

Patrzyłem na to z boku z przerażeniem i próbowałem sobie wyobrazić, jak źle musiał czuć się z tym wszystkim Tadeusz. Przy okazji przeglądania zachowanych dokumentów okazało się, że SB rzeczywiście miała w Polskim Radiu kilka wtyczek. Było tam wiele informacji, które znali tylko pracownicy kluczowych redakcji. Ktoś (być może nie jedna, lecz kilka lub kilkanaście osób) dał się więc złamać i donosił. Nie mnie jednak wyrokować kto, choć chwilami mam wrażenie, że się domyślam.

Po 2009 r. Sznuk dostał propozycję powrotu do Polskiego Radia, ale z niej nie skorzystał, pozostał tylko w programie telewizyjnym. Udało się za to przywrócić na antenę Jedynki tradycyjny sygnał "Lata z Radiem" w pełnej wersji, czyli z głosem Tadeusza.

d3s8fl1

Najnowszą serię zawirowań teleturniejowi przyniósł covidowy rok 2020. Tego, co się wydarzyło, nikt nie był w stanie przewidzieć. W marcu Telewizja Polska poinformowała o zawieszeniu nagrywania nowych odcinków z przyczyn bezpieczeństwa. Na szczęście do tego czasu w Lublinie zarejestrowano wszystkie planowane wcześniej 118 odcinków kolejnej edycji. Resztę po prostu przełożono na inny termin.

Ostatni premierowy odcinek poszedł na antenę 14 kwietnia, później były już tylko powtórki. Premiery powróciły 13 sierpnia wraz z zaległym finałem. Dla bezpieczeństwa w czasie nagrań kolejnej serii ustawiono przezroczyste szyby między stanowiskami zawodników. Sznuk nie mógł też tradycyjnie podejść do każdego z graczy pod koniec odcinka, bo zakazano podawania ręki. Na wszelki wypadek zrezygnowano też ze zdjęć grupowych.

1 z 10 Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Wiosną 2021 r. fanów teleturnieju zmroziła zaskakująca wypowiedź prowadzącego w czasie finału kolejnej serii. Na zakończenie ostatniego premierowego odcinka Sznuk popatrzył wprost do kamery i powiedział spokojnie: "Widzom dziękujemy za obecność. I to koniec". W mediach zawrzało. Okazało się, że pomiędzy producentem Euromedia TV a władzami Telewizji Polskiej toczy się poważny spór. Sznuk o tym wiedział, więc nie mógł zakończyć odcinka, zapraszając na kolejną serię, bo nikt nie miał pewności, czy nagrania zostaną wznowione. Niepewność co do rezultatu zakulisowych negocjacji trwała kilka tygodni. Dopiero 11 czerwca na facebookowej stronie teleturnieju pojawiło się oświadczenie: "Szanowni Państwo, informujemy, że ekipa teleturnieju wraca na plan 'Jednego z dziesięciu'! Teraz jeszcze zapraszamy na powtórki, ale już po wakacjach wrócimy do Was z premierowymi odcinkami. Do zobaczenia w studiu lub przed telewizorem".

d3s8fl1

W grudniu 2003 r. Brytyjczycy zakończyli emisję swojego "Fifteen to One", tymczasem "Jeden z dziesięciu" trwa i jest to polski niedościgniony teleturniej rekordzista, najdłużej emitowany bez przerwy tego typu program w naszym kraju. W sumie już 27 lat i końca nie widać. Cały czas w tej samej telewizji i cały czas z tym samym prowadzącym. Sznuk zdobył w tym czasie trzy Telekamery w kategorii: osobowość telewizyjna, kolejno w 2013, 2014 i 2015 r., a następnie Złotą Telekamerę w 2016 r. Trzy lata wcześniej dostał też Superwiktora, którego wręczył mu Bogusław Kaczyński. Jest Mistrzem Mowy Polskiej, ma też Złoty i Diamentowy Mikrofon Polskiego Radia, czyli najwyższe wyróżnienia, jakie w Polsce może zdobyć radiowiec. "Największym komplementem jest to, kiedy przychodzą nowi zawodnicy i nagle mówią: 'Mój tata grał u pana' – opowiada Sznuk. – Robi się wtedy cieplej na sercu".

Powyższy fragment pochodzi z książki "Kultowe teleturnieje" Romana Czejarka, która ukazała się nakładem wyd. Słowne.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3s8fl1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3s8fl1