Miłośnicy sensacji z pewnością mają już za sobą lekturę co najmniej dwóch powieści traktujących o odbijaniu zakładników z opętanego rewolucją Teheranu. Ken Follett w książce Na skrzydłach orłów opisywał akcję zorganizowaną przez Rossa Perota, w wyniku której komandosi z „Bullem” Simmonsem na czele uratowali pracowników firmy EDS. Innym autorem, który zmierzył się z tą tematyką, był autor Shoguna , który w Whirlwindzie ukazywał losy pilotów śmigłowców, usiłujących wydostać się z irańskiego piekła. Powieści te inspirowane były rzeczywistymi wydarzeniami, tymczasem, dzięki duetowi Antonio Mendez i Matt Baglio, mamy okazję poznać historię jednej z misji ratunkowych, niejako z pierwszej ręki. Mendez był bowiem oficerem CIA, który zorganizował jedną z najbardziej absurdalnych akcji w dziejach wywiadu
(a przynajmniej spośród tych, o których mieliśmy okazję usłyszeć). Pokłosiem jego współpracy z dziennikarzem Mattem Baglio, jest książka Operacja Argo.
Podczas zimnej wojny, Stany Zjednoczone poszukiwały zarówno intratnych źródeł ropy w krajach, które będzie można „wyzwolić”, jak i sojuszników w walce z ZSRR o światową dominację.Znakomitym kandydatem stał się tu Iran, na czele którego stał szach Reza Pachlavi – człowiek sprzyjający Zachodowi. Kiedy społeczeństwo, w demokratycznych wyborach, ośmieliło się powierzyć władzę Frontowi Narodowemu, zaś parlament wybrał na stanowisko premiera rządu Mohammada Mossadegha, czym prędzej postanowiono zareagować. Nie minęły dwa lata, jak ze Stanów Zjednoczonych zaczęło płynąć szerokim strumieniem wsparcie dla opozycji, organizowana była antyrządowa partyzantka i co jakiś czas wybuchały, inspirowane przez Zachód, protesty. W wyniku tych działań, Mossadegh, liberał i demokrata, stracił władzę (na wszelki wypadek aresztowano go pod zarzutem zdrady stanu), Pahlavi wrócił na tron, zaś petrodolary znów zaczęły wędrować w tę stronę, w którą, według niektórych możnych, wędrować powinny. Swoistym wyrazem wdzięczności było
zezwolenie na rozmieszczenie posterunków nasłuchowych na granicy z ZSRR. Przez lata kwitł w Iranie autorytaryzm potęgowany przez brutalną policję polityczną SAVAK, zaś Pahlavi coraz wyraźniej wzmacniał prozachodni kurs. Protesty były coraz ostrzej tłumione, przywódcy religijni coraz dobitniej sprzeciwiali się polityce szacha, aż wreszcie, w 1977 roku, dysydenci pozbawieni jakichkolwiek możliwości oporu wobec władzy zwrócili się do mułłów. Kraj zalała fala demonstracji, rok później wprowadzono stan wojenny. Prezydent Carter, wizytując Iran 31 grudnia 1978 roku, nazwał Iran „oazą spokoju w jednym z bardziej burzliwych rejonów świata”. Tydzień później miały miejsce najbardziej brutalne starcia uliczne, zaś 16 stycznia Pahlavi poddał się i opuścił „oazę spokoju”. Władzę zaczął umacniać ajatollah Ruhollah Chomeini. Niebawem miał miejsce pierwszy atak marksistowskich bojówkarzy na ambasadę amerykańską - zostali usunięci wskutek działania irańskiego rządu tymczasowego. 4 listopada 1979 roku nastąpił kolejny atak;
Chomeini podjudzał studentów przeciwko Stanom Zjednoczonym, pragnąc wymusić wydanie zdetronizowanego monarchy. Rząd tym razem bał się interweniować, obawiając się reakcji tłumów. Plan studentów zakładał trzydniową okupację, z czasem „nieco” się jednak przeciągnęła: zakładników zwolniono po 444 dniach. Zrazu sytuacja była bardzo niebezpieczna, studentom wydawało się, że ambasada jest wylęgarnią szpiegów, a każdy z urzędników – agentem CIA. Co gorsza, sześcioro pracowników opuściło teren placówki i błąkało po Teheranie. Należało czym prędzej działać, by wydostać ich z Iranu.
Do przeprowadzenia operacji oddelegowano Antonio Mendeza z działu uwierzytelniania CIA.W zakres jego obowiązków wchodziło przygotowywanie fałszywych tożsamości i zestawów do charakteryzacji, miał za sobą kilka spektakularnych sukcesów. W Operacji Argo nie tylko znajdziemy kulisy tytułowej misji, ale i przeczytamy o innych akcjach Mendeza oraz poznamy niektóre metody działania Centralnej Agencji Wywiadowczej. Ciekawą jest na przykład opowieść o ewakuacji z Teheranu zwerbowanego przez CIA oficera należącego do kręgu najbliższych współpracowników szacha. Nie mniej intrygującą jest relacja z przewiezienia przez granicę jednego z azjatyckich krajów Nestora, oficera KGB. Wszystko to rozmywa trochę temat „Argo”, niemniej, pomiędzy jedną a drugą historią, przeczytamy o mozolnym tworzeniu fasady mającej uwiarygodnić akcję. Jedynym emocjonującym fragmentem jest w zasadzie sam początek, kiedy Mendez opisuje wdzieranie się studentów do ambasady i chaos, jaki tam zapanował – reszta to żmudna praca,
przygotowywanie dokumentów i kreowanie legendy mającej uprawdopodobnić obecność grupki „Kanadyjczyków” w Iranie. Jak sam pisze, życie to nie film, a typowa legenda przygotowywana dla agenta wywiadu jest tak nudna, jak to tylko możliwe. Tymczasem w przypadku „Argo”, postanowiono stworzyć legendę tak nieprawdopodobną, że nikt nie mógł uwierzyć, iż została spreparowana przez wywiad – i o to dokładnie chodziło.
Tak, jak wspomniałem, Operacja Argo to książka bardzo spokojna, stonowana, opisująca pracę wywiadu przypominającą raczej tę ukazaną w Druciarzu, krawcu, żołnierzu, szpiegu , niźli w Casino Royale . Sama realizacja operacji to raptem czterdzieści pięć stron, ostatnie trzy rozdziały, równie beznamiętnie, co reszta. Zarazem, nie ma tu sztucznego, efekciarskiego kreowania napięcia, od czego nie potrafił uciec Ben Affleck w ekranizacji książki Mendeza. Nie spodziewajmy się tu przeto spektakularnych pościgów i wartkiej akcji – „goście”, jak nazywano szóstkę Amerykanów, raczej odczuwali w miejscu swojego schronienia nudę, marazm i stagnację, niźli zaszczucie.
Szpiedzy i iluzjoniści mają, jak twierdzi autor, coś wspólnego.Zarówno jedni, jak i drudzy starają się odwracać uwagę od tego, co istotne, wytwarzać alternatywną rzeczywistość, oszukiwać. „Argo” była modelowym wprost wytworzeniem takiej alternatywnej rzeczywistości, mistrzowską blagą, perfekcyjną iluzją. Popisem, o którym można było dopiero powiedzieć w 1997 roku, w pięćdziesiątą rocznicę istnienia CIA. Opowieść o tej operacji stanowiła jeden z rozdziałów pierwszej książki Mendeza, „Master of Disguise”, później opisano ją w artykule w „Wired”. Stając się kanwą scenariusza filmu Afflecka, wreszcie doczekała się książki. Bardzo mnie to cieszy, bowiem koncepcja operacji „Argo” była istną „kosmiczną zawieruchą”, o czym informował podtytuł pewnej produkcji filmowej. Produkcji, o której będziemy mogli się dowiedzieć sięgając po tę ciekawą, dobrze napisaną książkę. Jeśli tylko nie będziemy się spodziewali mrożących krew w żyłach historii o próbie przetrwania dzielnego agenta w irańskim piekle, to myślę, że
podczas jej lektury nie powinniśmy czuć się zawiedzeni. Wszakże, jak przekonuje nas Antonio Mendez, praca agenta to przede wszystkim iluzja, szarość i półtony, a nie mieniący się feerią barw festyn.