Trwa ładowanie...
recenzja
20-04-2012 13:31

Szczypta Iranu przemycona w amerykańskim romansie

Szczypta Iranu przemycona w amerykańskim romansieŹródło: Inne
d1jhm8b
d1jhm8b

Perska narzeczona ma wiele cech typowego amerykańskiego powieścidła powstałego według zasad wykładanych na kursach kreatywnego pisania. Mamy tu typowy amerykański humor, typowy amerykański patos i typowy amerykański romans – od razu wiadomo, w kim zakocha się główna bohaterka, a także to, że miłość będzie odwzajemniona, pełna poetyckich rozmów i oczywiście zakończona happy endem. Mimo to tę powieść można polubić, przede wszystkim za główną bohaterkę – młodą Irankę Tamilę – i obrazowe przedstawienie irańskiej rzeczywistości i obyczajowości, sprawiające wrażenie wiarygodnego, choć autorka (Amerykanka) nigdy w Iranie nie była.

Tamila wyjeżdża do Stanów, gdzie jej rodzice spędzili szczęśliwą, udokumentowaną radosnymi zdjęciami w McDonaldzie młodość (rozbolały mnie zęby, gdy czytałam opisy tych zdjęć, ale najwidoczniej dla Amerykanów rodzinna sielanka równa się wizyty w fast foodach). Opuszcza smutny Iran, gdzie zrezygnowała z pracy w szkole, nie będąc w stanie nauczać dziewczynek o powinnościach porządnej irańskiej kobiety. W ojczyźnie nie można swobodnie zrobić kroku, by nie natrafić na jakiś zakaz i na policję obyczajową, a wszystkie kobiety – w tym mama Tamili – mają smutne oczy. Tamila przybywa do Stanów w ramach trzymiesięcznej wizy, zatrzymuje się siostry i rozpoczyna poszukiwania amerykańskiego męża, który pozwoli jej zostać w Krainie Wolności na stałe.

Oczywiście sporo miejsca zajmują tu kontrasty między codziennością irańską i amerykańską, przy czym ta ostatnia jest rzecz jasna lepsza: tyle w tej Ameryce wolności, można chodzić sobie swobodnie po ulicy, śmiać się, rozmawiać z mężczyznami, urządzać przyjęcia! Mimo tego widocznego umiłowania amerykańskiego ideału wolności autorce udaje się zachować równowagę między zachwytem młodej Iranki tym nowym, jakże radosnym krajem a lojalnością i miłością wobec opuszczonej ojczyzny. Patrzymy na Iran oczami dziewczyny, która musi się ukrywać pod chustą, nie może się swobodnie bawić, a z chłopakiem może rozmawiać tylko przez komórkę, widząc go po drugiej stronie ulicy – ale nie ma w tym spojrzeniu ani pogardy, ani wstydu, że jej kraj jest właśnie taki, ktoś mógłby powiedzieć, „zacofany”. Jest za to dużo przytłaczającego duszę smutku, pętającego duszę zarówno pokoleniu młodych ludzi, jak i ich rodziców, całego narodu irańskiego, udręczonego dyrektywami „bandy fanatycznych starców”. Smutku wyrażanego przez
piosenkarkę Googoosh (nie mogę nie lubić Perskiej narzeczonej choćby dlatego, że dzięki niej odkryłam tę artystkę!), której po wybuchu rewolucji Chomeiniego zabroniono śpiewać, a ona mimo to nie wyjechała z Iranu i spędziła dwadzieścia lat w swoim mieszkaniu w Teheranie. Googoosh staje się symbolem wyborów, jakich musi dokonywać każdy Irańczyk: „Czy zostaniesz w ojczyźnie, która tłumi twoją duszę? Czy kochasz ją, choć ona tego nie odwzajemnia?”. Czy nie brzmi to dla nas – Polaków – znajomo?

Zetknięcie się młodej Iranki z wyzwolonym amerykańskim środowiskiem rodzi oczywiście wiele zabawnych sytuacji, gdy nawet zakup „seksownej” bielizny czy herbaty w Starbucksie stanowi wyzwanie. Ale nie jest to opowieść o głupiutkim dziewczątku błądzącym po lepszym świecie. Tamila ma swoją własną inteligencję i wrażliwość, z jaką reaguje i ocenia otaczający świat: w oczach innych jest może naiwna, ale dla niej naiwna jest koleżanka z kursu angielskiego, myśląca, że reżim można obalić jedną demonstracją. Tamila nie daje się ogłupić amerykańskimi tyradami: „Nie znoszę, gdy Amerykanie mówią o sprawiedliwości”. Aranżowane małżeństwo, na jakie jej rozmówcy reagują niesmakiem, dla niej jest rozsądnym wyborem: „my w Iranie szukamy kogoś, kogo dopiero będziemy mogli pokochać”. Do tego Tami jest dziewczyną tak sympatyczną, obdarzoną wielką empatią i naturalnie zaprzyjaźniającą się z otoczeniem, że nie sposób jej nie polubić.

Jeśli więc przymkniemy oczy na lukrowano-patetyczną otoczkę amerykańskiego romansu – a czasem stężenie cukru jest niemożliwe do strawienia, jak w końcowych dialogach Tami i jej wybranka – czeka nas miła i pokrzepiająca powieść o przyjaźni i o współczesnym Iranie. W październiku wydawnictwo Remi planuje wydanie Perskiej żony, kontynuacji Perskiej narzeczonej – myślę, że się skuszę!

d1jhm8b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1jhm8b