"Epifania wikarego Trzaski"
Tytułowy bohater kolejnej powieści Twardocha, ksiądz Jan Trzaska, intelektualista w sutannie, zostaje wikarym w małej miejscowości na Górnym Śląsku. Czuje się tam jak na zesłaniu - aż pewnej nocy zjawia się u niego Jezus Chrystus w towarzystwie archanioła Michała. Odtąd słowo wikarego oszałamia, dotyk leczy, a na Śląsk zjeżdżają dziennikarze, duchowni, a przede wszystkim chorzy pragnący uleczenia. Czy to jednak możliwe, żeby Jezus rozmawiał z człowiekiem?
"Za dużo grzybów pływa w tym barszczu" - krytykował powieść Nowacki we wspomnianym eseju - "pisarz poczyna sobie publicystycznie i satyrycznie, operuje grozą i sensacją, ironizuje i chce wzruszać, a do tego pragnie się pokłonić swojej krainie [...]. Wplata także kilka typowych - jak powinni o nich myśleć czytelnicy spoza Górnego Śląska - śląskich życiorysów (np. losy gosposi na plebani, Aldony), co należy uznać za wstawki propedeutyczne; idzie, rzecz jasna, o propedeutykę śląskoznawstwa".