Kto z nas nie marzył choć raz, by cofnąć czas? By móc przeżyć jakieś wydarzenie od nowa, dokonać innego wyboru, pójść inną drogą? Ethan, wzięty psycholog być może przed taką szansą stoi. Choć jeszcze tego nie wie. Jeszcze wiedzie swoje dotychczasowe, wypełnione przepychem życie, jeszcze ma świetnie prosperującą praktykę, jeszcze chcą go zapraszać do telewizji, jeszcze nie ma wyrzutów sumienia i nie odczuwa potrzeby zatrzymania się w pędzie za pieniędzmi i zastanowienia nad swoim życiem, jeszcze się nie przebudził ze snu u boku rudowłosej piękności na swoim jachcie z tymczasowym zanikiem pamięci, jego samochód jeszcze nie został uszkodzony, do jego gabinetu jeszcze nie przyszła nastolatka desperacko szukająca pomocy... Mężczyzna nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo życie może się zmienić w przeciągu paru chwil, jak niewiele potrzeba, by szczęśliwa egzystencja przeobraziła się w piekło oraz jak demony przeszłości lubią wyskoczyć z szafy w najmniej spodziewanym momencie, by zaatakować ze zdwojoną siłą.
Od pierwszych stron powieści wiadomo, z jakim autorem ma się do czynienia. Guillaume Musso pisze w charakterystyczny sposób, nie pozostawiając wątpliwości, że będzie i romantycznie, i metafizycznie, i z wzruszającym do łez przesłaniem. Choć, jak na mój gust, chyba trochę tej metafizyki i tego przesłania za dużo, za bardzo i nieco zbyt nachalnie. Wręcz czuje się, że coś jest nie w porządku, że jest za bardzo bajkowo, że autor za wszelką cenę chce upchnąć na powieściowych kartach tyle morału, ile tylko się da. A można by nim było obdzielić co najmniej kilka powieści. Powyższe nie zmienia jednak odbioru książki. Gdy przyjmie się do wiadomości jej konwencję i styl autora, lektura staje się niekłamaną przyjemnością, a jej finał jest zaskakujący.