Komiks Logikomiks. W poszukiwaniu prawdy wkroczył do Polski księgarń w glorii chwały. Jako powieść graficzna, którą chwalili nawet poważni krytycy w poważnych gazetach: "The Washington Post", "The Telegraph", "The Guardian". Jednak efektowna maska "komiksu o filozofii i logice" skrywa szereg wpadek. Przede wszystkim chaos, przegadanie i nadmierną pewność siebie twórców.
Projektowi Aplostolosa Doxiadisa i Christosa H. Papadimitriou (scenarzyści) nie sposób odmówić ambicji. Bohaterem ich powieści jest sam Bertrand Russell , jeden z najważniejszych i najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku. Logik, filozof, matematyk, wykładowca akademicki i wojujący pacyfista. Nie zadowolili się jednak prostą opowieścią o życiu swojego bohater - postanowili także wytłumaczyć jego idee.
Russell (1872-1970) pochodził z jednego z najbardziej wpływowych angielskich rodów - jego dziad dwukrotnie sprawował urząd premiera Wielkiej Brytanii. Po śmierci rodziców mały Bertrand trafił pod troskliwe skrzydła babci, "lady John". Surowa, głęboko religijna kobieta wychowywała chłopca odmawiając mu nie tylko dostępu do wiedzy i zabaw, ale także prawdy o losach ojca i matki (przed śmiercią żyli w otwartym związku, co dla przywiązanej do wiktoriańskiej moralności babci było nie do zaakceptowania). Ciekawy świata Russell wyzwolił się jednak spod jej wpływu i trafił na słynny Trinity College w Cambridge.
Od samego początku celem jego badań było nadać matematyce logiczne podstawy. Eliminując pojęcia "rozumiane same przez się" stworzyć fundamenty, na których można budować prawdziwie niepodważalne twierdzenia i teorie. Sławę zdobył dzięki sformułowaniu tak zwanego "paradoksu fryzjera" (znanego także jako "antynomia Russella ") obalającego teorię mnogości i rujnującego pracę wielu ówczesnych matematyków. Nie chcąc jedynie niszczyć, ale także tworzyć próbował wraz ze swoim mentorem i przyjacielem Alfredem N. Whiteheadem stworzyć dzieło, które można by nazwać "uniwersalną teorią matematyki" - monumentalne "Principia mathematica". Niestety, trzytomowy, nigdy nie ukończony traktat był tak skomplikowany, iż, jak twierdził sam Russell, przeczytało go w całości zaledwie sześć osób.
Jednocześnie Russell aktywnie angażował się w politykę i debaty publiczne. Jednoznacznie wypowiadał się przeciwko I wojnie światowej, za co trafił do więzienia. Po II wojnie światowej sprzymierzony z Albertem Einsteinem krytykował zbrojenia nuklearne. Popierał też walkę o równouprawnienie kobiet i potępiał, powszechny w jego czasach, rasizm. Pacyfizm łączył z wyraźnymi lewicowymi sympatiami, ale udało mu się uniknąć "heglowskiego ukąszenia" - był wielkim krytykiem Stalina i Związku Sowieckiego.
Jakby tego było mało, prowadził też niezwykle bogate życie osobiste. Pierwszą żonę porzucił, gdyż zakochał się w małżonce Whiteheada, zaś związek z drugą zniszczyło luźne podejście do przysięgi wierności obojga zainteresowanych. Później żenił się jeszcze dwukrotnie.
Większość z tych wątków podejmują w swoim komiksie Doxiadis i Papadimitriou. Wprowadzają także dodatkowy - strach słynnego matematyka przed szaleństwem. Wielbiący logikę i czystość myślenia Russell obawiał się go nie tylko dlatego, iż przypadki odnotowywano wśród jego najbliższych, ale także dlatego, iż zaskakująco wielu logików cierpiało na zaburzenia psychiczne. Czy człowiek poszukujący "ostatecznych odpowiedzi" sam skazuje się na szaleństwo? "Podróż w jaką wyruszyłem wiązała się z pewnymi niebezpieczeństwami, które trafnie opisywało słowo «duchowe»" mówi bohater gnębiony koszmarami o zamkniętym w szpitalu Georgu Cantorze.
Ciekawa jest tu perspektywa: czytelnik poznaje Russella dzięki jego własnym słowom, w 1939 roku, tuż po niemieckiej agresji na Polskę, słynnego logika poproszono o gościnny wykład na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Russell przemawiał jednak nie tylko do zainteresowanych jego słowami studentów, ale także tłumu nastawionych antywojennie i izolacjonistycznie Amerykanów, demonstrujących przeciwko planowanej pomocy dla Wielkiej Brytanii. To zresztą nie wszystko - równolegle poznajemy losy powstawania Logikomiksu, autorzy w pierwszej osobie relacjonują postęp prac, tłumaczą trudniejsze kwestie i spierają się o rozłożenie akcentów.
Niestety to nawarstwienie planów utrudnia lekturę. Akcja wciąż przeskakuje i przynajmniej na dwóch płaszczyznach mówi się i dzieje tak dużo, że nie sposób nadążyć. Logikiomiks jest okropnie przegadany i łatwo odnieść wrażenie, że idący śladami Russella i Whiteheada autorzy starają się napisać "uniwersalną biografię wielkiego matematyka".
Najbardziej bolesne było dla mnie jednak "przestrzelenie" z tematem. Powiązanie logiki i szaleństwa to motyw niezwykle ciekawy, ale "W poszukiwaniu prawdy" ledwie go muska. Jeżeli już mówi się o nim więcej, to na płaszczyźnie współczesności, na której gadające głowy trajkoczą do czytelnika. W najistotniejszym wątku - faktycznej biografii Russella - szaleństwo pojawia się z rzadka, dodane jakby na siłę i nie przystające do reszty historii. W ogóle proporcje pomiędzy trzema tematami przewodnimi - logiką, życiem Russella i szaleństwem - są zaburzone. W efekcie opowieść mająca być przede wszystkim "o człowieku" jest głównie "o nauce". Do tego tak zawikłanej, że wciąż nie pojmuję większości idei.
Nie zrozummy się źle. To wciągająca i angażująca historia, ale bardziej ze względu na materiał wyjściowy, niż talent narracyjny autorów. Szkoda to tym większa, że świetną robotę wykonał rysownik - Alecos Papadatos. Jego kadry są czytelne, dynamiczne i ładnie pokolorowane (to z kolei zasługa Annie Di Donny), ale przytłoczone dialogami odstraszają i nudzą.