Bohaterów opowiadanej przez Jacka Ketchuma historii poznajemy w miarę dokładnie, bo od czasów ich dzieciństwa. Dzieciństwa Lydii: z agresywnym, cuchnącym piwem ojcem. Dzieciństwa Arthura: z matką, która chciała go utopić w sedesie, gdy był niemowlęciem, a potem stała się bardzo opiekuńcza. Oboje dorastają i opuszczają rodzinne domy, układają sobie życie. Kiedy się spotykają, ona jest po rozwodzie, on próbuje zarobić na kolejnej restauracji – poprzednia zbankrutowała. Znajomość kończy się ślubem; rodzi im się syn. Krok po kroku Lydia zaczyna odkrywać mroczną stronę natury Arthura – tę, którą czytelnik zdążył już nieco poznać – nie miała takiej okazji wcześniej, bo przed ślubem za daleko od siebie mieszkali. Kiedy Lydia dowiaduje się, kim naprawdę jest jej mąż i co robi – a nie jest to jeszcze, jak się później okazuje, wiedza kompletna – szuka pomocy w różnych przeznaczonych do tego instytucjach. Każda z nich podejmuje, oczywiście, niezbędne działania. Tryby sprawiedliwości zaczynają się obracać, jednak w
zaskakującym kierunku...
Do napisania powieści zainspirował Ketchuma, jak sam pisze w Posłowiu, popularny w USA program telewizyjny o przestępczyniach. Mamy więc do czynienia z opowieścią co prawda fikcyjną, ale jednak opartą na faktach. Wiedza o tym sprawia, że lektura książki budzi skrajne emocje. Ketchum podjął bowiem temat bardzo nagłaśniany w ostatnich czasach: przemocy w rodzinie i molestowania dzieci. Pokazał problem z dwóch stron: sprawcy i jego ofiar. Wskazując, że najczęściej nic nie dzieje się bez przyczyny, ale też, że nie zawsze przemoc i patologiczne zachowania są dziedziczne, zasugerował, że nie można się ograniczać tylko do stanu obecnego, że trzeba szukać głębiej, dokładniej – po to, by nie doszło do kolejnych tragedii.
Znakomicie napisana, trzymająca w napięciu powieść; świetnie budowana atmosfera narastającej grozy, osaczenia i bezradności.Precyzyjne dialogi, perfekcyjnie zastosowana technika suspense’u, świetna motywacja psychologiczna, kreacje postaci, oddanie emocji bohaterów. Suche opisy, bez zbędnych słów, komentarzy, sentymentalizmu, usprawiedliwiań, ckliwych wynurzeń i płaczliwych wołań o pomoc. A to nie zawsze jest oczywiste przy takim temacie.
Jest to jedna z najbardziej przerażających książek, jakie czytałam. Twardo osadzona w realiach współczesnego świata opowieść o spełnionym koszmarze, o czymś, co może przydarzyć się każdemu. Polecam, ale nie jako lekturę do poduszki i nie dla czytelników o słabych nerwach.