Trwa ładowanie...
recenzja
04-04-2017 15:08

Syberia nie zmazuje win

Syberia nie zmazuje winŹródło: Inne
d10llwu
d10llwu

To nie jest opowieść o miłej, kochającej babuni, która skrywa w sercu historię o wzruszającej miłości i wojennym bohaterstwie. To opowieść niezwykła, brutalna, o ludzkiej małości i wielkości zarazem – zapewne podobnych historii było w przeszłości wiele, może tyle samo lub nawet więcej, co takich o ludziach krystalicznych charakterów i niezłomności. Od literatury oczekuje się jednak często umocnienia wiary w przewagę jasnej strony ludzkiej osobowości, od historii opowiadanych przez dziadków – dowodów, że dzieje naszej rodziny są budowane na postępkach, których nie trzeba się wstydzić. „Dziewczyna z daleka” Magdaleny Knedler rozwija się wbrew tym oczekiwaniom. I chyba dzięki temu jest prawdziwsza, choć oczywiście dużo boleśniejsza.

Zaczyna się wręcz komediowo: pewnego mroźnego poranka reporterka Lena znajduje w ogrodzie swej babci Nataszy w podwrocławskich Sulistrowicach pijanego w sztok Anglika, leżącego pod krzakiem i o dziwo – wystrojonego w garnitur i eleganckie buty. Krzepka babcia zdecydowanie chce odwiedzić intruza w szpitalu i dowiedzieć się, jakie licho przywiało go akurat do niej – szorstkiej, zamkniętej w sobie i stroniącej od kontaktów starej kobiety, która nawet wobec wnuczki nie żywi cieplejszych uczuć. Gdy jednak widzi Artura Adamsa, a w szczególności przedmiot, z którym chłopak się nie rozstaje, rezon ją opuszcza. Misternie wykonana srebrna piersiówka powinna bowiem od dziesięcioleci spoczywać wraz ze swoim właścicielem w grobie gdzieś na terenie byłego ZSRR.

Stereotypowa opowieść poszłaby teraz pewnie w takim kierunku: babcia Natasza okazuje się w istocie ciepłą, pełną namiętności kobietą, która tylko skrywa gorące uczucia pod powłoką zimnej, nieczułej osobowości; srebrna piersiówka to symbol utraconej miłości, cenny prezent, który Natasza jako młoda dziewczyna podarowała ukochanemu. A teraz z dalekiej Anglii przybywa chłopak, uderzająco podobny do tamtego mężczyzny, by na powrót połączyć ze sobą dwa zagubione w odmętach historii serca. A i dla Leny znajdzie się podarek w postaci sympatycznego policjanta Wojtka, co da nam podwójny happy end.

A tu figa! „Dziewczyna z daleka” nie jest papusiowatą, rozczulającą opowieścią o zwycięstwie miłości nad śmiercią i wielką historią. Nie jest też „słodko-gorzka”, jak zachęca napis na okładce. Powiedziałabym, że jest gorzka do bólu, natomiast słodyczy się w niej nie znajdzie. Jest wypełniona nieludzkim cierpieniem fizycznym i psychicznym. Cierpienie fizyczne to przesłuchania przez NKWD i przede wszystkim potworne zimno przepięknej Syberii, do której zostają zesłane postacie tworzące w tej powieści trójkąt miłosny. Syberią i gułagiem fascynuje się też Lena, nie wiedząc, skąd się w niej wzięło to zainteresowanie. Przecież nikt w rodzinie tam nie był – także babcia Natasza, prosta dziewczyna z warszawskiej Pragi, która została zesłana na roboty do Niemiec i zamieszkała tam na lata, poślubiając niemieckiego stolarza i zakładając z nim pozbawioną miłości rodzinę.

d10llwu

Niespodziewany gość zdziera jednak fałszywą powłokę babcinej opowieści, zmuszając starą kobietę, która mimo pragnienia śmierci nie może umrzeć, do konfrontacji z cierpieniem i winą sprzed lat. Piekący mróz Workuty przeminął, ale odniesione przez Nataszę rany duchowe i przede wszystkim ból, jaki sama zadała innym, trwają uparcie aż do dzisiaj, zmieniając jej serce w uczuciową pustynię, której nie mogą odczarować nawet starania wnuczki. Rozłożona na kilka dni spowiedź Nataszy i Artura jest męczarnią, która nie przynosi jednak spodziewanego oczyszczenia. Babka Leny okazuje się kimś zupełnie innym niż osoba, za którą się podawała, a jej wiarołomny mąż i miłość jego życia okazują się być tymi, dla których los był mimo wszystko łaskawy. Bezmiar krzywd wyrządzonych sobie wzajemnie przez tę trójkę wydaje się niewybaczalny, a ich ciężar rzutuje na przyszłe pokolenia. Przeszłości, nawet tak bardzo odległej, nie da się pogrzebać, wypływa ona jak rozkładający się trup z odmętów czasu i zmusza, by zajmować się nią wciąż
i wciąż na nowo. Natasza nie zazna litości i ukojenia aż do śmierci – choć przecież celem Artura nie była zemsta, a rzucenie światła na tajemniczą relację trójki osób, jego dziadka, babci i tej kobiety, która miała zginąć w łagrze.

Powieść Knedler, frapująca od samego początku i do końca nieoczywista, mająca za tło przedwojenną i wojenną Wileńszczyznę, artystyczną Warszawę i piekło Syberii, pokazuje teoretycznie oczywistą, a jednak trudną do przyjęcia prawdę, że w dwudziestowiecznej zawierusze wydarzeń często nie było możliwe zachowanie czystego sumienia i wyraźne czarno-białe widzenie świata. Nie trzeba było szczególnej niegodziwości, wystarczyła chwila, impuls, jedno złamane serce, by uczynić coś strasznego. A czas ani nie leczy ran, ani nie przynosi przebaczenia. „Dziewczyna z daleka” wciąga i wywołuje gwałtowne emocje, przede wszystkim niewypowiedzianym wprost pytaniem: czy dla wielkiej miłości warto zrobić wszystko, czy jest ona usprawiedliwieniem dla każdego postępowania? Czy można w imię miłości pogruchotać życie innych? Natasza odpowiedziała na to pytanie po swojemu i tym samym zamknęła sobie drogę do spokoju. Czy takie pytanie zadawali sobie też Tadeusz i jego ukochana Julia? Czy pobyt na krańcu świata zmazuje winy, czy też są
one niezmywalne? Powieść pełna pytań, na które nie ma odpowiedzi.

d10llwu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10llwu