O polityce
Aleksijewicz jest przekonana, że na Białorusi w pierwszej kolejności należy zadbać o demokratyczne struktury, a dopiero w dalszej kolejności zająć się kwestią odrodzenia białoruskiej kultury i języka.* Ma dość elastyczny stosunek do obecnego prezydenta Białorusi. Wielokrotnie deklarowała, że nie jest zwolenniczką Alaksandra Łukaszenki, ale podkreślała również jego zasługi dla gospodarki oraz troskę zarówno o studentów, jak i ludzi starszych oraz biednych. *Pisarka zaakceptowała wyniki referendum z 2004 roku, dotyczące zniesienia limitu kadencji prezydenta kraju, które znaczna część białoruskiej opozycji i społeczności międzynarodowej uznała za sfałszowane.
Aleksijewicz zdecydowanie krytykuje także ugrupowania opozycyjne wobec polityki Łukaszenki i zarzuca im oczekiwanie jedynie na pomoc ze strony Zachodu oraz sąsiadów Białorusi: Litwy, Polski i Ukrainy.* Jest przekonana, że to wynik poczucia bezsilności, oraz uważa, że to sami Białorusini powinni bez zagranicznej pomocy rozwiązywać problemy swojego kraju.* Według pisarki, nie ma czegoś takiego jak wspólnota narodów byłego ZSRR. Kraje tworzące Związek Radziecki stopniowo, ale zdecydowanie odchodzą od tożsamości sowieckiej i powracają do swoich korzeni. Jest również przekonana, że przed narodami słowiańskimi rysuje się wspólna i optymistyczna przyszłość.
Na uwagę zasługuje także jej opinia o Starym Kontynencie. Europa, według Aleksijewicz, to część świata, w której za najwyższą wartość uważa się ludzkie życie, w odróżnieniu od Wschodu, gdzie pierwszeństwo mają problemy państwowe.