W świecie po Powrocie, w świecie po kataklizmie, trzeba się trzymać ściśle wyznaczonych ścieżek – w przenośni i dosłownie. Te metaforyczne ścieżki, ścieżki codziennego życia mieszkańców wioski, wytycza Siostrzeństwo: Siostry mają wiedzę niezbędną do tego, by ludzie mogli przetrwać w świecie, gdzie czyhają na nich wiecznie głodni Nieuświęceni. To Siostry wiedzą, jakich reguł należy przestrzegać, by nie zginąć, nie przemienić się i stać się pożytecznym dla maleńkiej społeczności, jedynej ludzkiej społeczności, jaka się ostała – prawdopodobnie – na Ziemi. Ścieżek dosłownych, w Lesie Zębów i Rąk, strzegą Strażnicy: pilnują, by żaden z Nieuświęconych nie dostał się do wioski, pomiędzy ludzi. Pilnują, by siatki pozostały nienaruszone, a bramy zaryglowane. Pilnują, by każdy, kto został ugryziony, zainfekowany, pozostał tam, gdzie jest jego nowe miejsce – między Nieuświęconymi – albo został zabity, jeśli takie jest jego życzenie. Wszystko zatem wydaje się proste: żeby przeżyć, trzeba przestrzegać reguł, poddać
się, dostosować, wyzbyć się marzeń, nie być zbyt dociekliwym. Trzeba trwać: nie żyć „pełną piersią”, nie marzyć, myśleć, planować. A jeśli się, tak jak Mary, marzy o spełnionej miłości, o oceanie, baśniowym miejscu, które podobno istnieje, jeśli się jest zbyt dociekliwym i pozna się ściśle chronione tajemnice, można popaść w kłopoty.
Świat Ryan to świat strachu, świat oblężony: ludzie otoczeni przez Nieuświęconych, żywi i martwi uwięzieni razem, choć każdy po innej stronie siatki, skazani na siebie. Życie oblężone przez śmierć, chciwą ludzkiego mięsa, żądającą ciągle nowych ofiar, nowego pokarmu. Kwestią czasu jest tylko, kiedy bariera, siatka, ogrodzenie zostaną przerwane, zniszczone, bo śmierć rośnie w siłę, Nieuświęconych jest coraz więcej, świat Mary i jej rodziny, przyjaciół, dramatycznie się kurczy.
Bohaterami powieści Ryan są młodzi ludzie. Nie oznacza to jednak, że jest ona przeznaczona tylko dla młodzieży, choć z pewnością nie jest to lektura ani dla bardzo młodych czytelników, ani tym bardziej dla dzieci. Nietrudno tu znaleźć tropy wcześniejszych tekstów kultury – przede filmów, takich jak * Noc żywych trupów* w reżyserii Romero , * Osada* w reżyserii Shyamalana czy * Mgła* Darabonta – ale też i utworów literackich, żeby wspomnieć choćby * Miasteczko Salem* Stephena Kinga czy tegoż
autora opowiadanie Ciężarówki. Nie zmienia to jednak faktu, że autorce udało się stworzyć atmosferę narastającego zagrożenia, zwierzęcego wręcz strachu przed śmiercią pod kłami i pazurami tych, którzy kiedyś byli naszymi przyjaciółmi czy rodziną – lub przed czymś jeszcze gorszym: dołączeniem do Nieuświęconych i pożeraniem innych. Ryan udaje się skutecznie utrzymać nastrój, który zbudowała, między innymi także dlatego, że odwołuje się do praktyki mistrzów grozy: nie stara się wszystkiego wyjaśniać, tłumaczyć, dopowiadać. Pozostawia duże pole dla wyobraźni swoich czytelników.
Być może jest gdzieś ocean z opowieści matki Mary, być może są inni żywi, inne wioski; być może ktoś trzyma w tajemnicy ważne informacje po to, by mieć władzę, kontrolę nad innymi... a być może nie ma niczego takiego, a za ogrodzeniem jest wyłącznie śmierć z Lasu Zębów i Rąk... Ale to trzeba sprawdzić samemu.