Biorąc do ręki książkę dotykającą takiej tematyki, jak zamachy terrorystyczne w Nowym Jorku, które wstrząsnęły całym światem można mieć wrażenie, że będzie to temat dominujący w amerykańskich powieściach i filmach, zajmujący miejsce tematyki dotyczącej wojny w Wietnamie. Ważne jest to, żeby go jednak nie wyeksploatować do dna, tak jak mało to miejsce z motywem wspominanej wojny, co może niestety umniejszyć z czasem znaczenie tamtych wydarzeń. Zasadniczym problemem w pisaniu o wydarzeniach jeszcze tak świeżych i tak bardzo wstrząsających jest także to, by nie wpaść w schematyzm i nie produkować kolejnych banałów. Autorowi książki pt. „Spadając” na pewno się to udało, pewnie z racji klasy, jaką przedstawia sobą jako pisarz. Jest to niewątpliwie lektura przejmująca, jednak bez typowego amerykańskiego napuszonego patosu. Dzieje się tak dzięki prostej narracji, z pozoru trochę nieskładnej i nieuporządkowanej, chaotycznej i porwanej. To książka o świecie po 11 września, pokazana nie tylko po upływie dni, jakie po
tym zdarzeniu nastąpiły, ale też i po latach. Główny bohater, Keith, któremu udało się przeżyć atak, próbuje zacząć od nowa swoje życie. Być może czuje, że dostał od losu drugą szansę lub wręcz przeciwnie – ma wrażenie, że jego ocalenie to pokuta za dotychczasowy sposób życia. Wraca do swojej żony, z którą poprzednio się rozstał. Próbuje także od nowa nawiązać kontakt z niegdyś bliską kobietą oraz z zamkniętym w sobie małomównym synkiem, który żyje w ciągłym lęku przed kolejnymi atakami. Książka to próba pokazania życia z piętnem przeżytej tragedii, z nieprzemijającym uczuciem straty, żalu, przerażenia. Z emocjami, od których zdaje się nie być ucieczki pomimo czynionych prób. Wydaje się bowiem, że wszystko, co ma miejsce po („po samolotach”, jak ujął to DeLillo) jest pozbawione sensu, wymaga zbudowania od nowa, nazwania. Trudno żyć tak, jakby nic się nie stało, podczas gdy nie ma już osób, które zamachy pochłonęły. Trudno mieć dobry humor, gdy w pamięci wciąż tkwią natrętne obrazy palących i zawalających się
wież. Pomimo, a może właśnie dzięki oszczędności pisarskiego stylu jest to książka trafiająca do czytelnika, wzruszająca i naprawdę mocna.