Ta książka jest świadectwem życia i walki z chorobą oraz wyzdrowienia. Przez niemal 300 stron czytelnik jest utrzymywany w napięciu, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób nastąpił kulminacyjny moment w życiu bohatera - wyzdrowienie. Wreszcie zaspokoiwszy ciekawość dowiaduje się, że wyzdrowienie to nie było samoistne, ale nastąpiło dzięki postępowi medycyny i wprowadzeniu leków nowej generacji połączonych ze skuteczną psychoterapią.
Słowo schizofrenia kojarzy nam się z szaleństwem, niezrozumiałą chorobą objawiającą się dziwacznym zachowaniem, zaburzonym tokiem myślenia i społeczną izolacją. Schizofrenik jest postrzegany przez społeczeństwo jako nieprzewidywalny wariat. Jak pisał psychiatra Antoni Kępiński schizofrenia to choroba królewska, stosunkowo rzadka, zachwycająca siłą i barwą przeżyć, choruje na nią 1 osoba na 100. W dawnych wiekach obłąkanych zamykano i wiązano w lochach, często głodzono i bito. Ken Steele opisuje jak w dzisiejszych czasach chory psychicznie jest źle traktowany i niezrozumiany, a leczenie często przypomina to, któremu poddawano chorych dawniej.
Autor tych wstrząsających wspomnień zachorował w wieku 14 lat i od tamtej pory, mimo stosowania leków, słyszał głosy przez kolejnych 34 lata swojego życia. Początkowo nikomu nie mówił o swoich halucynacjach i nawet dobrze radził sobie w szkole. Głosy stale go krytykowały i poniżały, nakłaniały do samobójstwa. Steele podejmował kolejne nieudane próby samobójcze, stymulowane przez głosy. Kiedy skończył 18 lat wyjechał do Nowego Jorku. Rodzina od tamtej pory nie interesowała się nim. Pomimo, że leżał w szpitalu stosunkowo niedaleko od miejsca ich zamieszkania, bliscy nigdy go nie odwiedzili, choć czasem przysyłali pieniądze, niewystarczające jednak do podjęcia samodzielnego życia. Przez całe życie nie był w stanie zaakceptować siebie i czuł, że nie spełnia oczekiwań rodziców. Miał urojone poczucie winy, przypisywał sobie moc sprawczą, przez którą według swoich mniemań przysparzał innym nieszczęść. Kiedy zaczął sobie dobrze radzić, podjął pracę i poczuł się bezpiecznie, uciekał do innego miejsca. Tułał się
bezdomny po wielkich miastach Ameryki, by w przepływie destrukcji targnąć się na swoje życie np. skacząc z wieżowca, co mu się nigdy nie udawało. W postępującym upodleniu został wykorzystany przez mężczyzn i zajmował się prostytucją, co pogłębiło jego psychiczną degradację. Przemieszczając się po kolejnych stanach Ameryki został stałym bywalcem różnych szpitali psychiatrycznych. W jednym z nich został nawet zgwałcony przez innych pacjentów w środku nocy. Próbował wyciszyć głosy lekami albo alkoholem. Dopiero na 8 lat przed śmiercią poznał lekarza, który był w stanie go wysłuchać i zrozumieć. Przepisał mu właściwe leki, dzięki którym głosy umilkły i nastąpiło trwałe wyzdrowienie, przy konieczności codziennego przyjmowania leków.
Steel daje poruszające świadectwo opisując kolejne rzuty choroby, remisje, skutki stosowania leków. Czuje się bezradny wobec opinii i rokowań lekarzy, którzy przypisali mu chorobę, która według nich jest nieuleczalna. W kręgach chrześcijańskich często winą za chorobę obarcza się pacjenta, który rzekomo stosował praktyki magiczne i zachorował przez utrzymywanie konszachtów z diabłem. Te średniowieczne poglądy dla Steele'a były jeszcze bardziej przygnębiające i odbierające nadzieję na uporanie się z chorobą. Opisuje raniące zachowanie spowiednika, który złamał tajemnicę spowiedzi i zamiast pokrzepienia, dobrego słowa, zareagował całkowitym niezrozumieniem i odrzuceniem, wezwał pogotowie, zdradzając, że penitent słyszy głosy nakłaniające do samobójstwa. Steele odżegnuje się od tego, że chory, który słyszy głosy, jest niebezpieczny dla otoczenia. Tłumaczy, że większość schizofreników jest raczej niebezpieczna dla siebie samych.
Dzięki wyzdrowieniu Steele zaangażował się w działalność społeczną na rzecz osób chorych psychicznie i ich rodzin. Celem swoich działań uczynił przywrócenie chorym osobistej godności i praw wyborczych oraz szerzenie kampanii informacyjnej o chorobach psychicznych, które w latach '70 i '90 budziły strach w społeczeństwie.
Książka ta budzi nadzieję na wyzdrowienie dla osób chorych psychicznie. Pokazuje, że chory nie jest sam w walce z chorobą, że może liczyć na współpracę z lekarzem i terapeutą. Podkreśla rolę rodziny i wsparcia bliskich w możliwości wyzdrowienia. Podaje też wiele informacji o schizofrenii, przez co ta choroba będzie może bardziej zrozumiała dla społeczeństwa.