Trwa ładowanie...
recenzja
21-08-2012 10:42

Survival w komunistycznych Chinach

Survival w komunistycznych ChinachŹródło: Inne
drjjf2m
drjjf2m

Rumiani wieśniacy, równość i wspólnota, żwawa praca, której towarzyszy radosny śpiew. O tym marzy dziewiętnastoletnia Joy, dlatego opuszcza bezpieczne Chinatown w Los Angeles i ucieka do Chin, w których rozwijający się komunizm wkrótce przybierze postać szalonego Wielkiego Skoku. Czy można podjąć głupszą decyzję? My wiemy, że nie, ale Joy – naiwna i nieco głupiutka amerykańska nastolatka – pakuje się z entuzjazmem w sytuację, z której prawdopodobnie nie wróci żywa.Jest to niespecjalnie zachęcający początek powieści, szczególnie gdy czyta się go przez pryzmat naszych polskich doświadczeń z socjalizmem. Dla Joy podróż do komunistycznych Chin jest jak letni obóz przetrwania ze wszystkimi jego elementami: uczestnictwem w „prawdziwym życiu”, ale odbieranym jak satysfakcjonująca zabawa i obowiązkowym romansem z przystojnym współobozowiczem.

Jest jasne, że ten obóz przekształci się w piekło, a Joy straci wszystkie złudzenia. Pierwszy z mężczyzn, na którego zwróci uwagę, omami ją gorącymi pocałunkami, zostanie jej mężem, a potem wrogiem. Ale zakończenie będzie szczęśliwe – Wielki Skok, jak podaje autorka powieści, pochłonął około 45 milionów ofiar, ale Joy się w tym gronie nie znajdzie. Wystarczy, że dostanie bolesną nauczkę, a mama przyjedzie zabrać ją z obozu do domu. Pod tym względem Marzenia Joy nie przynoszą niespodzianek, opowiedziana w nich historia jest dosyć przewidywalna. Co zatem może przemawiać za przeczytaniem tej książki, poza nadzieją na złośliwą satysfakcję w stylu „a nie mówiłam”? Co może być zachętą do przebrnięcia przez pierwsze sto-dwieście stron powieści – bo tyle mniej więcej trzeba przeczekać, zanim papierowe postacie rozwiną się w pełnowymiarowe charaktery?

To właśnie studium charakterów, uchwycenie balansujących między czułością i agresją relacji między matką i córką jest perełką, która mimo wszystko przekonuje mnie do powieści Lisy See. Przyjmując punkt widzenia raz matki (Pearl), raz córki (Joy) patrzymy na tę drugą z miłością, która jednocześnie pragnie wolności; chcemy dla niej dobra, a jednocześnie przepełnia nas dzika wściekłość, gdy ona tak bardzo nas rani. W tej relacji chce się być blisko tej drugiej kobiety, ale od zbytniej bliskości można się srodze poparzyć. I podczas gdy Pearl lub Joy same sobie wydają się heroiczne, w oczach tej drugiej są tylko denerwujące i żałosne. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że więzy między nimi są nierozerwalne, choć Pearl będzie musiała podążyć za Joy do Chin, a potem przemierzyć znacznie większy dystans – ten stworzony z nieufności między nią a córką.

Drugim mocnym punktem Marzeń Joy – dla którego można im wybaczyć częściową papierowość postaci i zdarzeń oraz schematyczność akcji – jest staranne przedstawienie realiów życia w Chinach tuż przed i podczas Wielkiego Skoku. Opisy higieny osobistej czy różnorodności codziennych posiłków tworzą wiarygodne tło stanowiące przeciwwagę dla nieco fantazyjnych przygód Joy (która, na przykład, odnajduje swojego ojca już w pierwszym dniu pobytu w Chinach). Jeszcze cenniejsze jest przedstawienie stopień po stopniu szaleństwa Wielkiego Skoku. Zarządzenia Mao wydają się wpierw jedynie kompletnym absurdem, rozkazami szalonego króla z baśni, należy je po prostu wykonać bez zbędnego komentarza, z nadzieją, że na końcu zdrowy rozsądek ukróci bezsensowne poczynania: nawożenie ziemi potłuczonym szkłem, zagęszczenie siewu czy kampania przeciw wróblom. Ale sytuacja tylko się zaostrza, przynosząc wkrótce nieodwracalne rezultaty. Obrazy głodujących Chin robią ogromne wrażenie: widok żywych dzieci zakopanych do ramion w
ziemi przez zdesperowanych rodziców jest tylko jednym z nich.

drjjf2m

Najczęściej nie ma większego sensu czytanie „Podziękowań”, w których aktorzy wyliczają osoby zasługujące na ich wdzięczność. Tym razem skusiłam się na przeczytanie także tej części książki i dzięki temu poznałam kilka ważnych tytułów dotyczących historii Chin, którymi Lisa See posiłkowała się podczas pisania Marzeń Joy. Jak pisze sama See, na temat Wielkiego Skoku i straszliwej klęski głodu, jaka była jego konsekwencją, napisano niewiele. Ci, którym udało się przeżyć najgorszy głód, umarli później z wycieńczenia lub pozostali w odosobnionych wioskach, nie mogąc złożyć świadectwa o swoich cierpieniach. Marzenia Joy można więc potraktować jako złożenie hołdu i udzielenie głosu tym wszystkim bezimiennym ofiarom, które zmarły na zaniedbanych polach i poboczach dróg, wpatrując się pustym wzrokiem w zniszczony przez politykę Mao świat.

drjjf2m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
drjjf2m