Poczucie upływu czasu jest wielce subiektywne, o czym przekonał się zapewne niejeden z nas. W innym tempie mijają minuty, gdy czekamy na wynik badania lekarskiego czy ważny egzamin, a inaczej podczas przyjemnej imprezy czy lektury pasjonującej książki. Poczucia niezwykłego wydłużania się czasu doświadczają osoby wyrwane z normalnego życia i odizolowane w więzieniu. A gdyby tak te odczucia osadzonych wzmocnić? Jak wykorzystać nowoczesną technologię, aby w zakładzie karnym utrzymywać więźnia tylko przez kilka miesięcy, ten zaś czuł, że odsiedział wyrok na przykład piętnastoletni. Dla wymiaru sprawiedliwości to czysta oszczędność, bardziej efektywne wykorzystanie każdej celi, a także możliwość orzekania naprawdę długich wyroków.
Ta niepokojąca wizja spełnia się w świecie wykreowanym przez Tomasza Kołodziejczaka w powieści * Kolory sztandarów. Drugą odsłonę tego uniwersum serwuje nam autor w *Schwytanym w światła. I właśnie już na wstępie spotykamy tu głównego bohatera cyklu, Daniela Bondaree, zaraz po opuszczeniu przez niego więzienia. Daniel to były funkcjonariusz służb specjalnych republiki Gladiusa, żołnierz walczący przeciwko inwazji Obcych nazwanych korgardami, a w końcu bojownik ruchu oporu przeciwko Imperium Solarnemu, które podstępem przejęło kontrolę nad jego rodzinną planetą. Właśnie za tę ostatnią działalność został osadzony w więzieniu przez Solaryjczyków. Wskutek wykorzystania wirtualnych narzędzi i oddziaływania na jego fizjologię, Daniel czuje, jakby spędził za kratami ponad pięć tysięcy dni, choć obiektywnie minęło zaledwie kilka miesięcy.
Bohater ciężko zniósł uwięzienie i pranie mózgu, któremu był poddawany. Zgasła w nim nadzieja na odzyskanie wolności przez niego samego i jego ojczyznę, a także wiara w możliwość osiągnięcia osobistego szczęścia. Przy życiu trzyma go jedynie świadomość, że nosi w sobie informacje, które mogą okazać się bezcenne w rozprawie z korgardami. Choć do tej pory Solaryjczykom nie udało się mu tych danych wydrzeć, nie ustają w wysiłkach, aby tego dokonać. Co więcej, Daniel staje się również obiektem inwigilacji przez agentów obcych ras. To wyrywa go z marazmu i mobilizuje do działania.
Kolejne epizody walki bohatera stanowią podstawowy wątek akcji powieści. Drugi wątek, społeczno-polityczny, dotyczy rozwoju sytuacji pośród kolaborantów, którzy przejęli władzę na Gladiusie. Jak wiadomo, „sukces dzieli zwycięzców”, a „rewolucja pożera własne dzieci”. Nic więc dziwnego, że w środowisku nowej władzy pogłębia się nieufność, nasila walka frakcji i zaczynają poszukiwania prawdziwych i wyimaginowanych wrogów. Te procesy są na rękę Solaryjczykom, którzy podsycają je, kierując się zasadą „dziel i rządź” i stopniowo zwiększając kontrolę nad kolejnymi aspektami życia mieszkańców Gladiusa.
Kołodziejczak nie poprzestaje na sprawnie poprowadzonej akcji, ale stara się w opisywanych zdarzeniach dostrzegać mechanizmy dziejów, zależności pomiędzy polityką, religią i świadomością społeczną a losami poszczególnych ludzi. Bada wpływ jednostki na historię, na losy narodów i kształt świata. Od strony filozoficzno-psychologicznej opowiada się za woluntaryzmem, głoszącym prymat woli ludzkiej nad innymi władzami umysłu i nad otoczeniem. Jego bohater właśnie dzięki sile i niezłomności woli jest w stanie pokonywać kolejne trudności i odnajdować okruchy nadziei w okolicznościach zdawałoby się beznadziejnych. Autor wykazuje się niepospolitą wyobraźnią i dużą twórczą konsekwencją, szczegółowo analizując różne aspekty opisywanej rzeczywistości. Choć zabiegi te nieco spowalniają akcję powieści, nadają jej też rzadko spotykaną w SF wiarygodność i rys przekonującego realizmu. Wszystko to sytuuje Schwytanego w światła, podobnie jak całą prozę Kołodziejczaka, wśród ciekawszych dokonań współczesnej polskiej
fantastyki.