Legendarna już powieść Henryka Sienkiewicza po ponad stu latach od wydania doczekała się swojej kontynuacji. Pomysł śmiały, a może bezczelny? W końcu Sienkiewicz wielkim pisarzem był, czy więc wypada ogrzewać się w jego blasku i odcinać kupony od znanego nazwiska? Na stworzenie kolejnych tomów słynnych dzieł w historii porwało się już wielu – z lepszym bądź gorszym skutkiem – jak chociażby Geraldine McCaughrean, autorka kontynuacji Piotrusia Pana wydanej w Polsce przez Znak w 2006 roku.
Wielu czytelników z nieufnością będzie spoglądać na tytuł Stach i Nel. Zaginiony klejnot Indii, by po pierwszych kilku stronach otworzyć szerzej oczy i nie odrywać już wzroku do ostatniej kropki. Bo powieść czyta się świetnie. Wartka akcja oraz ciekawi i różnorodni bohaterowie – najważniejsze cechy materiału na bestseller – są i mają się bardzo dobrze. Autor użył kilku literackich trików, które z jednej strony przekonają do powieści fanów W pustyni i w puszczy, a z drugiej, zachęcą nowych czytelników do spotkania z dwójką nieustraszonych Polaków przemierzających egzotyczne krainy. Polszczyzna została dostosowana do realiów pierwszej połowy XX wieku, ale wszystkie słowa są zrozumiałe zarówno dla dzieci, jak i dla młodzieży. Przygody, które przeżywają Stach i Nel nawiązują (czasem bezpośrednio) do perypetii bohaterów najznamienitszych pisarzy powieści dla młodzieży, takich jak Rudyard Kipling i Robert Louis Stevenson. Nel zaczytuje się w Porwanym za młodu, a chwilę później sama zostaje uprowadzona przez szajkę
spiskowców. Dzieci poznają tajemniczego chłopca Tiku, któremu towarzyszą niezwykli przyjaciele – pantera Balu i inteligentna małpka. Parędziesiąt stron później Stach opowiada o nim przyszłemu autorowi Księgi dżungli. Ten ukłon w stronę klasyki to nie tylko wyraz szacunku wobec znakomitych poprzedników, ale i zaproszenie do przeżycia nowej, przemyślanej i dopracowanej ze wszystkich stron przygody.
Dwa lata po wydarzeniach w Afryce, los rzucił dzieci w ramiona kontynentu azjatyckiego. Mlekiem i miodem płynące Indie, skolonizowane przez Anglików, są niepokojone od wewnątrz przez zwolenników maharadży i chętnych do wkroczenia w odpowiednim momencie Rosjan. Rozpoczyna się bezwzględna walka o władzę, a zamieszani są w nią członkowie okrutnej sekty Tugów i okryci niechlubną chwałą upiorni wojownicy bezszelestnie atakujący swoje ofiary. Gra toczy się o najwyższą stawkę – ten, kto zdobędzie zaginiony przed laty klejnot stanie się władcą światła i mroku.
Nasi bohaterowie wplątują się w sam środek spisku. Stach to wciąż szlachetny i patriotyczny młodzieniec, bezgraniczne oddany Nel. Mała Angielka buntuje się nieco śmielej, niż na kartach W pustyni i w puszczy, ale nadal pozostaje bezradną kobietką zdaną na łaskę swoich prześladowców, bezgranicznie wierząc, że dzielny Staś uratuje ją z opresji. Współczesne nastolatki dobrze wiedzą, że era omdlałych księżniczek zakończyła się już jakiś czas temu, toteż ich honoru z powodzeniem bronią wychowana przez Tugów bezkompromisowa Malka i tajemnicza młodziutka siostra zakonna, Antonina, niosąca pomoc najbardziej potrzebującym. Te dwie dzielne dziewczyny nawiązują do walecznych bohaterek popularnych dziś powieści takich jak Igrzyska śmierci, czy serii Dary Anioła. To kolejny świetny zabieg ze strony autora. Nel bez swojej delikatności i kruchości nie byłaby wiarygodna, ale jednocześnie wyraźnie ustępuje miejsca silnym i odważnym kobiecym postaciom, których wzór na dobre zagościł w literaturze młodzieżowej.
Nigdy się nie dowiemy, czy Henryk Sienkiewicz byłby zadowolony z kontynuacji swojego dzieła. Zaginiony klejnot Nilu jest dobrze skonstruowaną powieścią, która obroniłaby się sama, bez nazywania głównych postaci Stasiem i Nel. Prawdopodobnie odniosłaby sukces stając zupełnie nową powieścią (serią?) z dwójką bohaterów, którzy na dobre zagościliby w sercach młodych polskich czytelników. Jednak tego typu wewnętrzne dysputy kończy wypowiedź autora w posłowiu: Książki powinny być pisane z radości. 40 lat temu miałem taką frajdę, czytając pierwszą książkę w życiu – W pustyni i w puszczy. Teraz miałem frajdę pisząc jej kontynuację. Ta książka jest z radości.
I niczego więcej nie trzeba już dodawać. Czytajcie, więc! Z radością!