Niewątpliwie Gavin Extence nie tylko potrafi przykuć uwagę czytelników już od pierwszych stron swej powieści, ale i później nie pozwala im ani nie chwilę nudy. Wszechświat kontra Alex Woods rozpoczyna bowiem scena zatrzymania tytułowego bohatera przez celnika przy próbie wjechania do Wielkiej Brytanii samochodem, w którym policja znajduje sto trzynaście gramów marihuany, dużą ilość gotówki oraz... urnę z ludzkimi prochami. Wyjaśnienia udzielane funkcjonariuszom przez zatrzymanego siedemnastolatka brzmią dość dziwacznie, ale jeszcze bardziej zaskakujące jest, że są one w stu procentach zgodne z prawdą – tyle że w celu ich właściwego zrozumienia musimy się zapoznać z całą książką. Alex Woods zrelacjonuje nam bowiem swoją historię w całości i od samego początku - czyli począwszy od wydarzenia, które miało miejsce dziesięć lat wcześniej i za sprawą którego po raz pierwszy stał się przedmiotem zainteresowania mediów. Trafienie przez meteoryt w głowę oczywiście nie pozostało bez wpływu na dalsze losy głównego
bohatera, ale co najmniej równie ważne dla Alexa okazało się późniejsze przypadkowe spotkanie z panem Petersonem. W powieści Gavina Extence'a nie brakuje bowiem niecodziennych wydarzeń czy postaci, których zachowania można uznać za dziwaczne (wystarczy wspomnieć matkę bohatera utrzymującą się z wróżbiarstwa), jednak „Wszechświat kontra Alex Woods” to przede wszystkim opowieść o niezwykłej przyjaźni angielskiego nastolatka i mieszkającego samotnie staruszka, będącego amerykańskim weteranem z Wietnamu.
Siła oddziaływania tej powieści w znacznym stopniu jest efektem przemyślanego wykorzystania narracji pierwszoosobowej. Przedstawienie wydarzeń z perspektywy Alexa Woodsa umożliwiło autorowi choćby na naturalne wkomponowanie w fabułę intrygujących dygresji na różne tematy, a także uzyskiwanie komicznego efektu nawet w przypadku poruszania całkiem poważnych spraw. Z jednej strony możemy więc dzięki wywodom głównego bohatera poznawać na przykład takie ciekawostki, jak rozmiary hadronów czy prawdopodobieństwo bezpośredniego uderzenia człowieka meteorytem o wadze przekraczającej jeden gram, z drugiej zaś zaśmiewać się, kiedy narrator oznajmia czytelnikom, że pomagał panu Petersonowi w pisaniu listów, które miały być wysyłane w ramach klubu korespondencyjnego o nazwie... Amnesty International. W powieści pojawia się też mnóstwo nawiązań do rozmaitych dzieł literackich, a szczególnie licznie są przywoływane utwory Kurta Vonneguta, będącego ulubionym pisarzem zarówno Alexa, jak i jego znacznie starszego przyjaciela
(a zapewne także samego Gavina Extence'a). Biorąc jeszcze po uwagę rodzaj humoru dominującego w powieści, można więc uznać, że Wszechświat kontra Alex Woods jest również rodzajem hołdu złożonego autorowi * Rzeźni numer pięć*. Wszystkie te elementy sprawiają zaś, że główny bohater nie traci naszej sympatii nawet w przypadku, gdy ze względów światopoglądowych nie jesteśmy w stanie zaakceptować decyzji, jaką podjął w sprawie pana Petersona.
Niezależnie od tego, czy zgadzamy się z przesłaniem książki Gavina Extence'a, Wszechświat kontra Alex Woods to po prostu znakomicie napisana i naprawdę zabawna powieść, która zarazem porusza trudne, kontrowersyjne tematy. Wszyscy miłośnicy dobrej literatury z pewnością będą więc zachwyceni tą lekturą.