Idea uznająca Ziemię za samoistny, żyjący organizm nie jest nowa. Możemy znaleźć ją w starożytnych systemach religijnych i filozoficznych, a do dziś przetrwała w wierzeniach ludów tzw. pierwotnych. Współcześnie lansuje ją ekofilozofia i przeróżne ruchy ekologiczne. Na gruncie nauki ramy „hipotezy Gai” nadał jej pracujący dla NASA James Lovelock. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich wyznawców owej idei jest przekonanie, że cała planeta jest samoregulującym się organizmem, którego istnienie manifestuje się poprzez wszystkie żyjące na niej istoty. Harmonijne współdziałanie tych ostatnich ma zaś na celu stworzenie i zachowanie optymalnych warunków do egzystencji na naszym globie.
Idea ta inspiruje również twórców fantastyki, czego najlepszym przykładem z ostatnich lat jest film „Avatar” nakręcony przez Jamesa Camerona. Amerykańskiemu reżyserowi pozazdrościł sukcesu brytyjski pisarz science fiction Michael Cobley. Przyłożył się solidnie do pracy i w efekcie wydał pierwszy, 600-stronicowy tom cyklu „Ogień ludzkości”, który po czterech latach doczekał się przekładu na język polski. Przez ten czas w oryginale ukazały się tomy drugi i trzeci, a czwarty znalazł się w zapowiedziach. Świadczy to niewątpliwie o tym, że napisana z rozmachem space opera Cobley spotkała się z ciepłym przyjęciem ze strony czytelników.
Autor opisuje cywilizację rasy Uvovo, żyjącej w symbiozie z resztą świata żywego na księżycu planety Darien. W zależności od życiowego powołania i stopnia wtajemniczenia, poszczególni przedstawiciele Uvovo na różnych poziomach komunikują się z żywym bytem, za jaki uznają ekosystem księżyca nazywany przez nich Segraną. Harmonijnie współżyją także z Ludźmi – potomkami garstki ziemskich kolonistów, którzy zasiedlili Dariena. Ci ostatni byli pasażerami „Hyperiona” – jednego z trzech statków, które opuściły ojczystą planetę podczas najazdu bezwzględnej obcej rasy. Miały one zapewnić przetrwanie przedstawicielom ludzkości w głębinach kosmosu, gdyby doszło do zagłady homo sapiens w Układzie Słonecznym. Dlatego też nazwano je Ziarnami Ziemi.
Półtora wieku po tych wydarzeniach do Dariena zbliża się statek z Ziemianami. Radość kolonistów z zostania odnalezionymi przez główną gałąź rodzaju ludzkiego mącą im jednak poważne wątpliwości. Jak Ziemia przetrwała wojnę? Dlaczego statkowi z ojczystej planety towarzyszy okręt Hegemonii Sendrukańskiej? Czy Ziemianie pozostają pod wpływem sztucznych inteligencji, spod którego koloniści wyzwolili się po krwawej wojnie u zarania osiedlenia się na Darienie? Jaką rolę w przyszłych wydarzeniach odegrają Uvovo i badane przez archeologów budowle sprzed stu tysięcy lat?
To tylko część z pytań, które pojawiają się w trakcie lektury powieści Cobleya. Kolejne dochodzą po wylądowaniu Ziemian i ich sprzymierzeńców na Darienie oraz lawinie zaskakujących zdarzeń, która potem następuje. Całkiem nowe rodzą się zaś, kiedy w odległych rejonach Galaktyki zaczynają działać siły, o których istnieniu mieszkańcy Dariena nie mają pojęcia.
Kilkuwątkową, komplikującą się ze strony na stronę akcję śledzimy z punktu widzenia kilkorga głównych bohaterów. Dzięki temu poszczególne wydarzenia poznajemy przefiltrowane przez pryzmat emocji każdej z postaci. Ubarwia i uatrakcyjnia to narrację, pozwalając nam również lepiej zrozumieć motywacje aktorów grających wiodące role w opisywanym dramacie. Spośród nich na pierwszy plan wysuwa się archeolog Greg Cameron oraz zajmująca się biologią księżyca Dariena Catriona Macreadie, którzy ani chybi z czasem zostaną parą. Sekundują im Cheluvahar – uczony z rasy Uvovo, Teodor Karlsson – doradca prezydenta Dariena, Robert Horst – ziemski ambasador, potem zaś także Kao Czi, który – wypełniając zleconą mu misję – stara się dostać na Dariena.
Cobley z jednej strony czerpie z bogactwa tradycji subgatunku, do której należą m.in.: menażeria obcych ras i autonomicznych, inteligentnych maszyn, międzyplanetarne podróże w hiperprzestrzeni, galaktyczne imperia, kosmiczne spiski i wojny. Z drugiej strony brytyjski pisarz odświeża formułę space opery i wzbogaca ją o wątki problemowe, dotyczące zagrożeń związanych z degradacją środowiska naturalnego, niegodziwościami polityki interwencyjnej czy niekontrolowanym rozwojem technologii i bezrefleksyjnym konstruowaniem sztucznych inteligencji. Owocem tego połączenia jest solidna proza fantastyczno-przygodowa z ciekawie poprowadzoną, wciągającą akcją, która niejeden raz potrafi zaskoczyć.