"Stało się coś okropnego: wszystkie formy pośrednie są między nami niemożliwe"
Ponad dwuletni romans przepełniony był namiętnością, ale i tęsknotą. Kiedy się zbliżyli, Jeremi Przybora był już blisko pięćdziesiątki i cieszył się powszechną popularnością. Ich miłości nie można jednak nazwać dojrzałą. Kochali się, ale i krzywdzili, uciekali od siebie i wracali. Po raz pierwszy postanowili się rozstać zaledwie po pół roku znajomości. Osiecka napisała wtedy gorzki list.
Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością
Jeremi Przybora i Agnieszka Osiecka kochali się, ale i krzywdzili, uciekali od siebie i wracali. Kiedy się poznali, Osiecka była świeżo po rozwodzie, on wciąż tkwił w niezbyt udanym małżeństwie.
"...przypominam Ci, że to się zaczęło w nocy 1-go lutego – data nieważna, nawet lepiej w ogóle bez dat… Zupełnie przypadkowo, w przypadkowym towarzystwie znalazłem się w STS-ie, tańczyłem z paroma dziewczynami przypadkowymi, a potem z Tobą, i przypadkowość skończyła się, bo przecież byliśmy tamtej nocy umówieni od lat i ja to od razu zrozumiałem i dlatego powiedziałem sobie: Nareszcie!" - pisał do niej Jeremi w maju 1964 roku.
Czego nie pokazał serial o Osieckiej?
Po zaledwie pół roku spotykania się ich relacja okazała się na tyle trudna, że postanowili się rozstać. Osiecka napisała wtedy gorzki list, wytykając o ponad dwadzieścia lat starszemu kochankowi brak dojrzałości. Potem do siebie wrócili, ale to pierwsze rozstanie było już naznaczone ogromnym dramatyzmem.
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak Horyzont publikujemy dwa jakże różne listy Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory. Cała ich korespondencja zgromadzona została w "Listach na wyczerpanym papierze", które zebrała, ułożyła i opatrzyła komentarzem przyjaciółka Osieckiej, Magda Umer.
List pożegnalny, który Agnieszka Osiecka wysłała, kiedy po raz pierwszy usiłowała zakończyć romans z Jeremim Przyborą (Warszawa, 30 sierpnia 1964)
Drogi Jeremi –
Jeżeli jesteś już taki stary jak ja, to chyba sam się domyślasz, że ten mój ostatni, zbyt długi wyjazd jest wyjazdem znaczącym… Nie to, że mi powiedziałeś w Bristolu, że nie możesz się ze mną ożenić. Ja się przecież nie upieram… Ale ta długa nieobecność i to dzisiejsze milczenie, już z Warszawy, jest czymś w rodzaju terapii przeciwko Tobie w ogóle.
To wszystko przez ten wysoki ton, który wzięliśmy (wziąłeś) na samym początku.
I stało się coś okropnego: wszystkie formy pośrednie są między nami niemożliwe.
Właściwie "wszystko" albo "nic".
Więc tak chodzimy ze sobą i, nie umiejąc przestać, narażamy się na to, że całą jesień przetańczymy na dansingach, a zimę przemarzniemy na Wybrzeżu Kościuszkowskim, żeby przez cały przednówek martwić się w Ogródku Europejskiej. O lecie nie mówię.
W moim wieku to nie ma już sensu.
Więc proszę Cię, trochę płacząc: Nie dzwoń już do mnie. Już nigdy nie zobaczysz mych oczu za mgłą, odchodzę smutna, zła
Agnieszka
Notka
Przybora był oszczędniejszy w słowach. W nocy z 8 na 9 października 1964 roku napisał Osieckiej karteczkę: Rośnij duża, / Agnieszko, / i szczęśliwsza / ode mnie! / Jeremi
Pierwszy list Agnieszki Osieckiej do Jeremiego Przybory po ponownym zejściu się kochanków (wysłany z Pragi 29 października 1964 roku)
Tego samego dnia Jeremi wysłał do przebywającej pod adresem "Vitezneho unora 12 Hotel Slovan Praha" kochanki telegram: ZADZWONIE PIATEK WIECZOREM STOP BEZ CIEBIE ZUPEŁNIE NIE UWAZAM STOP CALUJE JAK TESKNIE - TWOJ JEREMI
Agnieszka opowiedziała listem:
Zmęczona jestem, ale chce mi się pisać do Ciebie. Najwyżej kiepskie to będzie pisanie. Z Wrocławia nie wysłałam nawet kartki, bo nigdzie nie było znaczków (!). Ale miałam dobre chęci…
Wiesz, Jeremi, jak dotąd to najładniejsza była podróż. Śmieszne miasteczka na Dolnym Śląsku i ruda jesień w kotlinkach Duszniki Polanicy. Bardzo ładna była też granica: miniaturowy barak na pagórku i szlaban w paski. Opuszczaliśmy ten pejzażyk w wielkim słońcu. Po dwóch godzinach dzielny automobil pana Ziemowita* dobrnął do Pragi.
…A w Pradze myślę o Tobie. Zajęcie to nie jest nudne, ponieważ myśleć Tobie można rozmaicie: okropnie i pięknie, czule i lodowato, nerwowo i "obiektywnie", co jest najgłupsze.
Bardzo Ci jest ładnie w brązowym płaszczu i szaliku w kratkę, który odebrałeś Marcie. Masz też bardzo ładne usta, i to w tych samych miejscach, które podobają Ci się u mnie. Charakter masz nienadzwyczajny, ale z tego też jesteś do mnie podobny. Tylko że Twoje wady biorą się ze słabości, a moje z lenistwa… Kochanie! Nie zapominaj pisać dla Axera** ! Nie pij za dużo (oszczędzaj się dla mnie, bo strasznie dawno nie chodziliśmy po knajpach). Ucałuj wszystkie moje koleżanki z Ateneum, jeśli Ci się nawiną. Pozdrów Minia*** (ale tak, żeby w dalszym ciągu myślał, że mnie porzuciłeś. Muszę się trzymać tej wersji, bo za dużo już nakłamałam). Zadzwoń do mnie. Pisz! I w ogóle – co chcesz, to sobie rób.
Okropnie szkoda, że Cię tu nie ma. Za granicą jest się trochę na wagarach i człowiek ma więcej głowy do różnych takich rzeczy "na lipę".
Całuję Cię w czoło
Twoja Agnieszka
*Ziemowit Fedecki (1923–2009) – starszy kolega zSTS-u, slawista, tłumacz literatury rosyjskiej, białoruskiej i francuskiej. Barwna postać towarzyska ("Czego pan Ziemek nie wie – wiedzieć nie warto" – zwykł był o sobie mawiać).
**Erwin Axer (1917), wybitny polski reżyser teatralny, przez długie lata dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie.
***Minio – Janusz Minkiewicz (1914–1981), dobry znajomy Jeremiego i Agnieszki. Polski pisarz, satyryk (studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim), współpracował z "Przekrojem" i ze "Szpilkami". Był także tłumaczem. Barwna, kultowa postać legendarnego SPATiF-u.