Jak obiektywnie orzec, czy ktoś jest szalony? Kto decyduje o byciu lub niebyciu zdrowym na umyśle? Dopóki mój obraz świata pokrywa się z obrazem postrzeganym przez innych, wszystko wydaje się oczywiste i zrozumiałe. Co jednak w sytuacji, gdy obie te wizje przestają ze sobą współgrać, gdy ich – można powiedzieć – kompatybilność zanika? Czyja wizja jest tą właściwą – powszechnie obowiązująca, czy też moja własna, ta ,o której zaświadcza mój rozum i moje postrzeganie? Problem postrzegania świata można rozpatrywać z co najmniej kilku perspektyw, choćby filozoficznej czy medycznej. Studia obłędu trafiły oczywiście do literatury; być może najbardziej znanym z nich jest Lot nad kukułczym gniazdem Keseya. Rozważań na temat szeroko pojętej istoty normalności podjął się również Daniel Greps, znany z opowiadań zawartych w antologiach Kochali się że strach, Trupojad. Nie ma ocalenia czy wreszcie Pokój do wynajęcia. Jego pierwsza powieść pod tytułem Objawienie to historia przeciętnego trzydziestolatka, który
mieszka w niczym niewyróżniającym się (no, może poza ilością barów) szaroburym miasteczku. Oto pewnego dnia polski Józef K., czyli Wiktor Kot, orientuje się, że coś bardzo niepokojącego dzieje się z otaczającą go rzeczywistością. Nie chodzi zresztą tylko o fakt, że ściany w jego mieszkaniu zaczynają płakać, ale o coś więcej. To „coś więcej” Wiktor odnajduje w pozornie najzwyklejszym w świecie wychodku i zaczyna zadawać sobie pytania – czy to w tym tak brutalnie prozaicznym miejscu kryje się brama do innego świata? Czy ktoś zmienia rzeczywistość? Kto i w jakim celu to czyni? Kot zaczyna być coraz bardziej podejrzliwy i nieufny wobec ludzi i zjawisk. Pojawia się zwątpienie w prawdziwość świata zewnętrznego: uczucie, które długo go nie opuści.
Tekst Grepsa jest dość dziwny – początkowo może wydawać się, że opisywana historia będzie wyjątkowo wprost banalna. W usta poszczególnych bohaterów włożone zostały przemyślenia tak naiwne i trywialne, jakby zrodziły się w głowach średnio inteligentnych nastolatków. Podczas lektury pierwszych rozdziałów można albo uznać autora za absolutne beztalencie, albo… podjąć jego grę. Trudno zresztą oprzeć się wrażeniu, że owa przesadna niemal trywializacja ma służyć wzbudzeniu u czytelnika podejrzeń lub przeciwnie – uśpieniu jego czujności. Trudno bowiem powiedzieć, kiedy tak naprawdę świat Kota staje się nienormalny. Trudno orzec również, czy to świat wariuje, czy coś niezwykłego dzieje się wyłącznie w głowie bohatera. Sam tekst skonstruowany został zresztą na wzór obrazów, jakie tworzą chorzy na schizofrenię – jego chaos jest wyłącznie pozorny, a wszystkie zdarzenia obudowane są całymi sieciami logicznych wyjaśnień. Panujący w warstwie fabularnej upał letnich miesięcy znakomicie przekłada się na wrażenie
nieznośnego napięcia, jakie wzrasta stopniowo z każdym rozdziałem. Proza Grepsa jest zresztą świetnie dopracowana pod względem umiejętności budowania atmosfery nerwowości i dochodzenia do suspensu. Podział akcji na dwa akty z epilogiem ciekawie dzieli fabułę na dwie wzajemnie przenikające się płaszczyzny – fantazji, czy też raczej: szaleństwa, oraz „prawdziwej” rzeczywistości. Jednoznaczne orzeczenie, która z owych dwu przestrzeni jest realna, nie jest zresztą możliwe. Paranoja, jakiej doświadcza bohater udziela się czytelnikowi, który w pewnym sensie pozostaje równie bezradny wobec tego, co postrzega, jak zrozpaczony Wiktor Kot.
Objawienie to książka trudna pod względem klimatu, jaki wytwarza i nastrojów, które wywołuje. Greps stworzył duszną, mroczną opowieść o niemocy poznania i bólu, jaki owa bezsiła niesie. Niepozbawiona kilku słabszych momentów (szczególnie w początkowych partiach utworu, mogących zniechęcić do kontynuowania lektury), wydaje się pozycją godną szczególnego polecenia, tym bardziej, że zmuszającą do refleksji.