Powieściowe mistrzostwo! Prawdziwy majstersztyk. Takich sformułowań odnośnie Sekretów Edenu mogłabym przytaczać i wymyślać jeszcze wiele, ale żadna ich ilość nie byłaby wystarczająca, by w pełni oddać mój zachwyt dla autora i jego twórczości. Twórczości, z którą już miałam okazję się spotkać pod postacią innych powieści Chrisa Bohjaliana, ale którą dopiero teraz w pełni doceniłam.
Małe spokojne miasteczko, zamknięta i zżyta społeczność. W taki sielankowy obraz wdziera się zbrodnia. Szanowany obywatel tejże społeczności, przedsiębiorca George Hayward, morduje swoją żonę Alice, a następnie popełnia samobójstwo. Prowadząca sprawę prokurator dochodzi do wniosku, że pastor, wstrząśnięty zbrodnią, tak jak wszyscy mieszkańcy miasteczka, może o niej wiedzieć więcej niż inni i zaczyna bliżej przyglądać się jego osobie.
Powieściowa fabuła została podzielona na cztery części, każda przypisana innemu narratorowi: pastorowi Drew, córce Alice i George'a, słynnej pisarce, która stara się wspierać dwie wcześniej wymienione postaci oraz prowadzącej śledztwo pani prokurator. Wszystkie historie wzajemnie się uzupełniają i przenikają, pozwalając dostrzec czytelnikowi pełen obraz składających się na fabułę wydarzeń. Tempo akcji nie słabnie ani na chwilę przez całą powieść, co stanowi o naprawdę wysokim poziomie historii, a zakończenie jest tym bardziej uderzające, że nie można było go w żaden sposób przewidzieć. Autor to prawdziwy wirtuoz w grze na czytelniczych emocjach, manipuluje nimi bez najmniejszego trudu, rzucając światło na pewne fakty, inne zostawiając w półcieniu, ujawniając sekrety i wprowadzając nowe wątki. Jest także niemniej wytrawnym obserwatorem ludzkich emocji i charakterów, cały czas prowokując do zadawania sobie pytań: Czy tragedii można było uniknąć? Kto jest winny zbrodni? Dlaczego nikt o otoczenia Alice nie
próbował jej pomóc? To niejednoznaczna historia o przemocy w rodzinie, o związkach międzyludzkich oraz... aniołach. Niebanalna, wymykająca się wszelkim schematom i próbom sklasyfikowania.