Zbiór sześciu opowiadań o olbrzymim smoku unieruchomionym potężną magią, który pod koniec stycznia ukazał się w serii Wydawnictwa MAG Uczta wyobraźni, był dla mnie pierwszą okazją do zapoznania się z twórczością Luciusa Sheparda.
Utwory wchodzące w skład Smoka Griaule’a, choć różnią się poziomem, łączy coś, co urzekło mnie chyba najbardziej: nieszablonowe podejście do fantastycznego rekwizytorium, oryginalna koncepcja wykorzystania jednego z najbardziej „zużytych” i szablonowych elementów tegoż, jaki stanowi smok. Wymyśliwszy ogromnego gada, który niby to został pokonany, a w istocie pozostaje potężny ponad wszelkie wyobrażenie, roztaczając wszędzie wokół subtelny psychiczny wpływ, i z prawdziwie jaszczurczą cierpliwością realizuje swoje plany, Shepard już zyskał u mnie punkty za oryginalność.
Lektura kolejnych tekstów zawartych w zbiorze ujawnia jednak prawdziwy obiekt zainteresowania autora. Paradoksalny smok, choć niewątpliwie koncepcyjnie fascynujący, jest tylko środkiem. Celem jest snucie opowieści o ludzkiej naturze, rozważania o tym, jak ukształtowany jest nasz los. Determinizm czy wolna wola? To pytanie, ta opozycja, stanowią wspólny mianownik wszystkich tekstów, oś, wokół której zbudowane są przejmujące historie jednostek, tak czy inaczej dotkniętych przez cień smoka. Jednocześnie jednak autor nie przestaje drwić ze swoich bohaterów, raz po raz sugerując, że wykorzystują oni smoka jako pretekst dla własnej bierności, wygodne wyjaśnienie wszelkich niepowodzeń i klęsk. Świat w cieniu Griaule’a jest, mimo obecności smoka, realistyczny aż do bólu. Tacy też są bohaterowie poszczególnych opowieści: niepewni, miotający się, spętani mocą społecznych konwenansów, dwulicowi. Niemal bez wyjątku nieszczęśliwi w miłości, lub szczęśliwi tylko przelotnie, by przez resztę swoich dni tęsknić za tym,
co utracili. Oczywistym jest, że muszą kogoś obwinić, a o własnej odpowiedzialności nawet nie pomyślą, mając pod ręką wręcz baśniowo dobitną odpowiedź - gada, przez którego spotyka ich całe zło.
O sile, z jaką teksty Sheparda przemawiają do czytelnika, decydują nie tylko oryginalność pomysłów i konsekwentna realizacja złożonej koncepcji, jaką stanowi całość losów Griaule’a.Niebagatelną zaletą jest sprawność stylistyczna autora, dzięki której czytelnik może dać się porwać przedstawianej wizji, poczuć atmosferę niepewności, fascynacji czy czystej grozy (w czym pomaga wspaniały przekład Wojciecha Szypuły)
, a bohaterowie „żyją”.
Osobiście najniżej oceniam te teksty, w których „element fantastyczny” potraktowany został najbardziej dosłownie, czyli Dom kłamcy i Czaszkę. Jednak nawet te opowiadania posiadają wszystkie wyżej wymienione zalety i trudno je nazwać złymi czy choćby przeciętnymi - każde ma wspaniały klimat, a Dom kłamcy niesamowite zakończenie, które wyrównuje wiele wcześniejszych niedostatków. Jeśli wypadają nieco gorzej, to tylko dlatego, że pozostałe teksty są po prostu świetne (do moich ulubionych należą zwłaszcza Ojciec Kamieni i Człowiek, który pomalował smoka Griaule’a) i ciężko się z nimi konkuruje.
Proza Sheparda jest porywająca, zaskakująca, różnorodna i przewrotna. Autor prezentuje taki typ podejścia do fantastyki, jaki najbardziej sobie cenię. Dlatego wyjątkowo cieszy mnie zapowiedź publikacji kolejnych jego utworów przez wydawnictwo Solaris oraz wydawnictwo MAG. Świetnej literatury nigdy za wiele.