Słoń na Zemplinie. Opowieści ze Słowacji
Tytuł oryginalny | Slon na Zemplíne |
Forma wydania | Książka |
Rok wydania | 2019 |
Autorzy | |
Kategoria | |
Wydawnictwo | |
Seria |
Od kiedy mieszkańcy Hybia w kraju żylińskim śpią w piżamach? Kto w Austro-Węgrzech jeździł koleją za symboliczną koronę? W którym regionie Słowacji w czasie drugiej wojny światowej mieszkało najwięcej donosicieli i kapusiów? Co w czasach Gottwalda groziło za otrucie kury? O co chodziło emerytom i rencistom z Bańskiej Szczawnicy, którzy w 1941 roku wyszli na ulice miasta i skandowali: „Żądamy podeszew”? Ilu Słowaków przypada na jednego niedźwiedzia? Który region jest rajem dla kłusowników? Co robił włoski cyrkowiec na – nomen omen – czubku wieży widokowej w Svidníku? Jak Breżniew całował Honeckera, a jak Alexandra Dubčeka?
To tylko garść wątków ze „Słonia na Zemplinie”. Wszystkich nie sposób wyszczególnić choćby z powodu ich liczby, gęstości i skomplikowania. Czas na świetny reportaż o Słowacji.
Numer ISBN | 978-83-65595-24-9 |
Wymiary | 124x195 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 304 |
Język | polski |
Fragment | Państwo to gra, totolotek, zabawa, choć trzeba przyznać, że dość popularna. Pierwszą zasadą są granice – należy je wyznaczyć. Kto chce doświadczyć tego na własnej skórze, powinien wejść do trójkąta bermudzkiego Europy Środkowej wyznaczonego przez trzy punkty: na wschodzie ukraiński Użhorod, na zachodzie słowackie Koszyce, a na południu niepozorne miasteczko o nazwie, która Słowianom przysparza kłopotów niczym najtrudniejsze łamańce językowe: Sátoraljaújhely. Tutaj, na tych rozległych równinach, zimą zmarzniętych na kość, poprzecinanych żyłami rzek Uh, Latorica i Bodrog, za Austro-Węgier rozpościerał się wielki i sławny (tu wszystko jest „wielkie” i „sławne”, zauważyliście?) komitat Zemplin. Znajdował się na terenie jednego kraju. Dzisiaj leży w trzech. Był, a już go nie ma. Nie było go, a przecież jest. |
Podziel się opinią
Komentarze