Trwa ładowanie...
recenzja
05-05-2014 14:13

Słoik po moskiewsku

Słoik po moskiewskuŹródło: Inne
dd41ztq
dd41ztq

Maksim T. Jermakow robi karierę w reklamie. Pewnie jada znacznie lepszą czekoladę, niż ten kleisty, słodki kit, który dzięki niemu tak świetnie się sprzedaje. A może i nie, bo choć Maksikowi znaczne fundusze przepływają przez palce, to prawdziwy sukces wciąż jeszcze przed nim. Człowiekiem sukcesu poczuje się pewnie dopiero wtedy, kiedy uskłada na mieszkanie w stolicy (najlepiej w jakiejś starej kamienicy, po „euroremoncie”), przeprowadzi się tam z wynajmowanej klitki w bloku i zapomni o prowincjonalnej dziurze, w której zostawił rodziców. Ale pewnego dnia w biurze Maksa pojawia się dwóch smutnych panów w garniturach. I żeby tylko dwóch… Wkrótce smutni panowie zaczną dyżurować w furgonetce pod domem i na parapetach klatki schodowej, budząc zainteresowanie i niepokój sąsiadów. Bo Maksim nie chce współpracować. Nie chce złożyć się w ofierze na ołtarzu ojczyzny, a może nawet całej ludzkości. Został poinformowany, że jego osoba zakłóca pole grawitacyjne i wywołuje wszelkiego rodzaju niekorzystne zbiegi
okoliczności, prowadzące do katastrof, zamachów terrorystycznych, wypadków z ofiarami w ludziach. Jedynym sposobem usunięcia groźnej anomalii jest samobójstwo obiektu Alfa. Eliminacja, niestety, nie pomoże. Maksik musi zabić się sam. A wcale nie ma na to ochoty.

Cóż za wspaniały punkt wyjścia dla sensacyjnej powieści! Przez kolejnych kilkaset stron moglibyśmy kibicować wspaniałemu, przystojnemu i dzielnemu bohaterowi w jego pomysłowej ucieczce przed przeznaczeniem (albo w szlachetnym poświęceniu), cóż, kiedy Maksik to całkiem zwyczajny, średnio sympatyczny i średnio inteligentny facet, zaplątany w realistyczno-magiczną historię. Do tej pory żył z dnia na dzień, od jednej kampanii reklamowej do drugiej, kupował sobie drogie i brzydkie garnitury w coraz większych rozmiarach, byle jak mieszkał, miał byle jakie życie uczuciowe i niczym się specjalnie nie pasjonował. Aż tu nagle zaproponowano mu chwałę, sławę i kilka milionów dolarów. Dla spadkobierców, jeśli Maksym T. Jermakow strzeli sobie w łeb.

Podobnie jak niedawno wydana powieść Sławnikowej * 2017, także i *Lekka głowa w streszczeniu wygląda jak powieść sensacyjna. Zamiast, czy może obok tego mamy jednak wspaniały, słodko-gorzki portret współczesnej Moskwy i jej mieszkańców, mimo fantasmagorycznej fabuły pewnie prawdziwszy, niż rozmaite modne historie o Rublowce i specnazie. Za to właśnie lubię i cenię Sławnikową – za niespieszną, bogatą narrację, nieoczywistych bohaterów i niebanalne refleksje na temat współczesnego świata.

dd41ztq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dd41ztq