Po dziwnej piosence o szesnastu księżycach, zapachu rozmarynu i cytryny w snach, wreszcie – poznaniu Leny Duchannes oraz większej części jej niezwykłej rodziny, w której każdy nosi piętno Obdarzonych, odkryciu bolesnych kart z historii własnej rodziny, nadeszła chwila, w której Ethan Wate nie był już tym samym chłopakiem, co kiedyś. A gdy przedziwna piosenka zwiastuje pojawienie się siedemnastego księżyca, okazuje się, że sprawy mają się jeszcze gorzej.
Po śmierci swego wuja Macona, Lena zachowuje się dziwniej niż zwykle, odsuwa się od Ethana, spotyka z innym chłopakiem, a dla samego Ethana lato też nie jest szczególnie łaskawe – poza koszmarami, które ciągle go nawiedzają, coraz częstszymi wizjami na jawie, bolesnymi wspomnieniami matki czeka go jeszcze więcej zaskakujących i trudnych sytuacji. Oddelegowany do pracy w bibliotece i pomocy Marian, przyjaciółce swojej zmarłej mamy, poznaje Liv – niezwykłą dziewczynę pochodzącą z Wielkiej Brytanii, pomocnicę bibliotekarki. Razem z nią i nierozłącznym Linkiem odkrywają kolejne sekrety, jakie skrywa Gatlin. Poszukiwanie Leny, która z jakiegoś powodu opuściła miasto, staje się coraz bardziej niebezpieczne, a historia, która rozwija się przed bohaterami pokazuje, jak wiele niezwykłych tajemnic potrafi skrywać małe miasteczko na południu Stanów. W dodatku wciąż nie zostaje rozwiązana kwestia naznaczenia – Istoty Światła i Ciemności czekają w niepewności na wybór, którego ma dokonać stojąca na granicy światów
dziewczyna.
Kontynuacja historii młodych bohaterów znanych czytelnikom z Istot ciemności to doskonały przykład jak świetnym duetem pisarskim są Kami Garcia i Margaret Stohl. Autorki z ogromną wprawą odmalowują przed czytelnikiem świat, w którym senne miasteczko stanowi miejsce, gdzie spotykają się zarówno naznaczeni piętnem i klątwą Obdarzeni, jak i zwykli śmiertelnicy. Granica, która przebiega pomiędzy światami jest delikatna i niemal niezauważalna, dlatego nie trzeba wiele, by obie przestrzenie zaczęły na siebie silnie oddziaływać. Snutą przez autorki historię przepełniają tajemnica i magia – mówi się, że to „przepyszna opowieść o gotyckim Południu” i że szczególnie przypadnie do gustu fanom * Zmierzchu* i Czystej krwi. Trudno mi wypowiadać się w imieniu kogoś, kto przepada za wymienionymi tytułami, ale zdecydowanie jest w * Pięknych istotach* coś,
czego nie ma w tamtych historiach: delikatność. Ujmuje niewymuszony wdzięk, z jakim opisano nastoletnich bohaterów: wraz z ich rozterkami, problemami, przed którymi stają – wszystko to bez popadania w depresyjny nastrój, łzawe i przydługie monologi i pozbawione dobrego smaku wyznania. Zamiast tego Garcia i Stohl oddają naturalną niewinność, którą współdzielą postacie Leny, Ethana, Liv i Linka i z ogromnym wyczuciem serwują grozę wydarzeń, romantyzm pierwszych uczuć, ból i smutek związane z decyzjami, które muszą zostać podjęte i problemami, z jakimi wszyscy bohaterowie muszą się mierzyć. Mimo, że w książce wprost roi się od niezwykłych istot, stojących zarówno po stronie Światła, jak i Mroku, nie ma tu epatowania znanymi zewsząd wątkami i wyświechtanymi schematami. Jeśli traficie na istotę, która pożywia się krwią, możecie być pewni, że nie zostanie ona nazwana wampirem i nie będzie to kluczowy wątek dla całej książki. Mimo to, dla tych, którzy lubują się w śledzeniu historii, w których pojawiają się
fantastyczne stworzenia nie zabraknie tu niczego. Dodatkową zaletą jest obecność postaci związanych mocno z folklorem i wierzeniami Południa Stanów – świat ten pełen jest wieszczek, elementów voodoo i kultu przodków. Dzięki temu, że wszelka przesada obca jest autorkom, czytelników czeka wspaniała, pełna tajemnic i grozy historia o tym, jak ważne jest to, kim zdecydujemy się być. Wielbicieli serii mogę zaś zapewnić, że na siedemnastym księżycu się nie skończy…