Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:23

Śledztwo pod specjalnym nadzorem

Śledztwo pod specjalnym nadzoremŹródło: Inne
d3a4qij
d3a4qij

W Moskwie w 1936 roku nikogo specjalnie nie dziwiło znikanie bez śladu i poddawanie torturom Bogu ducha winnych ludzi, ale z pewnością nie należało o tym głośno rozmawiać. Taka działalność stanowiła bowiem monopol NKWD, które wprawdzie było bezlitosne dla wrogów ludu, ale dbało zarazem, żeby nie zostawiać po sobie śladów, które mogłyby zbulwersować spokojnych obywateli. Dlatego też znalezienie przez komsomolców zmaltretowanych zwłok młodej kobiety skłania głównego bohatera Świętokradców do podjęcia energicznych działań śledczych - mimo podobieństwa zastosowanych w jej przypadku metod do tych stosowanych przez czekistów. Wkrótce na stadionie Spartaka odkryto kolejnego trupa i wiele wskazuje na tego samego sprawcę. Kapitan Aleksiej Korolew szybko się też orientuje, że nie będzie to takie zwykłe dochodzenie. Nie dość, że kolejne ujawniane przez niego fakty są coraz bardziej niepokojące, to jeszcze efektami jego pracy zaczynają się interesować różne osoby, których cele są dla niego często zupełną zagadką.
Okazuje się bowiem, że w tej sprawie kryje się drugie dno, a niektóre informacje i znaleziska nie powinny trafić w niepowołane ręce. Mimo wszystko główny bohater wytrwale dąży do rozwikłania tajemnicy i schwytania przestępcy, nie zważając na to, iż niebezpieczeństwo może mu grozić zarówno ze strony bandytów, jak i NKWD oraz pozornych przyjaciół z milicji.

Intryga kryminalna w Świętokradcach jest nie tylko dość skomplikowana oraz naprawdę wciągająca, ale i dobrze osadzona w realiach epoki. Przede wszystkim William Ryan doskonale prowadzi akcję, cały czas umiejętnie budując napięcie i niemal do końca utrzymując czytelników w niepewności co do tożsamości zabójcy. Atmosfera zagrożenia wynika przy tym nie tylko z działań poszukiwanego przestępcy, ale również z towarzyszącej głównemu bohaterowi świadomości, jak łatwo może dostać się w tryby stalinowskiego terroru. W czasach, kiedy niewinny dowcip opowiedziany niewłaściwej osobie mógł spowodować długoletnią zsyłkę do łagru, trudno jest zachować spokój, jeżeli śledztwo de facto nadzoruje NKWD. W takiej sytuacji jeden niewłaściwy ruch czy jedno słowo za dużo w raporcie może kosztować Aleksieja Korolewa wolność albo nawet i życie...

Autorowi udało się także przekonująco oddać sposób myślenia ówczesnych obywateli Związku Radzieckiego, którzy na karb „okresu przejściowego” potrafili złożyć zarówno braki w zaopatrzeniu w podstawowe produkty, jak i ciągłe tropienie spiskowców i innych „wrogich elementów”, które pociągało za sobą cierpienia wielu niewinnych ludzi. Wszak wszyscy rozumieli, że zbudowanie idealnego państwa komunistycznego wymaga poświęceń, a Stalin i Partia nie mogą się mylić... Z drugiej strony radzieccy obywatele wtedy jeszcze pamiętali, jak naprawdę było przed rewolucją, a oficjalni ateiści często w głębi ducha byli wierni „przestarzałym” religijnym nakazom. I w zasadzie jedynym mankamentem Świętokradców jest to, że trochę trudno uwierzyć, iż kapitan milicji mógł zawsze z pełnym oddaniem dobrze wykonywać swoją pracę śledczego i jednocześnie uniknąć wciągnięcia na front „walki ideologicznej”, że nigdy nie musiał wybierać między lojalnością wobec przyjaciół a wiernością komunizmowi. Jednak to w sumie drobiazg, który nie
może zepsuć przyjemności płynącej z obserwowania brawurowych poczynań Aleksieja Korolewa. Z kolei kolorytu całej historii dodają barwne postacie drugoplanowe, takie jak mający niezwykle szerokie grono znajomych i tworzący do szuflady znany pisarz Izaak Babel, makiaweliczny pułkownik NKWD Gregorin czy tajemniczy przywódca przestępczego świata hrabia Kola. Niewątpliwie lektura Świętokradców dostarczy zaś wiele przyjemności wielbicielom dobrych kryminałów retro i miejmy nadzieję, że wkrótce doczekamy się kolejnych tomów cyklu.

d3a4qij
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3a4qij

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj