Bratnia pomoc
W 1951 roku Kim Ir Sen zwrócił się do państw Układu Warszawskiego o pomoc. Trzeba zaopiekować się setkami dzieci, ofiarami wojny koreańskiej. Nie odmawia się bratniej pomocy, więc rząd PRL przygotował wszystko, jak należy: kadrę, zaplecze oświatowe i środki.
Środki - wiadomo, z kasy państwa. Zaplecze - najlepiej daleko i tak, by nie rzucało się specjalnie w oczy. Ziemie Odzyskane wydawały się idealne. Z kadrą też nie było większego problemu - na polski "Dziki Zachód" wysłano ludzi, którzy albo nie mogli odmówić, albo nie mieli nic do stracenia. Średnia wieku nie przekraczała 25 lat.
Wszyscy dostali ważne zadanie: zorganizować tajny ośrodek dla sierot z bratniej Korei Północnej. Łącznie do Polski przyjechało 1500 dzieci.