Odkąd skandynawski kryminał stał się marką, jego produkcja może stać się przemysłem. Tak właśnie sobie pomyślałam, dowiedziawszy się, że Krzyk pod wodą jest debiutem powieściowym pary czterdziestokilkulatków, napisanym na konkurs organizowany przez znane duńskie wydawnictwo. Co prawda Ole Tornbjerg jest dziennikarzem i scenarzystą, a skandynawskim dziennikarzom w roli autorów powieści sensacyjnych zdarzały się późne debiuty wybitne ( Stieg Larsson ), bardzo dobre ( Olle Lönnaeus ) i niekonwencjonalne ( Mons Kallentoft ), więc mogło nie być źle, choć skądinąd współautorstwo żony nigdy dotąd nie parającej się piórem i przypuszczalna konkursowa motywacja pozwalały oczekiwać ready-made produktu z elementów nordyckich thrillerów, amerykańskich scenariuszy i podręcznika kreatywnego pisania.
Jest o wiele lepiej, niż można się było spodziewać. Krzyk pod wodą to jak powrót do źródeł. Tradycyjny, klasyczny kryminał z trupem na początku i suspensem na końcu, bez udziwnień stylistycznych i fabularnych. Główna bohaterka, Katrine Wraa właśnie debiutuje jako pierwszy w historii duńskiej policji psycholog-profiler. Koledzy-tradycjonaliści traktują ją jak ekstrawagancki kwiatek do kożucha, a współpracownicy przeważnie nie mają do jej opinii większego zaufania, niż do wróżenia z fusów. Szefostwo też nie za bardzo wie, jak na co dzień miałaby wyglądać praca profilerki, Katrine zostaje więc tymczasowo przydzielona jako partnerka Jensowi Heghowi, którego niemal natychmiast trafia zdradziecka strzała Amora…
Pierwszą sprawą Katrine jest zabójstwo ginekologa, ugodzonego nożem we własnym ogródku. Poszlaki wskazują na niezrównoważonego, ostro pijącego człowieka, który obwiniał lekarza o śmierć żony i nachodził go w domu już kilkakrotnie. Koledzy zakończyliby śledztwo w dwa dni, ale Katrine, według angielskich procedur, konstruuje profil ofiary, który okazuje się pełen niespodzianek, a idealny pan doktor ze swoją idealną rodziną wcale nie tak wzorowi, jak mogłoby się wydawać…
Krzyk pod wodą to trzeci znany mi cykl z profilerką, która musi udowadniać swoją przydatność w policyjnej pracy. Wcześniej na ten temat pisała w Szwecji Kristina Ohlsson , a w Norwegii Anne Holt . Jednak dopiero tutaj uwierzyć można, że do odkrycia sprawcy prowadzi Katrine nie intuicja i dociekliwość, ale naukowe metody i kompetencje zawodowe. I, co najważniejsze, jesteśmy w realnym świecie, w którym nie przekraczamy granic prawdopodobieństwa. Jak za dawnych, dobrych czasów, gdy Sztokholm, jego ciemne strony i zapracowanych gliniarzy portretowali Maj Sjöwall i Per Wahlöö .