Trwa ładowanie...
recenzja
06-12-2013 11:35

Siostrzana przyjaźń nie rdzewieje

Siostrzana przyjaźń nie rdzewiejeŹródło: "__wlasne
dqr2jq3
dqr2jq3

To bardzo przyjemne uczucie, kiedy odkrywasz, że książka, którą właśnie zaczęłaś czytać jest o tobie. No, może nie do końca, bo raczej nie nazywasz się Alex, a już na pewno nie Steve albo Joey. W dodatku twój przytulny pokój w bloku dzielą od starego domu w Oregonie tysiące kilometrów i (co gorsza) amerykańska wiza. Ale te niewielkie różnice nie stają na przeszkodzie temu, by poczuć, że trzy siostry Reel już od pierwszych stron powieści stają się nam bliskie. Kłócą się prawie tak często jak ściskają sobie ręce na zgodę („na zawsze i na wieczność”), rywalizują w kolejnych konkursach, ale i wspierają się nawzajem w nowych wyzwaniach. Ten znajomy każdemy rodzeństwu kogel-mogel zawdzięczają swojej stwórczyni, Megan Mcdonald, dobrze znanej nam z zabawnego cyklu powieści o uroczej dziewczynce, Hani Humorek. Ta poczytna amerykańska pisarka dobrze wie, co młodym czytelniczkom w głowach piszczy. Jak sama podkreśla, inspiracją do powstania cyklu Klub Siostrzyczek stały się jej własne przeżycia z okresu dorastania u
boku czterech starszych sióstr. I pewnie dlatego w Zasadzie trzech, jak i w pierwszym tomie cyklu, Prawie serii, panuje silnie wyczuwalny klimat amerykańskiego przedmieścia rodem z dwudziestego wieku.

Niby dziewczynki co jakiś czas wspominają o współczesnych nam gwiazdach kina i estrady, ale sentyment autorki do lat młodości wygrywa (na całe szczęście) z tak modną dzisiaj próbą uchwycenia, tego co wśród dzieci w danym momencie jest na topie. Trendy przemijają szybko, ale pewne kulturowe wartości pozostają ponadczasowe, wydaje się mówić McDonald, podczas gdy Steve cytuje Szekspira, a Joey zaczytuje się w Małych kobietkach. Mcdonald przemyca dla swoich czytelniczek co lepsze kąski z klasyki literatury i sztuki. Robi to z właściwym sobie urokiem, nie tłumacząc nachalnie, że Szekspir wielkim dramaturgiem był, za to misternie wplata w codzienne życie dziewczynek wspólne czytanie amerykańskich lektur obowiązkowych i odgrywanie w salonie scenek inspirowanych Królem Learem.

Dziewczynki wolą pisać odręczne pamiętniki niż rozważać problem przewagi Iphone’a nad BlackBerry, a rywalizacja między Miley Cyrus a Katy Perry kompletnie nie wzbudza w nich zainteresowania. Trochę więc Reelowny odstają od naszych czasów, ale fakt ten nie przeszkadza w odbiorze powieści. Jest wręcz przeciwnie – nie dla nas pozory, lans i blichtr, w zamian nareszcie otrzymujemy autentyczne emocje. Poznajemy rozterki uczuciowe dziewczynek, ich marzenia, żale i radości. Razem ze Steve przygotowujemy się do konkursu cukierniczego. Pieczemy pyszne babeczki i w zależności od okazji kolejne porcje wypieków nazywamy „Różowym aksamitem” albo „Moja siostra jest jeżozwierzem”. Częstujemy nimi najbliższą rodzinę aż do momenty, kiedy to zostajemy zauważone przez znanego producenta telewizyjnego. U boku Alex szykujemy się do castingu do muzycznej komedii Księżniczka na beczce prochu. Problem pojawia się, gdy okazuje się, że o tę samą rolę walczy jej własna siostra, w dodatku posiadająca słuch absolutny. I wreszcie,
przecieramy oczy ze zdumienia obserwując stopień fascynacji Joey losami Małych kobietek, która posuwa się nawet do tego by ściąć swoje piękne włosy na bardzo krótko, tak jak jej ukochana bohaterka z powieści.

-Czyż nie jesteśmy urocze? – zdają się mówić Steve, Alex i Joey. Radzę na to pytanie odpowiedzieć jak najprędzej i zanurzyć się w przyjaznym świecie wesołych sióstr.

dqr2jq3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dqr2jq3