WAŻNE
TERAZ

Niebywałe. Kompromitacja Lecha Poznań na Gibraltarze

Siedmiu wspaniałych szaleńców

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Ciekawe, ile osób będzie zaskoczonych wiadomością, że na półkuli zachodniej, oprócz Stanów Zjednoczonych Ameryki, jest jeszcze całkiem sporo innych państw, w których nie używa się na co dzień języka angielskiego, lecz hiszpańskiego lub portugalskiego. Kilka z nich może iść w konkury z potężnym sąsiadem, takie miasta jak Meksyk, Rio de Janeiro czy Buenos Aires zamieszkuje więcej osób niż Nowy Jork czy Los Angeles. Choć wszystkie państwa – od skutych lodem kanadyjskich wybrzeży Oceanu Arktycznego po wietrzne zimno Ziemi Ognistej - łączy kolonialna przeszłość, to na przełomie XVIII i XIX wieku losy mówiącej po angielsku północy i latynoskiego południa rozeszły dość wyraźnie. Trzynaście kolonii rzuciło wyzwanie największej potędze morskiej świata, i dzięki pomocy Francji udało im się oddzielić od metropolii. Fakt ten zainspirował pewnego wenezuelskiego bufona, kobieciarza i lwa salonowego Francisco de Mirandę do głoszenia nieco bluźnierczej wówczas tezy, że jeśli ktoś urodził po zachodniej stronie Atlantyku,
to wcale nie jest Hiszpanem, Anglikiem czy Francuzem, lecz Amerykaninem.

Każda rewolucja bowiem zaczyna się najpierw w świadomości i wyobraźni. Bogaci Kreole z Caracas, Limy czy Buenos Aires z wyższością patrzyli na przysyłanych im z Madrytu chciwych biedaków, którzy wskutek dworskich koneksji mieli nadzieję na wzbogacenie się kosztem pogardzanych miejscowych. Jakimż szokiem dla mieszkańców brazylijskiego portu Bahia było pojawienie się 1808 roku portugalskiej rodziny królewskiej w pełnym składzie, która uciekała przed wojskami napoleońskimi. Okazało się wówczas, że owi niedostępni i zamorscy władcy są bardzo do swych poddanych podobni – król Jan to grubasek i safanduła, królowa Carlota to dewotka i nimfomanka, zaś dwaj królewscy synowie to psotnicy, którzy bawili się z dziećmi stajennych. Egalitaryzm przecierał szlak do południowoamerykańskich umysłów.

Książka Libertadores – bohaterowie Ameryki Łacińskiej brytyjskiego historyka, dziennikarza i polityka Roberta Harveya jest wspaniałą wyprawą w czasie i przestrzeni. Pewną cechą, czasem skazą, brytyjskiej historiografii, jest widzenie biegu dziejów przez pryzmat życiorysów. Nie inaczej jest w tej książce – wielka rewolucja polityczna, ale również po trosze społeczna, która dokonała się na początku XIX wieku w Ameryce Łacińskiej dla Harveya jest przede wszystkim spersonalizowanym dramatem, w którym główne role poszczególni przywódcy: liberał Francisco de Miranda, największy bohater, któremu poświęcono – nie bez słuszności – połowę objętości tomu Simon Bolivar, wyzwoliciel Argentyny i Chile Juan de San Martin, półirlandzki bękart Bernardo O’Higgins, bohater walk na zachodnim wybrzeżu, cesarz Brazylii Piotr I, który rzucił wyzwanie Portugalii i własnej rodzinie królewskiej, niesławnej pamięci twórca Meksyku Agustin de Iturbide (czyli cesarz Augustyn I), a także – w końcu to książka Brytyjczyka – Thomas
Cochrane, niezwykle barwna postać, który pomógł rewolucji na morzu, odcinając możliwość morskiego wsparcia wojsk rojalistycznych.

Takie przedstawianie historii ma jednak pewną wadę, trudno bowiem śledzić wydarzenia czy procesy systemowo. Skupienie się na osobach dramatu, wielkiej i krwawej wojny faktycznie domowej przecież, łamie chronologię i nie pozwala się zastanowić, dlaczego Wenezuelczycy i Kolumbijczycy ciągle wspierali Bolivara w jego, wydawałoby się, beznadziejnych i kabaretowych próbach wyzwolicielskich, czemu Peruwiańczycy woleli być wyzwoleni przez Bolivara właśnie, a nie przez znacznie dla nich politycznie korzystniejszego San Martina, jak to się stało, że Meksykanie stawiają pomniki dwóm krwawym rewolucjonistom Hidalgowi i Morelosowi, a plują na Iturbidego, który faktycznie ugruntował państwowość byłej kolonii.

Czyta się to jednak znakomicie, i o to chyba autorowi chodziło. Bohaterowie walk o niepodległość to galeria typów niemal już gotowych do umieszczenia w wielkiej, epickiej powieści. Szalony, nieustraszony i bezbrzeżnie pyszałkowaty Bolivar, ascetyczny i perfekcyjny San Martin, zakompleksiony i odważny O’Higgins – czy postaci drugiego planu, jak wiecznie knujący spiski Santander czy analfabeta i przywódca półdzikich llaneros Paez, który zostaje później prezydentem Wenezueli. I Cochrane, postać stosunkowo najmniej znana nawet wśród Latynosów, którego fortele podczas morskich pojedynków godne były samego Zagłoby. Libertadores to znakomita lektura dla wszystkich, których interesuje odległy kontynent, a mają zbyt małą wiedzę historyczną, pozycji bowiem o historii tamtego regionu w języku polskim jest szalenie mało.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]