Antykoncepcja stoi w miejscu
Antykoncepcja to dla wielu nieodzowny element życia seksualnego. Autorka "Seksu przyszłości" nie ukrywa, że ma na tym polu ogromne doświadczenie, co doprowadziło ją do stawiania niepopularnej tezy: antykoncepcja praktycznie nie rozwija się od 40 lat i wcale nam to nie przeszkadza. A powinno. "Przeszłam na pigułkę w wieku osiemnastu lat, kiedy zaczęłam życie seksualne. Przez następne dziesięć lat brałam pigułki za pigułkami. Niektóre pogorszyły mi cerę. Po innych tyłam. (...) Podejrzewam, że zaostrzały depresję, na którą cierpiałam jako dwudziestolatka, a którą musiałam leczyć innymi tabletkami." Później przyszła pora na inne formy antykoncepcji i odkrycie, że "myślimy o technologii jako o czymś, co wynajdujemy i czym kierujemy dla własnych celów, o maszynach zaś jako o protezach, którymi się posługujemy. Czasem jednak musimy dostosować nasze oczekiwania do technologii, którą odziedziczyliśmy."
Witt ubolewa nad brakiem rozwoju antykoncepcji - "największe firmy farmaceutyczne i biotechnologiczne w dużej mierze porzuciły to pole badań. Walka o prawo do antykoncepcji zabrała nam tyle energii, że chyba zapomniałyśmy zażądać czegoś więcej. Mamy bardzo niskie oczekiwania, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że antykoncepcja należy do tych zmian cywilizacyjnych, z których się nie wycofamy, jak pismo czy mycie zębów."