Pornograficzne romansidło
Jakkolwiek, historia literatury pokazuje dobitnie, że E. L. James nie zrobiła w istocie niczego obrazoburczego. Ani nowego. Literatura przeznaczona dla masowego odbiorcy, ocierająca się o pornografię, nawet tę z gatunku BDSM, istnieje sobie od wielu lat i ma się dobrze. Inna rzecz, że nie każda koneserka oper mydlanych doń dociera. Tę lukę w rynku doskonale wypełniła E. L. James.
Nie jestem fanką gatunku, powieść nie zrobiła na mnie wrażenia. Jakkolwiek bardziej złośliwa część mnie niesamowicie się cieszy, że kobiety na całym świecie zaczytują się w pornograficznym romansidle, miast w publikacjach, z których się dowiedzą, jak stylowo żyć, poprawnie zapakować walizkę i elegancko zjeść bezę.
_****Tekst: Karolina Wojtasik. Oprac. GW._**Tekst: Karolina Wojtasik. Oprac. GW.**