Bliski Wschód z jednej strony kojarzy się z wiecznymi konfliktami lokalnymi i terroryzmem, z drugiej zaś z przepięknymi baśniami i legendami. I właśnie to wszystko możemy znaleźć w Hakawatim, mistrzu opowieści. Rabih Alameddine, wykorzystując konstrukcję powieści szkatułkowej, przedstawił bowiem wiele znacznie różniących się tematyką i klimatem historii. Bohaterem pierwszej z nich jest Osama al-Charrat - informatyk z Los Angeles, który powraca do Bejrutu, żeby spotkać się z umierającym ojcem. To dość bolesne przeżycie dla głównego bohatera tego wątku także z powodu zmian, które spowodowała wojna domowa w Libanie. Osama czuwając przy chorym w szpitalu powraca myślami do zdarzeń z przeszłości, a my dzięki temu możemy poznać czasem zabawne, innym razem smutne, ale zawsze interesujące opowieści o różnych członkach rodziny głównego bohatera – w szczególności ojcu i matce, wuju Dżihadzie oraz dziadku Izmaelu. Część z nich oparta jest na dziecięcych i młodzieńczych obserwacjach obecnego odmienionego
przybysza z Ameryki, wiele jednak poznał z relacji innych osób. Tutaj właśnie zyskuje na znaczeniu postać dziadka Osamy – tytułowego hakawatiego, czyli człowieka zarabiającego na życie opowiadaniem opowieści. To właśnie Izmael zaszczepił wnukowi miłość do starych, tradycyjnych historii, a także ciekawość przeszłości ich rodziny, w której żyłach płynie krew bardzo wielu nacji. Barwne opowieści o niezwykłych kolejach losu hakawatiego ukazują nam zaś fascynujący świat dawnego Bliskiego Wschodu, który już bezpowrotnie odszedł w przeszłość.
W Hakawatim, mistrzu opowieści znajdziemy też wątki utrzymane w zupełnie innym klimacie. Opowieść o niewolnicy Fatimie, która wyrusza z misją przywiezienia emirowi lekarstwa, które zapewni mu męskiego potomka i zostaje kochanką dżina, z powodzeniem mogłaby znaleźć się w Baśniach z tysiąca i jednej nocy. Z kolei w opowiadanej przez tegoż emira historia Bajbarsa, którego bohaterskie czyny nie tylko doprowadziły na szczyty władzy, ale i stały się materiałem dla wielu pokoleń hakawatich, możemy znaleźć wiele wspólnych elementów z najwybitniejszymi eposami o walecznych wojownikach czy legendami o wielkich władcach. Rabih Alameddine uzyskał znakomity efekt literacki umiejętnie przeplatając wątek współczesny z historiami o przeszłości rodziny al-Charrat oraz opowieściami nawiązującymi do tych, które opowiadali hakawati. Dzięki temu podczas lektury mamy wrażenie, jakbyśmy się zanurzyli w morzu opowieści i nie pozostaje nam nic innego, jak dać się porwać kolejnej zanim poznamy zakończenie poprzedniej i
jednocześnie cierpliwie czekać, aż za jakiś czas ponownie pojawią się na stronach książki znani nam już bohaterowie. Najważniejsze zaś jest, że nie ma tutaj wątków, które byłyby nużące dla czytelnika, a konstrukcja fabuły - mimo wielości i różnorodności przedstawionych tutaj postaci i zdarzeń - jest naprawdę przemyślana. Właśnie dzięki temu nie powstaje u nas podczas lektury poczucia zagubienia w ich gąszczu. Krótko mówiąc - Rabih Alameddine złożył naprawdę wspaniały hołd sztuce hakawatich, a nam ofiarował niezwykłą ucztę literacką.