Trwa ładowanie...
recenzja
27-08-2010 14:35

Sceny z życia magiczki wyzwolonej

Sceny z życia magiczki wyzwolonejŹródło: Inne
d1bpl1k
d1bpl1k

Nie powinno się uprzedzać do książki z pobudek tak kompletnie irracjonalnych, jak personalia głównej bohaterki. Ale co poradzę, że, kiedy tylko rozpoczęłam lekturę – jak sądziłam – lekkiej, idealnie letniej, humorystycznej fantasy – i odkryłam, że liderka pierwszego planu nazywa się Olgierda Lacha, zwątpiłam w poziom oferowanego humoru?

Chciałabym móc napisać, że ta płytka i instynktowna reakcja była zarazem głęboko błędna, niestety, nic podobnego.Książka opisuje pierwsze cztery lata studiów bohaterki na Czestiakowskim Uniwersytecie - oczywiście, nie zwykłym, tylko magicznym. Dziewczyna z prowincji marzy o karierze, a także o tym, żeby udowodnić swojej rodzinie, że nadaje się do czegoś więcej niż wiejskie wiedźmy. Nie dostaje się co prawda na swój wymarzony kierunek – magię praktyczną (powód – niedostateczna sprawność fizyczna) – i, niejako „z braku laku", kształci się na teoretyka magii. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, okazuje się posiadać wybitne uzdolnienia w tym, początkowo pogardzanym, kierunku.

Odnaleźć swą drogę to zbiór – w założeniu zapewne barwnych i zabawnych – epizodów ze studenckiego życia Oli (jak dziewczyna zdrabnia swoje oryginalne imię) i jej przyjaciół. W tle kiełkuje, opieszale, ale z uporem, romantyczna namiętność. A dziewczyna z naiwnej, dziecinnej prowincjuszki przemienia się w świadomą swoich pragnień kobietę. W moim odbiorze opowieści z życia Lachy dominuje wrażenie przeraźliwej sztuczności. Przez większość czasu obserwujemy niemal wyłącznie cztery postacie (Olę, jej przyjaciela, półkrasnoluda Ottona, jej współlokatorkę z akademika, Lirę oraz nekromantę Irgę, którego rola ma być niejasna, jednak od początku jest oczywista dla każdego, poza główną bohaterką). Świat przedstawiony jest zamknięty, ogranicza się do uniwersytetu, miasteczka akademickiego i knajp (okazyjnie jakiś cmentarz się trafi, no i raz wyjazdowe praktyki).

Postaci nieustannie, niby to „przypadkowo", wpadają na siebie, dosyć szybko staje się to nie tylko śmieszne, ale nudne. Jakby poza czwórką bohaterów w całym mieście, czy choćby miasteczku akademickim, nie było innych ludzi. Same opowiadania to nie tyle opowiadania, co raczej, w zdecydowanej większości, zgrubnie rozpisane quasi kabaretowe scenki, z przewidywalnymi i mało zabawnymi puentami.

d1bpl1k

Wygląda to tak, jakby Ola Lacha miała być magiczną Bridget Jones w wersji dla nastolatek (bo o ponad dziesięć lat młodszą od pierwowzoru): też zamartwia się figurą, brakiem zainteresowania płci brzydkiej (jej demonstracyjna wzgarda dla męskiego rodu to tylko fasada), posuwa się wręcz w pewnym momencie do próby samobójczej. O ile jednak Bridget potrafiła robić z siebie idiotkę z pewnym niezaprzeczalnym wdziękiem, a jej perypetie, a przynajmniej ich zdecydowana większość, były autentycznie zabawne, to Ola jest drętwa i kompletnie nieprzekonująca w swoim emploi. Choć idiotkę robi z siebie koncertowo, niemal na każdym kroku. Inne postaci, naszkicowane jeszcze grubszą kreską, niczego nie wyrównują. Stylistycznie opowiadania Rudej sytuują się w dolnej strefie stanów średnich internetowego fanfiction. Porównanie z innym, wydanym również przez Fabrykę Słów, w tej samej serii Obca krew , tytułem, wykorzystującym schemat „powieści studenckiej", czyli
Wyższą magią Kiry Izmajłowej, wypada, i to zdecydowanie, na korzyść tego ostatniego. Również rodzima * Załatwiaczka* Mileny Wójtowicz prezentuje się o wiele lepiej.

Można przebrnąć przez Odnaleźć swą drogę, bo, czego by nie mówić, czyta się ją bardzo szybko. Może nawet spodoba się, jako nietrudna, młodszym nastolatkom. Ale, szczerze mówiąc, moim zdaniem szkoda czasu. Nawet w kategorii niezobowiązującej rozrywki jest mnóstwo dużo lepszych książek. Lepiej ich poszukać, niż szukać drogi z Olą Lachą.

d1bpl1k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1bpl1k