Wielu sądziło, że Ina Benita zginęła w powstaniu. Zakochała się w Niemcu i uciekła
Przez wiele lat uważano, że zginęła podczas powstania. Nie miało to w sobie wiele z romantycznej legendy, ponieważ niedługo przed śmiercią zakochała się w Niemcu, a takim kobietom się nie wybaczało. Czy to dlatego postanowiła sfingować swoją śmierć?
Ina Benita – kobieta, która wybrała tak oryginalny pseudonim artystyczny, musiała mieć niezwykły życiorys. Sam przydomek powstał w sposób bardzo prosty: przyszła aktorka została ochrzczona jako Janina, zaś Benita było jej drugim imieniem.
Urodziła się w 1912 roku Kijowie. W 1920 roku, z powodu bolszewickiej ofensywy, wraz z rodzicami przyjechała do Warszawy. Jeszcze tego samego roku zmarła jej matka. Z ojcem, Mikołajem Florow-Bułhakiem, była blisko związana aż do 1944 roku, gdy zginął pod gruzami stolicy.
Wykształcona, piękna i utalentowana
Ina zdobyła świetne wykształcenie. Najpierw ukończyła Sacré-Cœur, paryską szkołę z internatem, do której wysłał ją ojciec. Na tym jednak nie poprzestała. W Warszawie z wyróżnieniem ukończyła jeszcze wokalno-dramatyczny kurs u pani Hryniewieckiej. Miała zatem warsztat, by zrobić karierę.
ZOBACZ TEŻ: Spełniamy marzenie powstańca. Odczytaliśmy wasze wpisy
Miała też ku temu warunki. Gdy dziś ogląda się zdjęcia Iny Bienity, nie sposób uciec od porównania jej z gwiazdami Hollywood lat 20. i 30. Marlene Dietriech, Greta Garbo, Jean Harlow – Ina mogła śmiało konkurować z nimi, jeśli chodzi o urodę. Piękna twarz, zgrabne nogi, oczy o głębokim zielonym kolorze, śliczne zęby… Nazywana była nawet polską Mae West!
Ale nie tylko pod tym względem im dorównywała – jak koleżanki z zagranicy była bowiem także znakomitą aktorką. I chociaż wielu krytyków oglądających sztuki i filmy, w których grała, bardzo często podkreślało przede wszystkim jej wygląd, nie mogli oni pominąć tego, że grała świetnie. Wiele produkcji wręcz ratowała swoim wdziękiem i wyczuciem roli.
W filmach zwykle wcielała się w role femmes fatales, uwodzicielek, piękności, które pławiły się w luksusie. Swój talent komediowy prezentowała z kolei na deskach teatrów i kabaretów. U jej boku występowały największe sławy, takie jak Mieczysława Ćwiklińska ("Doktór Murek"), Aleksander Zelwerowicz ("Ludzie Wisły"), Lidia Wysocka ("Gehenna"), Jadwiga Smosarska ("Dwie Joasie") czy Eugeniusz Bodo ("Jego ekscelencja subiekt").
I chociaż mogło się wydawać, że z powodu roli niewiernej żony w "Moi rodzice rozwodzą się", czy kusicielki Ireny z "Czarnego diamentu", Benita nie będzie się cieszyła sympatią fanów, stało się całkiem przeciwnie. Być może sympatyczną, wesołą i zawsze pomocną młodą kobietę ciężko było utożsamiać z wampem z ekranu? Trzeba też pamiętać, że aktorka pokazywała swój rozsądek, inteligencję i niebywałą wrażliwość w wywiadach. W rozmowie z prasą w 1937 roku powiedziała na przykład:
"Niech pan napisze, że jestem strasznie zakochana. Moja miłość ma ślicznie brzmiące imię, na którego dźwięk ludziom rozjaśniają się oczy. Moja miłość nazywa się: życie. Jestem "na śmierć" zakochana w życiu".
Ale życie nie było jej jedyną miłością...
We władzy uczuć
Benita umiała pokierować swoją karierą. Była też zaradna, zwłaszcza gdy trzeba było pomagać innym. Jeśli jednak chodzi o jej życie uczuciowe, można śmiało powiedzieć, że było ono mało stabilne. Jej pierwszym mężem został Jerzy Tesławski, Rosjanin, który podobnie jak ona przyjechał do Warszawy w 1920 roku. Ślub pary odbył się w styczniu 1931 roku; ale już dwa lata później, w 1933 roku, aktorka zakochała się z wzajemnością w Igo Symie. Gdy stworzyli związek, był on po prostu początkującym aktorem o urodzie amanta. Dopiero w czasie wojny wyszła na jaw jego druga natura.
Miłość Iny i Igo skończyła się równie szybko, jak zaczęła. Kolejnym wybrankiem młodej kobiety stał się operator Stanisław Lipiński, z którym współpracowała między innymi w czasie kręcenia "Ludzi Wisły". Bardzo się różnili – aktorka była towarzyska, otwarta i wszędzie było jej pełno, a Lipiński, zdecydowanie spokojniejszy, cenił sobie domowe zacisze. Mimo to przez kilka lat żyli szczęśliwie. Ich związek rozpoczął się w 1934 roku. Pobrali się nawet, ale na początku 1939 roku ich małżeństwo się rozpadło.
Z powodu wojennej zawieruchy Lipińscy nigdy się nie rozwiedli. Tymczasem kochliwa Benita, zanim całkiem zerwała ze swoim mężem, już zdążyła ulokować swoje uczucia gdzie indziej. Jak powiedziała tancerka Krystyna Marynowska, "zaprószyła sobie głowę kimś innym". Tym razem jej wybrankiem był kolega z planu, aktor Wojciech Ruszkowski. Związek nie przetrwał ciężkiej próby, jaką był początek wojny. Mężczyzna szybko zostawił nową kochankę i wrócił do rodziny w Krakowie.
Zakazana miłość
Życie aktorów w czasie wojny nie było wcale łatwiejsze, niż egzystencja zwykłych ludzi. Część aktorek pracowała w kawiarniach, a te, które nie miały pracy, wyprzedawały dobytek. Ina należała do tej drugiej grupy. Gdy już na nowo otwarto teatry, pojawiła się na deskach jawnego teatru "Komedia". Po wojnie wielu artystów skazywano za to na ostracyzm, ale prawda jest taka, że musieli oni jakoś zarobić na życie, tak jak piekarze, fryzjerzy, czy kuśnierze, którzy nie działali w podziemiu.
Ale to nie z powodu wykonywania swojego zawodu pod okupacją Benita została po wojnie niemal wymazana z historii. Prawdziwą przyczyną stał się jej romans z niemieckim porucznikiem, pochodzącym z Wiednia Ottonem Haverem. Jak opowiada Agnieszka Cubała w książce "Miłość ’44. 44 prawdziwe historie powstańczej miłości":
"Austriak z zawodu był fotografem. W stolicy służył w kompanii propagandowej, która miała na celu słowem i obrazem łączyć front z III Rzeszą. On sam zaś przede wszystkim dokumentował akcje wojskowe. Do roku 1943 stacjonował w warszawskim garnizonie Wehrmachtu jako oficer sztabowy. Poznali się na jednym z przyjęć zorganizowanych przez Józefa Horwatha i Hannę Libicką. W roku 1942 byli już zakochaną w sobie parą".
Podziemna prasa okupacyjna wyraźnie zakazywała takich związków – Polkom nie wolno było spotykać się z okupantami. Sytuacja Havera była zresztą identyczna – pozamałżeńskie związki z mieszkankami zajętego kraju surowo karano. Mężczyzn zachęcano do wizyt w domach publicznych, ale wchodzenie w związki czy chodzenie na randki było niedopuszczalne. Świadomi ryzyka, zakochani wyjechali do Wiednia, ale wrócili do Warszawy w 1944 roku. Jak pisze w książce "Miłość '44" Cubała:
"Wkrótce po tym zostali aresztowani. Na Gestapo zadenuncjowała ich zazdrosna żona Havera, Brigitte, członkini NSDAP. Ciosem dla niej była już sama zdrada męża, a fakt, że jej rywalką okazała się prymitywna, w jej mniemaniu, Polka, zwiększył skalę upokorzenia. Na dodatek kochanka jej męża była w ciąży! (…) Niemiec został za karę zdegradowany i wraz z tak zwaną karną kompanią wysłany na front wschodni. Prawdopodobnie tam zginął. Ina zaś trafiła na Pawiak. A dokładnie do więzienia dla kobiet, zwanego Serbią".
Pełne tajemnic dalsze losy
W żeńskiej części Pawiaka Ina urodziła synka, Tadeusza Michała. Niewiele brakowało, by razem z dzieckiem trafiła do obozu. Życie uratowała im Helena Danielewiczowa, delegatka Patronatu (organizacji opiekującej się więźniami), która przesunęła wyjazd matek z dziećmi z 30 lipca 1944 roku o jeden dzień. Kolejnego dnia kobiety znalazły się w grupie około 200 więźniów wypuszczonych przez Niemców z więzienia – odzyskały wolność.
Oznaczało to dla Benity chwilowe szczęście, a później walkę o przeżycie swoje i kilkumiesięcznego dziecka. W czasie powstania warszawskiego sama musiała zdobywać pożywienie. Ukrywała się z małym Tadeuszem w piwnicach, początkowo na Starówce. Później przedarła się kanałami na chwilowo spokojniejsze Śródmieście. To właśnie wtedy pojawiła się plotka, że wraz z dzieckiem zginęła w podziemnych korytarzach stolicy. Plotka niczym niepoparta i – jak twierdzą świadkowie – całkowicie wyssana z palca.
W rzeczywistości przedwojennej gwieździe udało się uciec za granicę. Niestety, samotnie. Była bowiem przekonana, że jej synek, zwany pieszczotliwie "Mimi", zginął pod gruzami miasta. Tymczasem prawda była inna – dzieckiem, które uważano za sierotę wojenną, zaopiekowała się mieszkająca w Pruszkowie Zofia Grzesik. Pewnego dnia dawna opiekunka Tadzia spotkała kobietę z chłopczykiem na ulicy i rozpoznała swojego podopiecznego. Szczęśliwie matce i jej ukochanemu synkowi udało się znowu połączyć.
Na emigracji Ina Benita po raz kolejny wyszła za mąż. Poślubiła Niemca Hansa Goerga Pasha, który uznał jej dziecko i któremu urodziła córeczkę, zmarłą niestety zaledwie po kilku dniach. Po śmierci partnera, który został zamordowany 1946 roku, wyjechała do Francji. Tam poznała przystojnego Amerykanina Lloyda Frasera Scuddera, z którym później wyjechała do USA. Został on jej czwartym mężem i ojcem jej drugiego syna – Johna.
Niedawno internet zelektryzowało zdjęcie radosnej blondynki w otoczeniu dwóch synów, datowane na rok 1959. Tego uśmiechu się nie zapomina – pozowała na nim właśnie Benita, przebywająca na amerykańskiej ziemi. Tam też w 1984 roku zmarła i została pochowana. Jedno jest pewne. Krytycy, którzy tak pozytywnie oceniali grę aktorki, przeczytawszy scenariusz oparty na jej życiorysie powiedzieliby pewnie: "Mało wiarygodny! Film ratuje tylko postać głównej bohaterki!".
Zainteresował cię ten tekst? Na łamach portalu CiekawostkiHistoryczne.pl przeczytasz również historię Wandy Traczyk, siedemnastolatki, która za wszelką cenę chciała walczyć w powstaniu.
Tekst ukazał się pierwotnie we wrześniu 2020 roku.