Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:18

Rzeźbiarka celuloidowych pomników

Rzeźbiarka celuloidowych pomnikówŹródło: Inne
d1zsdt6
d1zsdt6

W Nowym, wspaniałym świecie Huxley napisał, że przemilczając pewne tematy i zasuwając żelazną kurtynę oddzielającą masy od faktów lub argumentów, jakie lokalni politycy uważają za niepożądane, totalitarni propagandyści skuteczniej wpływają na opinię, niż gdyby użyli najwymyślniejszych oskarżeń. Na usługach pretendentów do miana władców umysłów były całe sztaby tych, którzy potrafili do mas dotrzeć i odpowiednio uformować, tworząc posłuszną papkę bezkrytycznie wpatrzoną w swoje guru. W propagandowy kierat wprzęgano – i nadal się wprzęga - zarówno poetów, pisarzy, publicystów, jak i wnoszących celuloidowe pomniki reżyserów. Jedną z takich najsłynniejszych rzeźbiarek była Leni Riefenstahl, mozolnie wykuwająca z kilometrów taśm filmowych kolejne postumenty dla Hitlera. Na półkach księgarskich ukazała się właśnie kolejna jej biografia, zatytułowana Riefenstahl. Niemiecka kariera, autorstwa Jurgena Trimborna.

Autor, urodzony w 1971 roku, wykłada filmoznawstwo, teatrologię i historię sztuki na uniwersytecie w Kolonii. Napisał m.in. biografie Johannesa Heestersa, Rudiego Carrella i Hildegard Knef, ponadto był konsultantem wielu filmów traktujących o Trzeciej Rzeszy. Jak wyjaśnił w zwieńczeniu swojej książki o Leni Riefenstahl, rozwodnienie dyskusji wokół tej kobiety zmusza do bardzo starannego przyjrzenia się jej życiu, twórczości i karierze. Jedynie znając kolejne fazy i sprzeczności jej biografii oraz próbując zrozumieć motywy działania, można zapobiec bezkrytycznemu podejściu oraz temu, by fascynacja tą postacią nie przyćmiła faktów. Bardzo słuszne to było zamierzenie, wszak Riefenstahl od początku do końca żyła w kłamstwie, pławiła się nim, wykorzystywała jako narzędzie pracy, później zaś traktowała jako oręż do walki z tymi, którzy domagali się sprawiedliwości. Z imponującą konsekwencją kreowała swoją legendę, zlepiając ją z konfabulacji, fantazji, przemilczeń i dawno już zweryfikowanych kłamstw, które
wypełniają wydane również w Polsce pamiętniki. Prawda o Riefenstahl blednie, dominowana przez mit podsycany coraz bardziej entuzjastycznymi reakcjami na jej twórczość. Autor mocno to zresztą podkreśla pisząc, iż to, co opowiadała na temat swojego życia, stopniowo urosło do rangi prawdy, a sama twórczyni stała się ikoną własnej, starczej witalności. Próba zmierzenia się z tą ikoną powiodła się Trimbornowi wybornie.

Od pierwszych rozdziałów biografii widać, że autor postanowił dotrzeć do prawdy o tej reżyserce przede wszystkim poprzez jej dzieła. Prześlizgnąwszy się przez wczesne dzieciństwo, zatrzymuje się na tancerskim epizodzie, kiedy to zaczęły kształtować się te cechy Riefenstahl, które później staną się motorem jej kariery – perfekcjonizm, bezkompromisowość i egocentryzm. Trimborn dokładnie przygląda się pierwszym filmom, w których wystąpiła i opisuje początkowe próby poradzenia sobie po drugiej stronie kamery, kiedy to, jak wspominała Riefenstahl, z marzeń narodziły się obrazy. Najbardziej zainteresowała mnie część druga, zatytułowana „Sława”, traktująca o brunatnym wariancie ukąszenia heglowskiego. Mimo że ideologia nazistowska, stosując obłąkańczą semantykę, zdefiniowała kobietę jako swoistą hybrydę robota kuchennego serwującego strawę dla dzielnych aryjczyków i inkubatora dla kolejnych blond-herosów, dumna Riefenstahl znakomicie odnalazła się w umundurowanym świecie ponurych ubermenschów. Nie miała
wielkich oporów przed byciem za pan brat z funkcjonariuszami NSDAP i zausznikami Fuhrera, wbrew temu, co po wojnie usiłowała wmawiać opowiadając, iż spotkania z nazistowską elitą były li tylko „czystym przypadkiem”. Trimborn pieczołowicie punktuje te kłamstwa dowodząc, że o ile z początku traktowana była jako ozdoba, swoista maskotka narodowosocjalistycznych salonów, tak później uczestniczyła w ważkich wydarzeniach partyjnych, zaś niezobowiązująca znajomość z Hitlerem i jego paladynami, przekształciła się wręcz w zażyłość.

Zafascynowana Wodzem Riefenstahl za wszelką cenę próbowała mu się przypodobać, utrwalając na taśmie filmowej masowe seanse prania mózgu. Autor jej biografii porusza tę kwestię bez żadnych niedomówień i wątpliwości: reżyserka przyczyniła się do wsparcia nieludzkiego reżimu i nadania mu możliwego do zaakceptowania oblicza, świadomie wykorzystując polityczne konstelacje do zrobienia kariery. To właśnie kariera była dla niej najważniejsza i nie wahała się przed uczynieniem największych podłości, by osiągnąć cel, wiernopoddańczo służąc swemu szczodremu panu i kształtując wizerunek narodowego socjalizmu. Trimborn szczegółowo opisuje przygotowania do Parteitagu, podczas którego nakręcono pomnikowy Triumf woli, omawiając niektóre środki artystyczne zastosowane przez Riefenstahl celem jak najefektowniejszego przeniesienia faszystowskiego świata mężczyzn na ekran. Podobnie czyni z omówieniem Olimpiady, którym to dziełem reżyserka gorliwie budowała prestiż III Rzeszy.

d1zsdt6

Wiele miejsca autor poświęca również pobytowi bohaterki w Polsce we wrześniu 1939 roku. Okoliczności tej podróży przez długi czas były niejasne, toteż Trimborn postanowił dokładnie je naświetlić, m.in. ostatecznie wyjaśniając kwestię zleceniodawcy tej wyprawy – Riefenstahl uparcie twierdziła, że był to Wehrmacht, jednak prawda, jak to w życiorysie tej pani jest już chyba regułą, okazała się zupełnie inna. Nie pozostawia również żadnych wątpliwości, że była ona świadkiem zbrodni wojennej w Końskich pomimo tego, iż twierdziła, że nigdy nie widziała w Polsce zabijania – ani żołnierzy, ani cywilów. Autor pod bardzo dużym znakiem zapytania stawia również rzekome katharsis, jakiego reżyserka dostąpiła pod wpływem frontowych wydarzeń, nie kwestionowanego dotychczas przez jej biografów. Dobitnie twierdzi, że Leni po prostu nie było stać na wyciągnięcie konsekwencji z tego, co zobaczyła. Zresztą ta – momentami bardzo wygodna – postawa towarzyszyła jej przez całe życie, kiedy kreowała się na osobę, która o niczym nie
wiedziała, niczego nie widziała, myślała tylko o swojej pracy, a swoje narodowosocjalistyczne filmy kręciła z przymusu. Do ostatnich swych dni wierna była dewizie „Rzeczywistość mnie nie interesuje”.

Kolejne części biografii traktują o całym paśmie powojennych procesów sądowych, społecznym ostracyzmie oraz o ucieczce Riefenstahl przed swoją przeszłością do afrykańskiego buszu i w morskie głębiny. Autor opisuje również ponowne odkrycie reżyserki w Ameryce oraz recepcję w Europie, Japonii i w Niemczech – zjawiska dość niepokojące, bowiem prowadzące bezpośrednio od renesansu do rehabilitacji. W książce Riefenstahl. Niemiecka kariera Trimborn usiłował zbliżyć się do odpowiedzi na pytanie, czy tytułowa bohaterka była ofiarą uwiedzioną przez reżim, czy też uwodzicielką, głuchą na jakąkolwiek krytykę. Skonstatował, że nigdy nie była gotowa do uczciwego spojrzenia w przeszłość i rozrachunku z nią, konsekwentnie opierając się próbom jakiejkolwiek konfrontacji z własną winą i de facto nie była w stanie poradzić sobie w świecie, który wymaga od człowieka odpowiedzialności za swe czyny. By przetrwać, uciekła w kłamstwo, zaklinanie rzeczywistości i opanowanie do perfekcji mechanizmu wyparcia. Autor nie odmawia
Riefenstahl olbrzymich zasług na polu filmowym, podkreślając, że określiła standardy filmu dokumentalnego, z odtwórczych kronik czyniąc artystyczne dzieła – harmoniczne, spójne, budzące emocje i porywające tłumy. Zwraca jednak uwagę na to, iż na jej temat niepodobna jest szafować gotowymi definicjami i wydawać łatwych, jakże kuszących sądów. Dodaje, że była zarówno wielką artystką, jak i skwapliwą propagandzistą nazistowskiego reżimu, zaś publiczny dyskurs nigdy nie osiągnął takiego stopnia złożoności i wewnętrznej sprzeczności, jakie cechują osobę Leni Riefenstahl. Myślę, że właśnie tę złożoność znakomicie udało się oddać Trimbornowi, perfekcyjnie druzgocącemu mit o apolityczności ulubionej reżyserki Adolfa Hitlera. Książka zaopatrzona jest w filmografię, kalendarium życia i twórczości, bibliografię, na którą składa się z ponad 300 pozycji oraz blisko 1000 przypisów.

d1zsdt6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zsdt6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj