''Był dla nas bohaterem''
"Był dla nas bohaterem, mówił znakomicie po niemiecku, bronił nas przed tajną policją, która wiedziała o tym, że w zakładach ukrywa się wielu czynnych członków podziemia. Mieli tu swoich szpiclów, a Weigl niejednokrotnie interweniował, prawie wyrywając ludzi z więzienia. Po wojnie znalazł się w Krakowie, był przez władze komunistyczne źle, a nawet wrogo traktowany. Niektórzy chcieli uczynić z niego kolaboranta. Nie przyjęto go do Polskiej Akademii Nauk, a przecież był uczonym, wynalazcą godnym nagrody Nobla" - wspominał Alfred Jahn w autobiografii "Z Kleparowa w świat szeroki".
Jednak aż do 2013 roku we Lwowie nie było ani pomników, ani żadnych tablic upamiętniających pracę Weigla i Flecka, a kolonia wszy stanowiła ledwie naukową ciekawostkę. Dopiero w 2014 roku na budynku starego uniwersytetu umieszczono pamiątkową płytę informującą o dokonaniach polskiego naukowca, którego odkrycia okazały się kamieniem milowym w walce z tyfusem.