Zapewne wielu rodziców już po pobieżnym przejrzeniu „Rodzinnej matematyki” westchnie „jaka to szkoda, że moje dziecko nie uczy się tego w szkole”. Po takim stwierdzeniu nie pozostanie im już tak naprawdę żaden wybór i wraz ze swoimi pociechami zmierzą się z zadaniami przygotowanymi przez Kamilę Łyczek. Dodam w tym miejscu, że z pewnością nie będą żałować takiej decyzji.
Uczniowie pierwszych klas szkoły podstawowej zazwyczaj nie tylko nie mają problemów z matematyką, ale nawet całkiem często ją lubią (choć postawa ta niestety w większości przypadków zmienia się na kolejnych etapach edukacyjnych). Taki stan rzeczy wynika nie tyle z nadzwyczajnych zdolności dzieci w tym wieku, lecz jest efektem przyjętych w obecnej podstawie programowej niskich wymagań w tym zakresie odnośnie nauczania początkowego oraz skokowego wzrostu oczekiwań począwszy od klasy czwartej. Oczywiście w wieku sześciu czy ośmiu lat opanowanie podstawowych działań matematycznych oraz rozpoznawanie figur geometrycznych są niezmiernie ważne, ale zdecydowanie większe znaczenie dla późniejszego zainteresowania królową nauk jest nauczenie dzieci samodzielnego myślenia. W trakcie pracy z dużą grupą nauczyciele często nie mają nawet możliwości rozwijania potencjału uczniów w tym kierunku, ale umiejętnie wykorzystana „Rodzinna matematyka” zrealizuje ten cel z nawiązką.
Rozwiązując wspólnie z naszymi pociechami zadania przygotowane przez Kamilę Łyczek, możemy przede wszystkim pokazać dzieciom, że matematyka nie sprowadza się do mozolnego liczenia słupków czy wkuwania na pamięć tabliczki mnożenia, lecz pozwala zmierzyć się z różnymi naprawdę ciekawymi problemami. Warto dodać, że znalazło się tutaj miejsce zarówno dla łamigłówek z prosto sformułowanymi poleceniami (na przykład „znajdź sześć róśnic między obrazkami” lub „jak utworzyć 4 identyczne trójkąty z 6 zapałek?”), jak i takich będących rozbudowanymi historyjkami, które dodatkowo oddziałują na wyobraźnię dzieci. Nasze pociechy rozwiązując kolejne zadania będą ćwiczyć między innymi logiczne myślenie, umiejętność odnajdowania różnych reguł, precyzyjne opisywanie oraz spostrzegawczość, a także przekonają się, że rzeczy nie zawsze są takimi, jakimi nam się wydają.
Istotne jest, że dzięki zamieszczonym w książce wskazówkom rodzice są w stanie wspierać naukę swojego dziecka, nawet jeżeli nie mają ugruntowanej wiedzy matematycznej ani wykształcenia pedagogicznego. Oczywiście wskazane jest, aby dorosły najpierw sam spróbował rozwiązać dane zadanie, gdyż polecenia w nich będą czasami wymagać doprecyzowania, ponadto niekiedy znalezienie właściwej odpowiedzi nie jest wcale tak banalne, a czasem trafiają się też zwykłe pomyłki w druku, które trzeba koniecznie skorygować zanim z tym problemem zmierzy się kilkulatek.
Nie da się ukryć, że dla dzieci niezwykle atrakcyjne jest wykorzystanie do rozwiązywania zadań dołączonych do „Rodzinnej matematyki” kolorowych krążków, magnesowych patyczków i tablicy magnetycznej z dziwną mapą. Kilkulatkowi wszak zdecydowanie łatwiej zapamiętać rozmaite reguły i zrozumieć pewne pojęcia, kiedy w procesie poznania nie uczestniczy jedynie umysł, lecz również ręce operujące różnymi gadżetami. W dodatku w tym momencie nauka łączy się z zabawą, więc zwyczajnie dostarcza maluchom dużo więcej frajdy. Szkoda tylko, że w przypadku niektórych łamigłówek liczba edukrążków jest po prostu niewystarczająca i braki trzeba uzupełniać jakimiś substytutami. Na szczęście nie wpływa to jednak znacząco na ogólnie pozytywną ocenę tej pozycji.
Wymienione powyżej zalety sprawiają, że książka Kamili Łyczek nie tylko będzie bardzo pomocna w rozwijaniu umiejętności matematycznych dzieci, ale także pozwoli rodzicom i ich pociechom miło spędzić wspólnie czas. Trzeba tylko cały czas pamiętać, że rozwiązywanie tych łamigłowek nie ma być obowiązkiem, lecz przyjemnością. Wtedy na pewno okaże się, że nauka matematyki może być po prostu świetną zabawą - i to zarówno dla maluchów, jak i dla dorosłych!