Tomasz Rożek dostaje groźby. Przerażające, co piszą mu ludzie
- Kilka miesięcy temu ktoś napisał, gdzie mieszkam i groził, że jeśli mnie spotka, wbije mi igłę w oko, skoro tak lubię szczepionki - przyznaje Tomasz Rożek. Znany polski popularyzator nauki od dawna mierzy się z hejtem. Nienawistne komentarze wywołał nawet jego tweet, w którym ucieszył się, że nie ma już zajęcia jako wolontariusz w czerwonej strefie.
Tomasz Rożek od lat w przystępny sposób opisuje nawet najbardziej skomplikowane zagadnienia i procesy zachodzące na świecie. Robi to różnymi kanałami: w radiu, telewizji, internecie, jest także autorem książek popularnonaukowych. Rożek ukończył fizykę i dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim, gdzie 15 lat temu uzyskał stopień doktora nauk fizycznych.
Pod jego postami roi się jednak od komentarzy osób sceptycznych w stosunku do szczepień. Podważających jego kompetencje i wiarygodność. 20 maja Rożek zamieścił swoje zdjęcie w kombinezonie ochronnym, pod którym napisał: "Dzisiaj po raz pierwszy, odkąd zacząłem wolontariat na oddziale covidowym, usłyszałem, że nie ma dla mnie pracy. I to jest bardzo dobra wiadomość".
Zobacz: Noszenie maseczek powoduje grzybicę płuc? Dr Tomasz Rożek rozwiewa wątpliwości
O przykre wpisy pod tym postem, których nie dało się nie zauważyć, zapytały Rożka Wirtualne Media. - Napisałem o tym, bo chciałem, żeby było trochę optymistycznie po trudnych miesiącach. Nie chcę się lansować na tym, że pomagałem - tłumaczył portalowi dziennikarz naukowy, który z trudem dał się namówić na rozmowę na temat internetowego hejtu.
- Miał być pozytywny wpis, a czytam, że pizza się skończyła i pewnie dlatego nie chce mi się już chodzić do szpitala. Pewnie za kilka dni nikt nie będzie pamiętał o moim wpisie, ale boli mnie, co ludzie wypisują. Tym bardziej, że widzę, jak ciężko od rana do nocy pracują pielęgniarki. One też mierzą się z hejtem. Jedną wyrzucili ze sklepu, bo ludzie krzyczeli, że wnosi ze sobą zarazę. Innej pomazano samochód. To obrzydliwe. A ktoś sugeruje w komentarzach, że nic nie robią, piją kawkę i zarabiają wielkie pieniądze. Byłem, widziałem i wiem, jak to wygląda z tamtej strony.
Rożek przyznał, że usiłowano go także zastraszać: - Kilka miesięcy temu ktoś napisał, gdzie mieszkam i groził, że jeśli mnie spotka, wbije mi igłę w oko, skoro tak lubię szczepionki.
- Moja prawniczka zawsze podkreśla, by robić screeny, bo to dowód w sprawie. Ale też podkreśla, że trudno namierzyć osoby, które wypisują takie rzeczy. Nawet, gdyby się udało, proces może trwać latami. I nigdy nie ma pewności, czy sąd przychyli się do wniosku o zwrot kosztów albo obciążenie nimi drugiej strony - komentuje Rożek.
Innym przejawem języka nienawiści, jaka spotkała mężczyznę, było wrzucenie jego zdjęcia z opisem: "To człowiek chory psychicznie, właśnie uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Jeśli go zobaczysz, zgłoś to natychmiast na policję". - Zgłosiłem to Twitterowi - powiedział Rożek. Jednak nic to nie dało. Portal nie dopatrzył się złamania regulaminu.