Trwa ładowanie...
28-04-2013 01:58

Rosja, jaką znamy

Rosja, jaką znamyŹródło: Inne
d1b0llt
d1b0llt

14:57 do Czyty to zbiór kilkunastu reportaży opublikowanych w Polityce w latach 2000-2005. Igor T. Miecik, obecnie dziennikarz Newsweeka, zamieścił w nich sedno najważniejszych wydarzeń z historii popuczowskiej Rosji. Z jednej strony tragedie, które wywarły silne piętno na dziejach współczesnej federacji, z drugiej - ścierające się ideologie i kolejne pomysły na nowe lepsze państwo. A w centrum tego kipiącego tygla – konkretny człowiek z jego osobistymi przeżyciami. Historyczne już wydarzenia obserwowane z perspektywy zwyczajnych ludzi jeszcze mocniej zagnieżdżają się w naszej pamięci. Zatonięcie nowoczesnej łodzi podwodnej Kursk i śmierć kilkudziesięciu marynarzy wciąż wywołują silne emocje. Podobnie jak atak terrorystyczny podczas spektaklu na Dubrowce, czy tragedia w szkole w Biesłanie, gdzie podczas rozpoczęcia roku szkolnego zginęły całe rodziny. W relacjach z tamtych tragicznych wydarzeń Miecik skupia się na poszkodowanych. Wydobywa z nich milczące cierpienie, nie etapując przy tym nadmiernym
dramatyzmem. Jest więc wspomnienie Natalii, matki 24-leteniego marynarza, o ich ostatniej rozmowie przed zatonięciem Kurska. Przy okazji poznajemy ciężkie życie w ponurym Murmańsku, który lata sowieckiej świetności ma dawno za sobą. Biesłan natomiast ukazuje nam kolejną tragiczną odsłonę pamiętnych wydarzeń, pozostawiając głębokie piętno w psychice najmłodszych uczestników masakry. Małemu Rusłanowi udało się przeżyć atak terrorystyczny. Teraz zamyka maskotki w komodzie i niektóre z nich skazuje na rozstrzelanie. To jego ulubiona zabawa.

Dużą zaletą reportaży Miecika jest próba spojrzenia na rzeczywistość również z innej perspektywy, wychodzącej poza schemat politycznej poprawności. Podczas gdy w reportażach z Biesłanu i Murmańska na pierwszym planie pojawia się relacja: wydarzenie-reporter-poszkodowani, w przypadku Dubrowki Miecik stara się spojrzeć na tę tragedię od strony atakujących. Nie próbuje zrozumieć motywów, nie usprawiedliwia, skupia się za to na przedstawieniu sedna autentycznej historii tzw. czarnych wdów – terrorystek, mszczących się za śmierć swoich mężów poległych z rąk Rosjan, bądź zmuszanych przed fundamentalistycznych członków własnej rodziny do wzięcia udziału w atakach terrorystycznych.

Miecik to reporter wiarygodny. Nie koloryzuje. Opisuje dokładnie to co widzi, bez nadawania fantazyjnego tła. Pragnie pokazać rzeczywistość odbitą w emocjach i wspomnieniach. 14:57 do Czyty to bardzo dobry materiał reportera, którego interesują fakty i nieudawane uczucia. Bez patosu, za to z solidną dawką autentyzmu prowadzi nas po zawiłych ścieżkach Rosji przełomu wieków. Poza wspomnianymi już dramatycznymi wydarzeniami związanymi przede wszystkim z konfliktami toczącymi federację od środka, odwiedzamy kilka ciekawych „małych ojczyzn”. Specyfika ich natury, historii i „obywateli” zasługuje na dłuższe spotkanie niż kilka stron tekstu. Na szczęście to, co prezentują reportaże w dużej mierze zaspokaja pierwszy głód poznania. Są więc kadeci Dońskiego Korpusu Imperatora Aleksandra III, których nauczyciele wychowują na elitę narodu. W szkole uczą się musztry, historii i przemyślanego patriotyzmu. Absolwenci mają duże szanse na karierę w Moskwie. Wielu z nich, tak jak to jest w przypadku Stanisława
Sanikowa, marzy o wstąpieniu w szeregi rosyjskich służb specjalnych. By służyć Rosji i być jak prezydent Putin. Inni mają do załatwienia kilka bardziej przyziemnych spraw - Dimę i Pawlika poznajemy w momencie, gdy oficer-wychowawca zastanawia się nad wyborem kary za złamanie zasad panujących w Korpusie. Ich wina polega na tym, że zapomnieli o honorze, przyjaźni i solidarności.

Kolejne bardzo rosyjskie miejsce to słynny Dom Rad, czyli najbardziej pożądany adres na rynku moskiewskich nieruchomości. Mieszkali tu między innymi krewni Stalina, Tuchaczewski, czy Jurij Trifonow. Teraz apartamenty zajmują rodzina Bierezowskiego, dyrektorzy banków i dyplomaci. Wieloletni mieszkańcy stoją na straży tradycji, co prowadzi do wielu nieporozumień z „nowymi ruskimi.” Równie oryginalne są reportaże z pociągu jadącego przez Syberię, gdzie zgodnie ze sobą jedzą, śpią i wpatrują się melancholijnie w okno żołnierze, skrzypaczki, emeryci i rodziny zamierzające odwiedzić krewnych na drugim końcu kraju. Przeczytamy też o wyborach miss łagru, weteranach krwawych wojen i uczennicach Gimnazjum Maryjskiego wychowywanych na prawdziwe damy. Obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jest bardzo różnorodnie, czyli prawdziwie rosyjsko. Tak miało być. Jest bardzo dobrze.

d1b0llt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1b0llt