Trwa ładowanie...
recenzja
21-06-2012 10:30

Pytania na koniec świata

Pytania na koniec świataŹródło: Inne
d3qq8ne
d3qq8ne

Brandonowi Sandersonowi z pewnością można zarzucić kilka pisarskich grzeszków – zdarzają się (choć rzadko) nieco drętwe dialogi, niepotrzebne dłużyzny czy chwilami nieco zbyt papierowi bohaterowie, ale jedno trzeba mu przyznać: potrafi z epickim rozmachem tworzyć całkiem ciekawe historie. Bohater wieków, czyli trzecia część cyklu Mistborn, przynosi odpowiedzi na wszystkie nurtujące czytelników pytania i – co więcej – potrafi jeszcze do tego zaskoczyć.

Obalenie Ostatniego Imperatora nie przyniosło rozwiązania wszystkich problemów, co więcej – świat, w którym żyją bohaterowie umiera. Nie jest to już nawet powolny rozkład, lecz gwałtowne chylenie się ku spektakularnemu końcu. Wielokrotnie przywoływane proroctwo o Bohaterze Wieków wciąż żyje w sercach ludzi wierzących, że ich wybawca zdoła ocalić świat przed zagładą. Popiół pada coraz gęściej, wystawienie się na mgły nocą grozi chorobą, ludzie – zmęczeni ciągłą walką – muszą stawiać czoła coraz większej nędzy i mierzyć się z perspektywą rychłego końca całej ludzkości. Władający dominiami rozpaczliwie poszukują żywności dla swojego ludu, trwa wojna. W tych trudnych czasach Kościół Ocalałego umacnia się, ale ci, dla których Kelsier był przede wszystkim sobą, a nie bóstwem, przechodzą jeden po drugim głębokie kryzysy wiary, niezależnie od tego, w czym zwykli pokładać nadzieję.

Bohater wieków to książka nieco odmienna na tle poprzednich części tego cyklu – być może dzieje się tak dlatego, że Sanderson dopiero tutaj najbardziej przybliża swoich bohaterów? Rozterki Elenda, Vin, Sazeda, TenSoona czy Spooka w pewnym sensie dotyczą właściwie jednej rzeczy: władzy. Czym jest władza, do czego zobowiązuje, do jakich zachowań prowadzi jej nadmiar, z jakim obciążeniem psychicznym się wiąże, a także czy w ogóle można ją odrzucić – wszystkie te wątpliwości i pytania pojawiają się w książce i myślę, że to właśnie czyni ją ciekawą. Sama fabuła nie należy może do najwybitniejszych, choć niektóre wątki potrafią zaskoczyć. Niestety, minusem pisarstwa Sandersona jest fakt, że autor niemal w nieskończoność potrafi przeciągać zakończenie utworu, co skutkuje tym, że prawie każda jego książka liczy grubo ponad sześćset stron, a sama fabuła nie jest przez to bardziej złożona.

Wątkiem, który w tym tomie spodobał mi się najbardziej był zdecydowanie wątek poświęcony kandra i TenSoonowi: Sanderson niezwykle sugestywnie odmalował poświęcenie i odwagę TenSoona, zaś opis państwa kandra sprawiał, że chwilami podczas lektury cierpła mi skóra. Do dobrze napisanych historii należała także historia Spooka – no, może poza wątkiem Beldre, który moim zdaniem wyszedł autorowi sztucznie i kiczowato. Wątek walki Zniszczenia i Zachowania byłby znacznie lepszy, gdyby nie był tak rozwlekle opisany i gdyby… nie było w nim Vin. Z jakiegoś powodu jest to postać, która powinna wzbudzać teoretycznie najwięcej sympatii, podczas gdy dla mnie pozostaje ona sztywna, nieco zbyt schematyczna.

Bohater wieków to z całego cyklu chyba jak dotąd najlepsza książka, choć nadal nie jest to dzieło wybitne: warto przeczytać, skoro już zadało się sobie trud czytania poprzednich części, szczególnie, że cały ten wysiłek zostaje jednak wynagrodzony.

d3qq8ne
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3qq8ne