Trwa ładowanie...

Putin karmi się strachem Ukraińców. Ekspert ostrzega przed najemnikami z Syrii

- Putin jest schorowanym dziwakiem, z którym nikt na świecie nie chce już rozmawiać. Ale jeśli uzna Zełenskiego za osobistego wroga, będzie chciał go zabić, a opór Ukrainy stłumić za pomocą śmiercionośnej broni i brutalnych narzędzi terroru – mówi WP Grzegorz Kuczyński. Ekspert od spraw wschodnich próbuje przewidzieć, co się może zdarzyć w najbliższym czasie w związku z rosyjską agresją na Ukrainę.

"Jedno jest pewne: z Putinem nikt już nie będzie chciał rozmawiać""Jedno jest pewne: z Putinem nikt już nie będzie chciał rozmawiać"Źródło: GETTY, fot: Mikhail Svetlov
d2p9wm5
d2p9wm5

Grzegorz Kuczyński jest ekspertem w dziedzinie problemów politycznych Rosji i innych krajów Wschodu. Ukończył specjalistyczne studia wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest także autorem książek i publikacji dotyczących rosyjskiej polityki i bezpieczeństwa ("Tron we krwi. Sekrety polityki Kremla", "Jak zabijają Rosjanie"). Dziś jest na stałe związany z polskatimes.pl.

Przemek Gulda: Czego jeszcze można się spodziewać po tej wojnie?

Grzegorz Kuczyński: Widać bardzo wyraźnie, że Rosja wykorzystuje swoje doświadczenia z wojny w Syrii: atakuje szpitale, szkoły, infrastrukturę cywilną.

Po co?

Żeby zastraszyć i sterroryzować ludność cywilną, a tym samym zmniejszyć społeczne poparcie dla ukraińskiego wojska. Niebezpiecznie zabrzmiały w tym kontekście zapowiedzi sprowadzenia i wykorzystywania najemników syryjskich. Nie mieliby oni oczywiście wielkiej zdolności bojowej na linii frontu, ale już na terenach okupowanych mogą odegrać ogromną rolę.

d2p9wm5

Na czym miałaby ona polegać?

To ludzie z zewnątrz, dla których ludność Ukrainy jest zupełnie obca. A to duża różnica w stosunku do żołnierzy rosyjskich, którzy mówią tym samym językiem, co wielu Ukraińców i żyją w bardzo podobnym kontekście kulturowym i religijnym. Najemnicy mogliby prowadzić politykę terroru w bardzo bezwzględny sposób. To może być bardzo groźne dla Ukrainy. Ale to jeszcze nie wszystko. Putin ma w zasięgu jeszcze inne, bardzo niebezpieczne środki.

Broń chemiczna i biologiczną?

Właśnie tak. Nie ma co prawda bezpośrednich dowodów na to, że armia rosyjska testowała te rodzaje uzbrojenia w Syrii, ale wiele na to wskazuje. Wiadomo choćby, że używały ich jednostki syryjskie pod dowództwem Asada, co mogło się dziać pod kierunkiem Rosjan. Możliwość użycia takiej broni w Ukrainie uprawdopodobnia ofensywa propagandowa, która wyraźnie idzie w tę stronę – Rosjanie cały czas promują historię o tym, jakoby Amerykanie mieli z Ukraińcami pracować nad bronią biologiczną w laboratoriach na terenie Ukrainy. No i jeszcze jedno: broń atomowa.

d2p9wm5

Czy jest realne zagrożenie, że zostanie użyta?

Trzeba przede wszystkim obalić pewien mocny mit na jej temat. Jasne, że konfrontacja atomowa może oznaczać globalny konflikt, grożący apokalipsą. Ale wcale nie musi, niekoniecznie musi przecież chodzić o wykorzystanie śmiercionośnych pocisków balistycznych o dużej mocy. Bo może też przecież skończyć się na wykorzystaniu taktycznej broni jądrowej. Rosjanie w swoich jednostkach artyleryjskich mają działa przystosowane do miotania pocisków z niewielkimi głowicami jądrowymi, można w nie uzbroić także pociski Iskander, które Rosjanie wykorzystują w tej wojnie bardzo często.

Jaki jest niszczący potencjał takich głowic?

Zależy oczywiście od ich mocy. Ale jest ona niewątpliwie wielokrotnie większa od mocy podobnej wielkości ładunku konwencjonalnego. Taki jeden pocisk może zniszczyć duże miasto i skazić bardzo dużo strefę wokół. Zagrożeniem może być obłok radioaktywny po eksplozji, który w zależności od siły i kierunku wiatru może naprawdę narobić dużo szkód na wielkim obszarze.

d2p9wm5

Mówisz o potencjalnych możliwościach rosyjskiej armii. Ale to, co widać od trzech tygodni na ukraińskich frontach, to raczej pokaz jej bezsilności. Fatalne wyposażenie, problemy techniczne i zaopatrzeniowe, złe dowodzenie, upadłe morale. Co się stało z tą niezwyciężoną armią, o której piała kremlowska propaganda?

To była oczywiście współczesna odmiana wioski potiomkinowskiej – wielkiego oszustwa, które ma za zadanie ukryć brutalną prawdę. Generałom udało się zbudować złudzenie potęgi, oparte na sukcesach, które były bardzo umowne. Bo mówiło się o wielkich postępach rosyjskiej armii w wojenkach, w których uczestniczyła od początku wieku.

Ale ani w Syrii, ani w Gruzji, ani w pierwszej fazie wojny ukraińskiej rosyjska armia wcale nie pokazała niczego imponującego. Wręcz przeciwnie – dziś można śmiało mówić o jej kompromitacji wobec nieporównywalnie mniejszej armii gruzińskiej w 2008 r. A postępy militarne na Krymie w 2014 r. wynikały raczej z katastrofalnego stanu wojsk ukraińskich w tamtym czasie.

Jaki cel mają Chiny? Ekspert tłumaczy

I nikt tego nie widział?

Anatolij Sierdiukow, poprzedni minister obrony, musiał mieć świadomość, co się tak naprawdę dzieje, bo na poważnie wziął się za reformowanie armii. Działał, czerpiąc z zachodnich wzorców, próbował nawet wprowadzać zachodnie technologie. Naruszył jednak bardzo trwały układ korupcyjny między armią i przemysłem zbrojeniowym. I szybko został usunięty pod pretekstem, moim zdaniem całkowicie "ustawionej", afery łapówkowej, w którą zamieszana była jego kochanka.

d2p9wm5

Krótko mówiąc został ośmieszony i usunięty ze stanowiska, a jego następca Siergiej Szojgu ani przez moment nie zagroził układowi w armii, czego efekty można oglądać dziś: przeterminowane racje żywnościowe i porzucone na poboczu czołgi bez paliwa.

Czy Rosjanie, jeśli chcą być konsekwentni, będą chcieli zabić prezydenta Zełenskiego?

Oczywiście byłoby to w jakiś sposób zgodne z propagandowym hasłem, które wypisali na sztandarach wyruszając na te wojnę, czyli "denazyfikacją Ukrainy", jakkolwiek bezsensowne ono w gruncie rzeczy jest. Dopóki trwają działania wojenne, a opór Ukrainy jest ogromny, zabicie prezydenta byłoby rzeczywiście bardzo mocnym ciosem w morale obrońców – stąd pewnie te, nie do końca potwierdzone, próby zamachu na Zełenskiego.

d2p9wm5

Ale kiedy działania wojenne się skończą, jego zabijanie mocno straci sens. Bo wiadomo, że natychmiast stałby się męczennikiem i bohaterem narodowym, a wokół jego kultu mógłby powstać ruch oporu na wielką skalę. Sensowniejsze byłoby więc raczej po prostu usunięcie go ze stanowiska, a nie fizyczna eliminacja. Nie można jednak zapominać o tym, że Putin ma tendencję do mordowania tych, których uzna za swoich osobistych wrogów.

Czy sankcje wobec Rosji mają szansę zatrzymać tę wojnę?

Nie zadziałają w tydzień czy miesiąc, ale w dłuższej perspektywie z pewnością mogą doprowadzić do bardzo głębokiego kryzysu Rosji. Już dziś widać gigantyczny spadek kapitalizacji tamtejszych koncernów, nie mówiąc o uszczuplaniu prywatnych majątków oligarchów. Owszem, wciąż utrzymany jest eksport ropy i gazu, ale na dłuższą metę to nie wystarczy. To wszystko z pewnością bardzo mocno cofnie gospodarkę rosyjską w rozwoju, co z kolei przełoży się oczywiście na poziom życia zwykłych ludzi.

d2p9wm5

Trudno sobie dziś wyobrazić pełną izolację Rosji. Nie można zapominać, że wciąż ma ona licznych "przyjaciół", gospodarczych i politycznych sojuszników na wielu kontynentach: na Bliskim Wschodzie, w Afryce czy Ameryce Łacińskiej. A nawet w Europie, np. w Serbii. Jest też oczywiście wiele krajów, nawet na Zachodzie, które będą raczej dążyć do tego, żeby w jakiejś perspektywie odbudowywać relacje handlowe z Rosją. Dużo zależy od tego, kiedy i jakim wynikiem zakończy się ta wojna.

Manifestacje solidarności z Ukrainą w Warszawie - "Nigdy więcej wojny!" AKPA
Manifestacje solidarności z Ukrainą w Warszawie - "Nigdy więcej wojny!"Źródło: AKPA, fot: Mieszko Pietka

Ale tak czy owak – jej wynikiem będą mocne przesunięcia w dotychczasowym układzie geopolitycznym świata?

Z punktu widzenia Rosji najważniejszym skutkiem będzie z pewnością większe uzależnienie od Chin. To już nie będzie równoważny układ mocarstw jak dotychczas. Kto inny będzie "starszym bratem". Z punktu widzenia Zachodu kluczowe znaczenie będzie miał natomiast fakt, kto będzie "peacemakerem", czyli odegra najważniejszą rolę w doprowadzeniu do pokoju. Dziś widać, że najbardziej takie ambicje przejawiają Francja, Izrael i Turcja. W zależności od tego, kto "zwycięży" w tym "wyścigu" i czy nie pojawi się jakiś inny kraj, który odegra taką rolę, rozkład sił w przyszłym świecie może być nieco inny.

Putin ma szansę przetrwać te zmiany, nawet jeśli przegra wojnę?

Jedno jest pewne: z Putinem nikt już nie będzie chciał rozmawiać. On zaraz zupełnie przestanie się liczyć na światowych salonach jako partner do rozmów. Niepotwierdzone doniesienia z jego najbliższego otoczenia wskazują na to, że jest dziś dość mocno schorowany. Stał się też dziwakiem, który jest pod mocnym wpływem pseudoreligijnych obsesji. W jego otoczeniu pojawiają się dziwne osoby, które mają na niego wielki wpływ.

Zachód będzie chciał oczywiście jak najszybciej odsunąć go od władzy, licząc na "nowe otwarcie" w wewnętrznej sytuacji w Rosji. Problem jednak w tym, że to wcale nie jest tak, że ludzie w Rosji tylko czekają, kiedy Putin odejdzie i zaraz zaczną budować demokratyczny kraj. Skala wieloletniego promowania imperialistycznej ideologii, mocno wspieranej przez oficjalną propagandę, zrobiła swoje.

Co to oznacza w praktyce?

Tam ludzie naprawdę przyjmują za swoje poglądy propagowane przez Kreml: że pełna duchowej siły Rosja jest ostatnim bastionem, który broni się przed zepsutym Zachodem. Są z tego dumni i wcale nie chcą, żeby to się zmieniało. Jedynym powodem, który może wywołać jakieś tąpnięcie, wydaje się dziś kwestia ekonomiczna. Bo zapowiada się, że sytuacja gospodarcza w Rosji cofnie się do najciemniejszych czasów za rządów Jelcyna. Zwykłym ludziom naprawdę będzie się żyło o wiele gorzej. Bo trzeba przyznać Putinowi, że pod względem poziomu życia naprawdę zmienił Rosję na lepsze.

To zasługa jego talentów w dziedzinie polityki gospodarczej?

Nie oszukujmy się – w większej mierze to kwestia wielkiego szczęścia i pecha Zachodu. Akurat gdy Putin objął władzę, po wielu latach niemal ekstremalnej bessy na giełdzie surowców energetycznych, cena ropy zaczęła nagle gwałtownie rosnąć. To spowodowało napływ do rosyjskiego budżetu gigantycznych pieniędzy, dzięki którym można było pracować nad wzrostem stopy życiowej. I to się udało.

Dzisiejsze młode pokolenie Rosjan nie zna swojego kraju bez Putina i wie, jak dużo mu zawdzięcza, ale z drugiej strony nie wyobraża sobie rezygnacji z obecnego stylu życia. To może być jedyna szansa na to, żeby w Rosji dokonała się jakaś realna zmiana.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2p9wm5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wyłączono komentarze

Elementem współczesnej wojny jest wojna informacyjna, a sekcje komentarzy stają się celem działań farm trolli. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć komentarze pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d2p9wm5