Młody, elegancko ubrany, budzący zaufanie człowiek, sala pełna dziennikarzy. Gdzieś...
_****W imieniu B.W. (Bardzo Ważnego) Ministerstwa ds. Publikacji Dużych i Małych chciałbym wyrazić szczere ubolewanie i głębokie zaniepokojenie z powodu ukazania się tzw._**W imieniu B.W. (Bardzo Ważnego) Ministerstwa ds. Publikacji Dużych i Małych chciałbym wyrazić szczere ubolewanie i głębokie zaniepokojenie z powodu ukazania się tzw. Raportu Mniejszości_ niejakiego pana P.K.D. niejakiego pana P.K.D.. Ta niewesoła sytuacja stanowi kolejny krok na drodze do szerzenia defetystycznych nastrojów wśród naszych optymistycznie nastawionych do rzeczywistości obywateli. Insynuacje zawarte w tych opowiadaniach próbują w określony sposób wywołać u czytelników jakieś **nieokreślone bliżej niepokoje. Czarnowidztwo skutków wojny nuklearnej, wyimaginowane zagrożenia ze strony naszych sprawnie działających fabryk, wydumane zapewne pod wpływem napojów wyskokowych błędy prekogów i inne zdemonizowane fakty tej paradokumentalnej książki stawiają przed nami jasne pytania o inicjatorów tego typu wydawnictw. Czyje to
ręce - moje czy twoje, jak mawiał pewien wybitny polityk, czyje brudne, choć zielone, banknoty stoją za tego typu, nie bójmy się tego słowa, prowokacjami?! Kto nie wierzy w całkowitą rzetelność i profesjonalizm zawodowy naszej sprawdzonej i niezawodnej Policji i Prewencji?! Kto twierdzi, że w naszej rzeczywistości są jakieś niekontrolowane przez organy państwa przejścia czasowe do alternatywnej, lepszej wersji „teraz”?! Komu zależy na tym, żeby siać zwątpienie i niepokój w stały postęp i coraz lepsze jutro?! Zadajmy sobie te proste, acz ważkie pytania!!!_
Tak mogłyby, a może i będą za jakiś czas, wyglądać reakcje na kolejne wydanie opowiadań Philipa K.Dicka w którejś z alternatywnych, oczywiście lepszych, wersji naszego świata. Bo w życiu wszystko, albo prawie wszystko, jest możliwe. A przynajmniej nie ma wielu rzeczy i sytuacji, które nie mogłyby się zdarzyć w wizjach Dicka jako twory jego wspaniałej wyobraźni.
Jego twórczość wyrasta z niepokojów czasów, w których żył. Nie ma w tym niczego niezwykłego - autor jest zanurzony w oceanie wydarzeń czasów jemu współczesnych. Jest katalizatorem własnych niepokojów zmieszanych z niepokojami epoki. To kwestia formy - czy wyraża je poprzez nostalgiczne, kameralne powieści, dynamiczne, barwne opowiadania, sztuki teatralne, czy inne formy twórczości. Odbijają się w nich jak w zwierciadle, czasami trochę krzywym, obrazy realnego świata. Poziom zniekształcenia lustra określa stopień realizmu twórczości.
Pisarstwo Dicka wyrosło na żyznym gruncie fantastyki naukowej, dającej twórcy bardzo szeroki wachlarz swobody twórczej. W przeciwieństwie do wielu autorów tego gatunku korzysta on z możliwości w wyjątkowo ciekawy i inteligentny sposób. Nie epatuje czytelnika mnóstwem głupawych, pseudonaukowych opisów istot pozaziemskich, historiami dzielnych kosmonautów-zdobywców Galaktyk, historiami niespójnymi, psychologicznie, fizycznie i technicznie nieprawdziwymi.
Nie, jego fantastyka opiera się o zdarzenia dotykające zwykłych, szarych ludzi w trochę niezwykłym, choć prawdopodobnym świecie. To daje mu możliwość swobodnego przedstawiania problemów, które już dotykają społeczeństwa lub zdarzą się w najbliższej przyszłości.
Zakres zainteresowań autora jest dosyć szeroki: od wojny nuklearnej, skutków napromieniowania, zniszczenia i odbudowy cywilizacji, poprzez problemy z uzależnieniem ludzi od techniki, manipulacje mediów, zdolności paranormalne i ich wykorzystanie przez ludzi władzy.
Część problemów wynikała z atmosfery zimnowojennej lat pięćdziesiątych, w których opowiadania powstały. Część z pojawiającej się już wtedy siły perswazji mediów. Część z niepokojów silnego uzależniania się przeciętnego człowieka od techniki w różnych jej aspektach. Wspomnę tylko o kilku dla mnie ciekawszych problemach zasygnalizowanych w twórczości Dicka. Dla mnie najciekawszymi były te mówiące o metodach socjotechniki, m. in. opowiadanie Wzór Yancy’ego.
Manipulacja poprzez media i kształtowanie postaw, zachowań ludzkich ma miejsce od początku ich istnienia. Jednak dopiero powszechność dostępu do mediów opartych o obraz dała tak wielką i kuszącą siłę oddziaływania. Siłę na ogół destrukcyjną. Modelowanie zachowań ludzi nie najwyższych lotów, obniżanie ogólnego poziomu intelektualnego, moralnego ma miejsce tu i teraz. Kultura konsumpcyjna chce stworzyć idealnego odbiorcę – Superklienta, który widząc reklamę bez zastanowienia zamawia, nie zważając na potrzeby, koszty, konsekwencje. Treści polityczne są traktowane jak każdy towar i są do nich stosowane zwykłe metody perswazji używane przy reklamowaniu proszków i napojów. Wygrywa lepsza reklama i bardziej wyrafinowane metody manipulacji. Mamy z tym do czynienia na co dzień.
Wizje Dicka w dużej mierze zostały zrealizowane. Ideałem jest, przy zdecydowanym zaprzeczaniu temu zjawisku przez dysponentów propagandy, tworzenie człowieka bez właściwości: o mdłych i bezbarwnych przekonaniach, wyjałowionych i rozrzedzonych postawach, osoby w zasadzie pozbawionej jakichkolwiek poglądów. Problem techniki, która nas w jakiś sposób przerasta lub przerosła pojawia się w większości opowiadań Dicka. Dominacja techniki w życiu przeciętnego obywatela osiągnęła już niepokojące rozmiary. Mało kto na co dzień uświadamia sobie uzależnienie od urządzeń, maszyn, gadżetów technicznych. Lęk Dicka, że kiedyś urządzenia narzucą mu swą wolę, nie jest do końca irracjonalny.
Bohaterowie opowiadań i powieści Dicka są jak najbardziej realni. Nawet jeśli dysponują jakimiś wyjątkowymi cechami, to nie można ich określić jako superbohaterów. Duże wrażenie zrobiło na mnie z tego względu opowiadanie Monopolistka. Przeciętny człowiek nie dostrzega niezwykłości świata, jego wyjątkowych smaczków, uroków, nie chce zdobywać szczytów górskich i podziwiać głupawych widoków. Stroni od estetycznych wrażeń, wybieraja telenowele, głupawy dowcip i zimne piwko. Przeciętny handlowiec chce zarobić jak najwięcej. Nie ważne czy do końca uczciwie, choć co to znaczy uczciwy handel? Przecież trzeba manipulować, żeby sprzedać, sztucznie stwarzać potrzeby, które następnie chce się zaspokajać. A inni, to są tylko klienci, lepsi lub gorsi, naiwni lub podejrzliwi. Ale są to potencjalni klienci – którzy oby kupowali dużo i szybko, oby kupowali wiecznie. Kultura konsumpcyjna opiera się na mało etycznych postawach i motywacjach ludzkich. Stwarza nowy typ religii: świętowanie w hipermarkecie, zbieranie
kuponów rabatowych, ciągła pogoń za obniżkami i rabatami.
Niestety, często niskie pobudki ludzkie niweczą starania nielicznych, którzy widzą coś więcej niż swój ciasny, mały interes. Brak ugruntowanych zasad unaocznia się szczególnie w okresach niepokojów społecznych, wojen, przemian - gdy brakuje kontroli działań i poczucie bezkarności zwycięża. Wąskie, zorientowane na doraźny interes myślenie zwycięża w życiu codziennym. Widzimy to wokół. Pytania, które pojawiają się w twórczości Dicka nie są proste i nie mają prostych odpowiedzi.
Wszystkie osiągnięcia ludzkiego umysłu, techniczne, naukowe, artystyczne, mogą być wykorzystane dla ludzi i przeciw nim. Kto ma o tym decydować, co jest dobre dla innych? Czy on się nie będzie mylił? Jak kontrolować media, ich interesy, metody manipulacji, kto i w jaki sposób ma to robić? Bo przecież ostatecznie powinno nam chodzić o świat, w którym to jednostka ma być szczęśliwa, nie abstrakcyjny naród, społeczeństwo, kontynent. Abstrakcyjne pojęcia nie mogą być szczęśliwe. To każdy pojedynczy człowiek ma być na swój sposób zadowolony z własnego życia. I w gruncie rzeczy o takiego człowieka upomina się w swojej twórczości P.K. Dick.