Co można podarować ośmiolatkowi, który o dinozaurach wie już więcej, niż przeciętny maturzysta, uczy się dwóch języków, wędruje z jednych zajęć pozalekcyjnych na drugie i czytuje do poduszki Słownik wyrazów obcych? Wydaje się, że Tajemnica klejnotu Nefertiti mogłaby wybawić ciocie i wujków z kłopotu - to odpowiedni prezent dla dziecka, które ma wszystko. Ta książka, podobnie jak zapobiegliwi i ambitni rodzice, też dostarcza wszystkiego – all inclusive. Oprócz treści, o której za chwilę, są w niej jeszcze ilustracje, wymuskane i pełne detali, które sprawiają wrażenie, jakby natchnieniem dla nich były katalogi biur podróży (oczywiście tych oferujących czterogwiazdkowe wycieczki). Mały czytelnik dostaje wyczerpująca odpowiedź, zanim zdąży zadać jakiekolwiek pytanie.
Modułowe informacje w ramkach i wycinki prasowe wydają się być najciekawszymi elementami tej książki, choć są zdecydowanie trudniejsze niż główny wątek fabularny, a zatem, jak się wydaje, przeznaczone dla czytelnika starszego o kilka lat, niż adresat wątku przygodowego, właściwsze dla młodszego nastolatka wiedzącego co nieco o archeologii. Dla ośmio- czy dziewięciolatka będą one czymś w rodzaju czytanego do poduszki słownika – garścią oderwanych faktów i „dorosłych” słówek.
A co do fabuły - główna bohaterka książki ma lat osiem i wyróżnia się starannie kształconym talentem malarskim (powiedzieć, że ładnie rysuje, byłoby pewnie obrazą). Jej starszy o cztery lata brat czyta hieroglify z XVIII dynastii jakby czytał * W pustyni i w puszczy, oboje mówią po angielsku i jeżdżą konno niczym Nel Rawlison i Staś Tarkowski, a wszystko to przydaje się im do ujścia z życiem z tarapatów, będących stekiem schematów, klisz i nieprawdopodobieństw. *Wszyscy Arabowie od dzieci po staruszków są programowo źli i zdradliwi, za to angielska arystokratka jest ufna i wielkoduszna, pomimo że dzieli życie z kotem i nosi dziwne kapelusze. Faraońska łódź jak nowa pływa sobie po podziemnym jeziorze, a wszystko się dobrze kończy w hotelu sieci Hilton. O archeologach dowiadujemy się tyle, że mieszkają namiotach i nie powinni ufać miejscowym kopaczom. Potencjalnym ofiarodawcom jednak radziłabym poczekać parę lat, aby
dwunastoletniemu już intelektualiście kupić Gdy słońce było bogiem i Złote korony księcia Dardanów.