Trwa ładowanie...
recenzja
21-01-2016 11:26

Przeżuwanie słów

Przeżuwanie słówŹródło: Inne
d4opcdz
d4opcdz

Chciałeś kiedyś uciec ze swojego życia? Poczułeś nagle, że w tej pracy, w tym związku to wcale nie jesteś ty? Obudziłeś się kiedyś z myślą, że żyjesz według cudzego scenariusza? Że wszedłeś w rolę w spektaklu reżyserowanym przez szefa, matkę, partnerkę? Miałeś wrażenie, że jesteś zbiornikiem pełnym słów, na które zabrakło odwagi? Zastanawiałeś się, czy da się zapomnieć zdarzenia i ludzi, z których jesteśmy zbudowani? I czy warto? No to Wit Szostak napisał książkę o tobie. W dodatku znakomitą.

Krakowski pisarz, nominowany wcześniej m.in. do Nagrody Nike i Paszportów Polityki, pyta w niej o sens naszych zaangażowań. I o ich cenę. Może przede wszystkim o cenę.

Stawia nam przed oczami trzech mężczyzn, z których każdy ucieka od rzeczywistości w inny sposób. Ojciec Mateusza i Błażeja, działacz opozycyjny, znika na lata. Ucieka od represyjnego systemu, od własnej rodziny. Od czego jeszcze? Z każdym rokiem milczenie między nim a synami pęcznieje. Mateusz – ceniony na świecie artysta wizualny – porzuca błyskotliwą karierę, odcina się od dotychczasowych dokonań i kupuje stary dworzec na odludziu, w Poświatowie. Wie, czym pachnie sukces, ile poziomów iluzji go buduje. Dobrowolnie z tego rezygnuje. Jego brat Błażej wybiera emigrację wewnętrzną. Milknie krótko po osiągnięciu pełnoletności. Przez 20 lat nie wypowiada słowa. Ale w tej ciszy nie ma spokoju. Mężczyzna pasuje do Poświatowa. W dworcowej poczekalni zatrzymują się przecież ci, którzy nie mają odwagi zawrócić ani pojechać dalej.

Błażej układa w swojej głowie historię męskich uciekinierów z tego samego rodu, których życie zmieniło się po wyjeździe do Toskanii. Co się zdarzyło na Campo w Sienie?

d4opcdz

Każdy z nas kiedyś chciał od czegoś uciec. I wrócić. „Wróżenie z wnętrzności” to książka o niepokojach, na które brakuje słów. O tym, że czasem długo trzeba szukać drogi do samego siebie. O tęsknotach nie do zagłuszenia, odejściach, które uświadamiają wagę czyjejś nieobecności, o wielu twarzach niespełnienia. Błażej jest zdania, że „fakty muszą być przeżyte, przetrawione przez organy i gruczoły. Wtedy stają się treścią wnętrzności, wtedy dopiero można zacząć opowiadać. Wywlekać wnętrzności i wróżyć z nich, wtykając palce w bolące miejsca”.

Pamięta, że matka modliła się litanią sukcesów Mateusza. „Miała nadzieję, że jej syn jest skazany na wielkość. Tak mówiła i nie wiedziała, jak okrutny był ten wyrok, skazanie na wielkość, które doprowadziło Mateusza tam, gdzie nigdy nie chciałby swego syna zobaczyć”. Dlatego, gdy jego potomek zapytał, czy tatuś – jak bohater zasłyszanej bajki - też zostanie bogiem, Mateusz długo milczał, aż wreszcie odpowiedział, że już nim był i to jest bardzo męczące, przeceniane.

Razem z bohaterami wykreowanymi przez Szostaka zastanawiamy się, czy przeszłość da się unieważnić. Błażej zauważa: „Kiedy tylko przypominam sobie, co mam zapomnieć, to imiona powracają, żebym wiedział, co mam dzisiaj zapomnieć, i przez to pamiętam je jeszcze mocniej”. Historia mieszkańców Poświatowa dowodzi, że to, co chcemy porzucić, prędzej czy później nas odnajdzie. Szepty i krzyki z przeszłości przebiją się przez ciszę dworca nawet na końcu świata.

„Wnętrzności zawsze były w naszej rodzinie ważne – twierdzi Błażej. - Moja mama miała wyprute żyły i ciągle wypruwała nowe, i ciągle chodziła z otwartym przewodem. Odkąd pamiętam, miała otwarty przewód doktorski, a on sączył się i bolał, nie mogła go zamknąć, bo dzieci, bo Polska, bo mąż bohater, bo komuna, bo cały świat (...) A potem Mateusz zaczął rzeźbić wnętrzności, odlewać je z różnych tworzyw i łączyć ze sobą w złożone układy. I rozkładał je na podłogach galerii całego świata, połączone aortami wątroby i nerki, rozsmarowane na całej powierzchni wystawowej, pulsujące i okrwawione, a ludzie chodzili pomiędzy nimi, przekraczały je kobiety w wysokich szpilkach i krytycy sztuki w brudnych butach, wędrowały pomiędzy tymi wnętrznościami tłumy koneserów i snobów, śledząc połączenia i czytając tajemną mowę symboli”.

d4opcdz

Mateusz ludzkie wnętrzności wydobywał na światło dzienne. Być może to jeden z powodów, dla których jego brat robi dziś wszystko, by się nie wywnętrzać. „Krytycy pisali, że we wnętrznościach Mateusza można się przejrzeć i można zobaczyć własną duszę, mroczną i straszną. I wszyscy naraz zapragnęli mieć mroczne i straszne dusze, żeby odbijały się we wnętrznościach Mateusza, choć najczęściej mieli dusze pokurczone i zwyczajne, zmięte od upychania w kieszeni, żadnego mroku, tylko nuda i codzienna śmieszność. I może dlatego właśnie potrzebowali wnętrzności Mateusza, by uwierzyć, że zdolni są przeżyć dramat, skoro Mateusz może, a Mateusz jest człowiekiem, to oni też mogą”.

Najbarwniejszą postacią w książce Szostaka jest zmysłowa Marta, żona Mateusza. Z subtelnością porusza się po świecie niedopowiedzeń. Co łączy ją i jej męża z milczącym Błażejem?

Kobieta wciąż musi odnajdować w sobie „siłę i mądrość wszystkich Mart, które w niej mieszkają”. Raz malarka, raz kucharka, koło ratunkowe dla słabych mężczyzn, a najczęściej – bogini Poświatowa. Bogini, która służy, a nie domaga się, by jej służono. „Mateusz zostawiał jej popsute światy, a Marta siadała nocami przy biurku i je cerowała, naprawiała, przywracała im spójność i sens”.

d4opcdz

Prawdziwie silna w tej książce jest tylko ona. Jakby ulepiona z tych paradoksów, którymi Wisława Szymborska tkała „Portret kobiecy”: „Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. / Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. / Naiwna, ale najlepiej doradzi. / Słaba, ale udźwignie. / Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. / Czyta Jaspersa i pisma kobiece. / Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. / Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda”. Zdaje się, że Szymborska potrafiła uchwycić dramat wszystkich Mart i nie Mart, które w mężczyznę swojego życia wierzą bardziej niż w siebie: „Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. / Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. / Albo go kocha, albo się uparła. / Na dobre, na niedobre i na litość boską”.

Autor „Wróżenia z wnętrzności” z czułością odmalowuje portret pani Poświatowa. Wspomina o „pięknie niewyczytanym z Marty”. Dzięki niemu Mateusz rzeźbi żonę wzrokiem i palcami, wszystkimi zmysłami – szczególnie wtedy, gdy nie ma jej obok. W fascynujący sposób Szostak opisuje tę bliskość, która staje się coraz bardziej milcząca, raniąca. „Cała poczekalnia między nimi, cały świat czeka, aż znajdą dla siebie nowe spojrzenia i nowe słowa”.

Błażej boi się „wstydliwej masturbacji pojęciami”, ale wciąż układa wyrazy w swojej głowie, przeżuwa je. Jest na przykład przekonany, że „kocham cię” jest z kamienia i się nie zużywa.

d4opcdz

We „Wróżeniu z wnętrzności” wciąż powraca pytanie, czy niewypowiedziane słowa nie są aby ważniejsze od wypowiedzianych. Wiesław Myśliwski w słynnym „Kamieniu na kamieniu” pisał: „Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi (...). Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma człowiek tak naprawdę więcej prócz słów dane? I tak nas wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to się jeszcze namilczymy. Może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmniejszym słowem. I każdego słowa niewypowiedzianego na tym świecie do siebie będziemy jak grzechów żałować (...). A ileż takich słów niewypowiedzianych zostaje w każdym człowieku i umiera razem z nim i gnije z nim, i ani mu potem w cierpieniu nie służy ani w pamięci. To po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie?”

Błażej z powieści Szostaka tłumaczy samemu sobie (czytelnikowi?), dlaczego jest kolekcjonerem wyrazów, którym nie pozwala jeszcze wylatywać na zewnątrz: „Słowa, których teraz nie potrzebuję, zapamiętuję i trzymam na czarną godzinę. Bo może przyjdzie taka godzina, kiedy niezużyte słowa kogoś uratują?”

Tymczasem mężczyzna skleja w głowie swój życiorys prawdopodobny. Snuje bezgłośną opowieść o przewrotności znaczeń. Uświadamia sobie i nam, że tą samą rzecz jedni boją się stracić, a inni znaleźć. Każdy ma swój Poświatów.

„Wróżenie z wnętrzności” ma urok „Prawieku i innych czasów” Olgi Tokarczuk. Jest w nim też ten rodzaj namysłu nad światem obecny w powieściach Wiesława Myśliwskiego. Wit Szostak wpisuje się w najszlachetniejszy, w moim przekonaniu, nurt polskiej literatury. Wróży z wnętrzności po mistrzowsku.

d4opcdz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4opcdz

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj