Kim on jest? - zastanawia się Julia, spoglądając na przystojnego chłopaka w skórzanej kurtce, tego z najbardziej niebieskimi oczami na świecie, tego któremu kosmyki kręconych włosów wymykają się spod czapki. Tego, który stoi zupełnie sam, jakby ktoś postawił wokół niego niewidzialny mur, przez który lepiej nie przechodzić. Julia bardzo chciałaby się przez niego przebić, to uczucie uderza ją nagle i z wielką siłą. Ale nie ma szansy, by się spełniło. Za rękaw ciągnie ją nowa koleżanka i daje głośny wyraz swojej niechęci do chłopaka. To Niki, mówi, ale nie chce powiedzieć nic więcej ponad „dziwny”. I że Julia sama na pewno wkrótce się przekona.
W miejsce niebieskookiego Nikiego, z którym nikt nie chce mieć nic wspólnego, pojawia się Feliks – ten najbardziej popularny, rozchwytywany, w którym kocha się połowa dziewczyn ze szkoły. Może jego oczy nie są tak niebieskie, ale jest przystojny. I co najważniejsze – zwrócił uwagę na Julię i już po trzech tygodniach w nowej szkole, ma chłopaka. Takich propozycji się nie odrzuca. Zwłaszcza, jeśli chce się zapomnieć o jakimś dawnym życiu, które nagle okazało się wielką ułudą – Julia ma uczcie, że żaden dorosły, który miał jakikolwiek wpływ na jej życie, nie mówił jej prawdy. Z przyczyn, które dziewczyna woli zachować dla siebie, przeniosła się do nowej szkoły, rozpoczęła grę ze światem, wielką mistyfikację – nie mieszka już w pięknym, dużym i dobrze wyposażonym domu – mieszka w zwykłym bloku, w którym pokoje są tak małe, że ledwo mieszczą się w nich z mamą. Powoli wyprzedaje swoje ciuchy na aukcjach internetowych, od czasu do czasu, wbrew sobie, tęskni za tatą, który nie żyje i codziennie rano idzie na
piechotę pół godziny, do bogatej, willowej dzielnicy, by udawać, że to tam mieszka, by nie zdradzić się przed nowymi znajomymi, przed Feiksem, który wydaje się być w niej zakochany, z którym ma nadzieję na życie normalniej nastolatki, która chodzi na lody, czasem zawala klasówkę i całuje się podczas przerw na szkolnym korytarzu. Takiej szansy się nie marnuje, choćby serce drgało na widok odrzuconego przez wszystkich chłopaka z potarganymi włosami. Wciąż nic o nim nie wie, bo nikt nie chce na jego temat rozmawiać – jakby zarażał jakąś straszną chorobą. Najwymowniej milczy Feliks. Ale wkrótce okazuje się, że kiepskie oceny z angielskiego zetkną ze sobą Nikiego i Julię. Nauczycielka sadza ich razem na ćwiczeniach i poddając się impulsowi Julia pyta „Co z tobą nie tak?”. Okazuje się, że owszem, jest jedna rzecz, która różni go od pozostałych nastolatków (oprócz tych pięknych niebieskich oczu) – Niki widzi duchy. Może z nimi rozmawiać i teraz ma wiadomość właśnie dla Julii – wiadomość przesyła dziadek, który
zmarł kilka dni wcześniej...
Powieści tego typu okupują teraz półki z książkami dla nastolatek. Po tym, jak wielki sukces odniosła saga „Zmierzch”, okazało się, że nastolatkom nie wystarcza zwykły niebieskooki chłopak, że zwykła miłość jest passe i że najlepiej zakochać się z duszą na ramieniu, że o tę duszę toczyć się będzie walka światła i cienia i że to doda trochę kolorków zwykłej, szarej, codziennej miłości. Że same pocałunki na korytarzu szkolnym są nudne, że nudne jest „czy wybrać tego, czy tamtego”, że miłość jest ekscytująca dopiero wtedy, gdy jest tragiczna, albo gdy ktoś może wyssać twoją krew i pozbawić cię ludzkiej postaci. Wtedy dopiero zaczynają się emocje! Nieważna matematyka i angielski, ważne, czy twój chłopak boi się światła!
Nie wiem, czy ta książka jest inna – bo zazwyczaj nie czytuję tego typu literatury, ale muszę uczciwie przyznać, że wciągnęła mnie fabuła i że ja też poddałam się urokowi chłopaka, co gada z duchami.
W którymś momencie swojej opowieści Julia stwierdza, że pisanie nie jest jej mocną stroną, że woli matmę, niż opowiadanie historii. I to widać – ten styl, dostosowany do mało oczytanych nastolatek, jego oczywistość i brak językowego wyszukania. To język, który ma nieść historię, a nie ją zabarwiać i upiększać. Ma nie przeszkadzać w opowiadaniu – i nie przeszkadza. Jest przezroczysty.
Ale sama historia, choć powiedzieć, że urzeka byłoby bardzo grubą przesadą, to wikła czytelnika w seans spirytystyczny, w historię o kłamstwie i zdradzie, w historyjkę odrzuconego chłopaka, w mechanizmy tego odrzucenia, nawet w dylematy zakochanej nastolatki. Co prawda wiele tu niedopowiedzeń, bohaterowie (prócz Nikiego i jego taty) są papierowi i pozbawieni przez autorkę inteligencji – są ograniczeni i jednowymiarowi, co prawda zakończenie wydaje się być napisane w pośpiechu i dlatego, że już trzeba było, a nie dlatego, że autorka miała na nie jakiś dobry pomysł, mimo że Julia denerwowała mnie okropnie i przy całej jej wielkiej miłości, wydała mi się rozwiązła i niezrównoważona emocjonalnie, że rodzice w tej książce nie mają żadnej rodzicielskiej władzy, a jedynie własne problemy i zupełny brak kontroli nad dziećmi, mimo że przedstawia nastolatki, którym „wydaje się, że pozjadały wszystkie rozumy” to przeczytałam ją z zainteresowaniem. Co prawda zainteresowanie to notowało wykres sinusoidalny, z tendencją
opadania ku końcowi, nie mniej jednak notował też bardzo wysokie skoki.